Kiedy tylko moja Ninka (moja młodsza córka) nauczyła się pisać, zaczęła na wszystkich karteluszkach tworzyć listy szczęścia. Nie wiem, jak wpadła na ten pomysł - ważne, że był genialny (jak, nie chwaląc, wiele pomysłów Ninki)!

Reklama

Wypisywała sobie, czarno na biały, kiedy konkretnie była szczęśliwa i za co – tak jakby chciała wyrazić wdzięczność losowi za to, że aż tyle radości ją spotyka:

Nina Opońska

Uwielbiałam czytać te jej listy i książki – i nauczyły mnie one czegoś bardzo ważnego w życiu – albo może tylko mi o tym przypomniały?

Mam na myśli wdzięczność.

Zwykle czujemy, że to nam ktoś powinien być wdzięczny. Że to my się poświęcamy, że to my zasługujemy na „dziękuję”. Rzeczywiście przyjmowanie oznak wdzięczności jest bardzo przyjemne. Ale jeszcze przyjemniejsze jest odczuwanie wdzięczności. Nie myl jej z uczuciem zobowiązania. Czysta wdzięczność to coś innego.
Wobec bliskich i wobec nieznajomych.
Wobec losu – albo jak ktoś woli wobec Boga.
Za wielkie sprawy i za drobnostki.

Ćwicz codziennie – zobacz jak!

Wdzięczność to nie jest uczucie, ale umiejętność. Można ją ćwiczyć – a najlepiej robić to codziennie.

Zobacz także

Doświadczona coach, Marta Waszczuk, pisze w swojej książce "Mamy, wracamy", że codzienne ćwiczenie wdzięczności buduje naszą pewność siebie.

Radzi, żeby warto przez np. miesiąc narzucić sobie codzienne wieczorne ćwiczenie wdzięczności. Jest prostsze niż myślisz: wystarczy codziennie przed spaniem wyliczyć trzy rzeczy, za które tego dnia jesteśmy wdzięczne.

Przez pierwsze trzy dni to będzie łatwe, ale potem, gdy się już wyprzytkasz tych największych oczywistości – niekoniecznie. Ale za to po 30 dniach, gdy zbierzesz te 90 rzeczy, za które jesteś wdzięczna, twoje spojrzenie na życie może się zmienić. Zobaczysz choćby to, że masz ogromne życiowe zasoby – mówi ekspertka.

To co, może trening wdzięczności zostanie twoim pierwszym Noworocznym postanowieniem?

Reklama

Czytaj też: 10 niegrzecznych noworocznych postanowień

Reklama
Reklama
Reklama