Reklama

Australijska mama nie wytrzymała. Kolejne pytania dotyczące jej bliźniąt Delphi i Cheska doprowadzały ją niemal do szału. Codzienne rozmowy przerobiła w zabawną listę odpowiedzi.

Reklama
Annie Nolan

To piękne zdjęcie to oczywiście tylko pstryczek w nos dla ciekawskich, ale czy czasem każda z nas nie ma ochoty na taką wywieszkę?

Annie Nolan, blogerka i matka trojga dzieci, stworzyła dwie kartki pełne złośliwych ripost na najczęściej zadawane jej pytania. Zdjęcie swoich maluchów pokazała w sieci, gdzie natychmiast stało się hitem.
Chyba każda mama, a szczególnie mamy bliźniąt wiedzą, że wychodząc na spacer z dzieckiem, należy przygotować się na serię pytań, porad i niezbędnych sugestii.

Zasady postępowania w obliczu porad i pytań

Reakcja z humorem
Można, jak Annie, zareagować z uśmiechem i przekąsem. W końcu nie ma co szarpać swoich nerwów. Nie

polecam oczywiście wychodzenia z kartką z przygotowanymi odpowiedziami. Warto rozmawiać z ludźmi, ale czasem każdy ma dość. Lekka złośliwość z uśmiechem na twarzy pomoże rozładować atmosferę.

Przykłady:

  • Podobny do ojca? Niemożliwe!! Jakim cudem??
  • Nie ma butów, bo mnie niestety nie stać. (Tu promienny uśmiech)
  • Czapki nie ma, bo teściowa zabroniła nosić.



Reakcja w stylu aspołecznym
W takiej chwili reagujemy na pilny telefon, poszukujemy czegoś w torbie, z przerażeniem zerkamy na zegarek, oddalając się szybko i żwawo. Udajemy nieobecną, lekko zagubioną i z całą pewnością spóźnioną. Dla wzbudzenia społecznego współczucia wspominamy, że teściowa już czeka z obiadem.

Podstawą jest jednak niewdawanie się w głębokie dyskusje. Nie oponujemy, nie opowiadamy o najnowszej książce, w której napisali, że stare metody nie mają racji bytu, nie opowiadamy o doświadczeniu swoim lub przyjaciółek. To wszystko nie ma znaczenia. Na ławce w parku zawsze jesteśmy przegrane. Inni wiedzą lepiej. Miały więcej dzieci, lat doświadczenia, rodzeństwa lub psów. Zatem z pewnością ich wiedza jest większa. Pozostajemy w fazie biernego oporu, kiwając głową i robiąc swoje. To oczywiście nadal naraża nas na równie bierną reakcję w postaci porozumiewawczych spojrzeń, kręcenia głową i charakterystycznych cmoknięć.
W takich chwilach twardo nie widzimy nic. Bez mrugnięcia okiem nie reagujemy na zaczepki na poziomie pozawerbalnym.

Dla ambitnych

Kto mieczem walczy, ten od miecza ginie, mówi przysłowie. Zatem do boju! Pytanie za pytanie. O imię pieska, o to gdzie tak wspaniale nauczyła się wychowywać dzieci - może to naturalny dar (?), skąd wózek/torebka/bluzka/kocyk/piłka lub wiaderko i koniecznie skąd Klarusia, czy podobna do tatusia itd. Po ataku daj szansę mówić. I nie słuchaj. Trenuj w domu potakiwanie z przejętą miną, kilka współczujących stęknięć i wspierające „oojeej". Czas wypowiedzi pouczającej wykorzystaj kreatywnie. To najlepszy moment na stworzenie w głowie listy niezbędnych zakupów. Przy okazji ćwiczymy pamięć. Uwaga: na pytania pouczacza, czy dobrze zrobiła sugerując mamie Piotrusia ZAWSZE odpowiadaj twierdząco. Nie ma potrzeby uzasadniać. Nikt o to nie pyta.

Jednym słowem, absolutnie się nie przejmuj. Poprawiacze, pytacze i doradzający zawsze będą za Tobą chodzić. Atakują znienacka, pewni swoich praw i wyższości. Dla zdrowia psychicznego przyda się gruba skóra i spory wór dobrego humoru.

Zobacz też: Kobiecy grill w wersji light

Dla polskich matek proponuję wersję subtelniejszą listy Annie z kilkoma kluczowymi hasłami:

„Nie, nie jest jej/mu za chłodno"
„Nie, nie potrzebuje czapki"
„Nie, nie nosi skarpetek"
„Nie, to nie jest parka. To dwie dziewczynki. Niestety."
„Nie, nie są jednojajowe"
„Tak, wiem kto jest ojcem"
„Nie jest podobne do mnie, wiem."
„Nie jest głodny/a."

A jakie Wy najciekawsze pytania usłyszałyście, pchając wózki lub niosąc dziecko w chuście czy nosidełku?

Dla chętnych mam bliźniąt polecam tę wywieszkę.

Mamo to ja

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama