Ważniejszy od piłki
Nasz piłkarz, Marcin Baszczyński, jeszcze nie zastanawia się nad tym, czy jego syn pójdzie w jego ślady.
- Edipresse
Reprezentant Polski w piłce nożnej Marcin Baszczyński jeszcze nie zastanawia się nad tym, czy jego siedmiomiesięczny syn Maksym zostanie piłkarzem.
Na razie wie tylko, że gdy wychodzi na boisko, chce być jeszcze lepszy. Właśnie dla niego.
1. Co ci się najbardziej podoba w byciu tatą?
Chciałbym odpowiedzieć jednym słowem: wszystko. Taka jest prawda! Nie miałem pojęcia, że dzielenie z żoną domowych obowiązków dotyczących opieki nad Maksymem będzie tak wciągające. Sprawia mi radość przewijanie, kąpanie, karmienie. Po prostu nie ma rzeczy, do której nie wziąłbym się z zapałem. I trochę żałuję, że czasami mam na to za mało czasu. Jestem zawodowym piłkarzem, mnóstwo trenuję, często wyjeżdżam. Chciałbym zmienić swój kalendarz, by więcej być z synem.
2. Czego boisz się jako tata?
Boję się, że ominie mnie wiele wspaniałych chwil z życia synka. Jest także we mnie strach, czy zrobię wystarczająco dużo, byśmy mieli ze sobą dobry kontakt w przyszłości. Ale obiecuję: będę się starał z całych sił. Wiem, jakie to ważne!
3. Czego przede wszystkim chciałbyś nauczyć Maksyma?
Gry w piłkę. Nie, żartuję oczywiście. Chciałbym, by odnalazł się w jakimś sporcie, ale nie będę mu niczego narzucać. Chciałbym też nauczyć Maksyma szczerości i otwartości: by miał do ludzizaufanie i nie bał się.
4. Co cię zaskoczyło po narodzinach dziecka?
To, jak nagle wszystko podporządkowuje się dziecku i jaką radość można z tego czerpać. Nawet kiedy teraz wychodzę na boisko, gram także dla synka. Myślę o nim bardzo dużo. Mam bzika...
Marcin Kowalski
Fot. Łucja Śmiejka