Reklama

Trudno było się zdecydować na drugą ciążę?
Nie, chociaż rzeczywiście dopiero co zdążyłam odpocząć po pierwszych latach z Adasiem. Są dzieci, które po narodzinach tylko jedzą i śpią, ale nasz synek był akurat zupełnie inny. W pierwszym roku życia dał nam naprawdę niezłą szkołę przetrwania: bezsenne noce, kolki, ciągły płacz.

Reklama

Przed jego narodzinami nie spodziewałaś się, że będzie tak ciężko?
Nie spodziewałam. Jasne, wiedziałam, że w nocy się wstaje na karmienie czy przewijanie, ale nie wiedziałam, że przez pierwsze pół roku po porodzie nie prześpię nawet dwóch godzin z rzędu.

Jak to przetrwałaś?
Odliczałam kolejne dni z myślą: „Z każdym kolejnym dniem jesteśmy bliżej końca kolek. Skoro tyle wytrzymałam, to jeszcze trochę dam radę”.

Boisz się, jak teraz będzie?
Nie.

Nawet powrotu tamtych kolek? Albo chociaż porodu?
Przeszłam już przez to raz, przejdę i drugi. Za pierwszym razem byłam nieświadoma, co przede mną. Dziś dokładnie wiem, czego mogę się spodziewać dzięki czemu mogę się dobrze do tego przygotować psychicznie. Jak wiem, co mnie czeka, o wiele lepiej to znoszę, niż wtedy, kiedy jestem zaskakiwana.

Ostatnio coraz więcej mówi się o porodach w domu – zdecydowałabyś się na to?
Nie, ale uprzedzając twoje następne pytanie, na pewno nie zdradzę, gdzie i kiedy będę rodzić. Nie chcę powtórki z tego, co przeżyłam cztery lata temu, kiedy cały oddział w szpitalu był szturmowany przez paparazzich, którzy udawali np. ojców innych dzieci albo nawet zakładali fartuchy lekarskie, aby tylko wejść na salę noworodkową i zrobić mojemu synkowi zdjęcie.

Nie umiem sobie tego wyobrazić.
Ja też bym nie umiała, gdybym tego nie przeżyła. Wchodzenie na salę, gdzie leżą jednodniowe dzieci, tylko po to, aby zdobyć zdjęcie jednego z dzieci, jest dla mnie przekroczeniem wszystkich tabu. Na szczęście lekarze zorientowali się, co się dzieje i przy wejściu na oddział postawili ochroniarzy. A ja, przez to oblężenie, zamiast poleżeć po cesarskim cięciu przynajmniej ze trzy dni, wyszłam ze szpitala po niecałych dwóch dobach.

Podczas konferencji prasowej swoich warsztatów „Mamy Sexy Mamy?”, powiedziałaś, że chcesz na nich odczarować mit idealnej matki. A na moje oko ty sama jesteś idealną mamą: czuła, cierpliwa, zakochana w synku bez pamięci. Jednocześnie aktywna zawodowo.
Nie nazwałabym się idealną mamą i z tą cierpliwością też przesadziłaś. Brak cierpliwości to moja pięta achillesowa. Ja się jej uczę, chciałabym być tak cierpliwa jak moja mama, ale nie wiem, czy kiedykolwiek mi się to uda. A wracając do twojego pytania: ja nawet nie chcę być idealną mamą! Chcę być dobrą mamą.

A jesteś?
Tak, uważam, że jestem, a co najlepsze, mój syn też tak myśli. Bardzo bym chciała, żeby wszystkie mamy miały w sobie tyle akceptacji, by mówić głośno: „popełniam błędy, ale jestem dobrą mamą”. Zdrowe poczucie własnej wartości to cecha każdej sexy mamy.

Pamiętasz jeszcze, jak się przewija dziecko?
Wszystko pamiętam! To chyba jak z jazdą na rowerze: początek może być chwiejny, ale jakoś się jedzie.

Reklama

A mówiąc poważnie: nie boisz się, że nie będziesz w stanie tego drugiego dziecka pokochać tak mocno, jak tego pierwszego? Taki lęk ma chyba każda mama, która rodzi drugie dziecko.
Ale wiesz, do kiedy jest taka obawa? Do momentu, kiedy nie poczujesz tego dziecka w sobie. Ja, gdy tylko poczułam pierwsze kopniaki, to już byłam złapana!

Reklama
Reklama
Reklama