Należę do osób, które uwielbiają mieć wszystko zaplanowane i uporządkowane zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. Nie jest to łatwe, przy dziecku. W notesie skrzętnie zapisuję co i kiedy, by nic nie zapomnieć. Ten sposób myślenia przekłada się także na to, że uwielbiam uporządkowaną przestrzeń. Zdecydowanie stawiam na minimalizm... tyle że przy dziecku to totalnie niemożliwe!

Reklama

Dziecko to chaos

Gdy na świat przyszła moja córka zaczęłam się dosłownie dusić, wszędzie leżały jakieś rzeczy. Gdy tylko malec szedł spać, ja próbowałam ogarniać życiową przestrzeń, po czym niemowlę budziło się w połowie mojej roboty. Myślałam, że nigdy tego nie skończę. Ba! Nawet czasem musiałam wyjść z domu, by nie patrzeć na suszące się śpiochy, tony prasowania czy niezmyte naczynia. Płakać mi się chciało i modliłam się, by to wszytko zniknęło. Choć minęło kilka lat, nadal nie doszłam do stanu mieszkania sprzed ciąży. Czy coś ze mną jest nie tak? Nie! Ani ja, ani ty, ani żadna z nas nigdy do tego nie dojdzie (no, chyba że dzieci się wyprowadzą). Co więcej, ja się nawet już o to nie staram.

Niedawno Olga Kalicka zadebiutowała w roli mamy i skradła serca matek. Nie sylwetką po porodzie, nie superkreacją na ściance, ale fotografią z dzieckiem i to nie byle jaką. Aktorka umieściła w sieci zdjęcie z maluszkiem, a w tle, zamiast stylowego wnętrza można było zobaczyć... stojak na pranie. Czy to oznacza, że żyje w bałaganie? Czy zaniedbuje dziecko? Czy coś robi źle? Zupełnie nie!

Dom - miejsce do sprzątania?

Nie lubię przyjmować gości, gdy nie ma porządku (oczywiście chodzi o moją definicję porządku). Zawsze zaraz zastanawiam się, czy gość zauważy, że jest cieniutka warstewka kurzu na parapecie lub nieumyte okna. Dlaczego ten cichy głosik jest taki męczący? Przecież zawsze jest coś do sprzątnięcia, przecież każdy z nas jest człowiekiem i nie żyje tylko po to, by sprzątać. Ostatnio wpadli do nas znajomi, górę prasowania przykryłam skrzętnie kocem, żeby było bardziej elegancko. I co usłyszałam? „No w końcu jacyś normalni ludzie, co nie krepują się i nie udają, że mają wszytko zrobione na tip-top.” Kamień spadł mi z serca. Dlaczego my, mamy, ciągle boimy się oceniania? Gdy pójdę do koleżanki, słyszę: - Oj przepraszam, bo nie posprzątam. Aj, wybacz, bo nie miałam czasu...

Reklama

Tylko, że ja nie jestem obcym człowiekiem, sama znam to z autopsji i doskonale wiem, że nie miała czasu, bo zajmowała się dzieckiem lub innymi ważnymi sprawami. A może była zmęczona, przecież każda z nas ma prawo, by odpocząć. Żadna z nas nie może mieć wyrzutów sumienia, że zamiast pucować okna, poszła z dzieckiem do parku, że zamiast umyć płytki w łazience, zrobiła zakupy i ugotowała obiad, że zamiast szorować fronty szafek, malowała farbami z dziećmi, a zamiast w ten weekend wyszorować podłogi, wolała wyjść z rodziną do znajomych. Przecież ani w moim, ani w twoim domu nie jest brudno. Wkradł się chaos, który jest częścią matczynego życia, ale jakże szczęśliwego życia. Przecież to wszytko się zrobi, ale później, nie na raz, na raty. Przestańmy w końcu przepraszać, że czegoś nie zrobiłyśmy i skupmy się na tym, co robimy, bo robimy naprawdę kawał dobrej roboty!

Zobacz także
Reklama
Reklama
Reklama