Mój mały towarzysz podróży
Marek Kamiński, zdobywca biegunów, tym razem za towarzysza podróży wybrał... dwuletnią córeczkę, Polę.
- Edipresse
Marek Kamiński, zdobywca obu biegunów i najsłynniejszy polski podróżnik, tym razem za swojego towarzysza podróży wybrał... dwuletnią córeczkę, Polę. O zaletach podróżowania z dzieckiem mógłby mówić godzinami!
Nam opowiada o swojej nowej akcji „Baby on Board”, skierowanej do rodziców i ich dzieci, których fascynują podróże i odkrywanie świata. Poprzez cykl rodzinnych wypraw Marek Kamiński stara się przełamać stereotyp spędzania wolnego czasu z małym dzieckiem tylko w domu.
1. Skąd wziął się pomysł wyprawy z małą Polą?
Mieliśmy taką naklejkę na samochodzie – „Baby on board” – „dziecko „na pokładzie”. Pomyśleliśmy, że tak naprawdę to nie tylko informacja, że w podróży bierze udział mały człowiek, ale również wskazanie, że trzeba się dobrze do takiej eskapady przygotować.
Obaw mieliśmy wiele. Na pierwszym miejscu bałem się o moją żonę, Kasię, która jest w ciąży. Bałem się o Polę, o ich zdrowie. Podróże to częste zmiany otoczenia. Często sytuacje banalne dla dorosłego, mogą się przerodzić się w dramat. Jadąc do apartamentu w Oslo, Pola włożyła palec w zamykające się drzwi windy. Na szczęście nic się nie stało...
W nieznanych miejscach nie można liczyć na pomoc innych, tam jesteśmy zdani tylko na siebie.
2. Czy ma Pan sprawdzone sposoby na nudę i zniecierpliwienie Poli w podróży?
Generalnie kiedy robi się naprawdę ciężko to po prostu trzeba się zatrzymać. Stanąć na chwilkę i spojrzeć za siebie.
Kiedy Pola była bardzo mała, było trudniej. Czasem pomagały nam książeczki, filmy na DVD, kredki, plastelina, ulubione zabawki i wszystko co można wziąć ze sobą do samochodu, samolotu... Dzisiaj, kiedy coraz więcej rozumie, można zająć ją opowieściami o tym co widziała, co jest za oknem, a także o tym dokąd zmierzamy.
Poruszamy się samolotem, pociągiem, promem, statkiem, awionetką, kutrem rybackim, psim zaprzęgiem, jachtem, drewnianą łodzią, rowerem, pontonem... Każdym dogodnym i powszechnym środkiem transportu.
3. A sam przebieg trasy?
Każdy pamięta książę Juliusza Verne’a „W osiemdziesiąt dni dookoła świata”. Usiedliśmy przy mapie i wybraliśmy miejsca najciekawsze i zarazem nam najbliższe. Ja chciałem bardzo pokazać Poli Norwegię, Antarktydę... inne miejsca związane ze wspomnieniami albo marzeniami o tym, żeby je zobaczyć.
Raczej staraliśmy się, żeby wszystkie kraje, które zamierzamy odwiedzić były bezpieczne. Bardzo bezpieczne kraje to Norwegia, Kanada... Najmniej bezpieczne są chyba te najbardziej egzotyczne, o zdecydowanie innym klimacie, przyrodzie, np. Maroko, Australia...
4. Jak Pola sprawdza się jako towarzysz podróży?
Zalet podróżowania z dzieckiem jest tak wiele, że można by mówić i mówić na ten temat...
Generalnie w związku z udziałem Poli w naszych podróżach wiążemy więcej nadziei niż obaw. Naturalnie jednak myślimy o wszelkich zagrożeniach z nią związanych i staramy się zminimalizować ryzyko, aby zapewnić jak największe bezpieczeństwo naszej rodzinie.
Okazuje się, że Pola żywo reaguje na nowe sytuacje, ludzi, zwierzęta. Często wspomina przedmioty, historie z podróży, ludzi spotkanych po drodze, potrafi je nazwać: np. statek, niedźwiedź... Jej świat staje się bogaty. Pola podczas podróży dorośleje. Naturalnie powiększa zasób słów, stara się powtarzać nowo poznane. Jak na takiego małego człowieka jest bardzo wygadana.
5. Najlepsza rada dla debiutujących rodziców-podróżników?
W trakcie podróży najważniejsze jest uzbrojenie się w cierpliwość i przekazanie dziecku poczucia bezpieczeństwa.
Wyprawy pozwalają nam być tylko z dzieckiem. Trzeba spędzać wolny czas z dzieckiem, zwłaszcza kiedy oboje rodziców pracuje zawodowo. W podróży budzimy się razem, jemy posiłki, dzielimy się radościami i smutkami. Jesteśmy ciągle razem, to bardzo przyjemne dla wszystkich.
Bardzo ważne jest, żeby się doskonale przygotować do podróży. Począwszy od spakowania wszystkich niezbędnych rzeczy – przy podróży z dzieckiem tych rzeczy jest troszeczkę więcej.
rozmawiała Sylwia Niemczyk.