Reklama

Samoopalacze pozwalają rozpocząć sezon bikini bez kompleksu „białego ciała”. To nie tylko kwestia estetyki, ale też zdrowia skóry. Osoby stosujące samoopalacze nie muszą już „smażyć się” na słońcu, aby się opalić, dzięki czemu nie eksponują się już tak bardzo na szkodliwe działanie promieniowania UV. Z kolei po wakacjach samoopalacz pozwala przedłużyć lato i jeszcze jesienią czy nawet zimą cieszyć się apetycznym, słonecznym odcieniem skóry. Dla wielu jednak osób problemem jest równomierna aplikacja samoopalacza, co objawia się nieestetycznymi plamami i zaciekami. Jak tego uniknąć?

Reklama

Gładka i nawilżona skóra

– To podstawa! Na szorstkiej, przesuszonej skórze dochodzi do nierównomiernego gromadzenia się barwnika – wyjaśnia Lena Slabyk, kosmetolog ze Skinesthetic. – Często ciemniejsze plamy pojawiają się tam, gdzie skóra jest bardziej zrogowaciała, np. na kolanach, kostkach, łokciach. Dzieje się tak, ponieważ za przyciemnienie skóry odpowiedzialny jest dihydroksyaceton (DHA), czyli związek cukrowy, który wchodzi w reakcję z aminokwasami warstwy rogowej naskórka i powoduje brązowe zabarwienie skóry. Tam, gdzie warstwa rogowa jest grubsza, powstaną ciemniejsze plamy. Dlatego przed zabiegiem warto wykonać dokładny peeling i nawilżyć skórę. Oczywiście, komórki warstwy rogowej stale ulegają złuszczaniu, więc tak uzyskana opalenizna z czasem blednie i znika, a wraz z nią smugi, ale przecież każda z nas chce cieszyć się jednolitą i piękną opalenizną bez niedoskonałości już od dnia aplikacji samoopalacza!

Samoopalacz idealny

To przede wszystkim taki produkt, który zapewnia skórze ładny, naturalny koloryt, niezależnie od głębokości i intensywności opalenizny. – W Skinesthetic wykonujemy zabieg St.Tropez przy wykorzystaniu profesjonalnych samoopalaczy, których formułę (np. piankę, żel, mgiełkę) oraz odcień dobieramy zawsze indywidualnie – mówi nasza ekspertka. – Możemy uzyskać efekt skóry muśniętej wiosennym słońcem, jak po tygodniu szusowania na nartach w Alpach w środku zimy albo jak po egzotycznych wakacjach w tropikach. St.Tropez to ulubiona marka profesjonalistów w branży beauty, już „kultowa” ze względu na piękne odcienie, łatwość stosowania i naturalne efekty, a jej produkty możesz też kupić w perfumeriach Douglas. Nowością jest pianka Tan Ultra Dark Violet, która zapewnia najciemniejszą i najgłębszą oliwkową opaleniznę o doskonałym ciemnym tonie dzięki zawartości wegańskiego, wysokowydajnego kwas DHA w stężeniu 10%. Co ważne, stosowane do zabiegu kosmetyki zawierają bogactwo składników antyoksydacyjnych, nawilżających i pielęgnacyjnych, dzięki czemu skóra zyskuje zdrowy blask, a opalenizna utrzymuje się dłużej i równomiernie zanika.

1

Równomierna aplikacja z masażem

Wymaga staranności i dokładności – tutaj nie ma drogi na skróty, a każde niedociągnięcie będzie widoczne na skórze przez co najmniej kilka tygodni. Jeśli nie masz jeszcze doświadczenia w aplikacji samoopalacza albo po prostu zależy ci na komforcie i pewności nieskazitelnego efektu, warto wybrać się na zabieg do profesjonalnego gabinetu. – W zabiegu St.Tropez do aplikacji samoopalacza wykorzystujemy specjalną rękawicę, która ułatwia jego równomierne rozprowadzenie, poza tym dzięki temu zabieg jest bardziej przyjemny dla klientki – mówi Lena Slabyk. – Zabieg możemy wykonać na dowolnej części ciała, dekolcie, twarzy, a najlepiej na całej skórze – wtedy wygląda to najładniej. W naszym gabinecie połączyłyśmy ten zabieg z masażem próżniowym całego ciała . Serdecznie zapraszam do Skinesthetic, aby bezpiecznie złapać trochę słońca jeszcze przed wakacjami.

Reklama

Samoopalacze St.Tropez kupisz w perfumeriach Douglas oraz na: https://www.douglas.pl/pl/b/sttropez/b2184

Reklama
Reklama
Reklama