Reklama

Dostałyśmy ponad 100 wypowiedzi, z których każda to oddzielna opowieść o życiu po porodzie. Co się zmienia wokół? Co się zmienia w nas samych? Przeczytajcie opowieści trzech mamy i jednego ojca.

Reklama

Edyta Chmura:

1. Nigdy nie czułam w sobie instynktu macierzyńskiego, a po urodzeniu synka okazało się, że doskonale potrafię się nim zająć.

2. Małe dzieci uważałam za hałasujące, egoistyczne, ciągle czegoś potrzebujące szkodniki... teraz w każdym dziecku widzę aniołka. Każdym – nie tylko w swoim.

3. Kolejna zmiana powiązana jest z dwoma poprzednimi, a mianowicie: kiedyś dzieci mnie nie lubiły, bo nie wiedziałam jak się mam wobec nich zachować, co powiedzieć, żeby ich nie wystraszyć... Teraz nie mam obaw i chętnie zabawiam czyjeś dzieci.

4. Marnowałam mnóstwo czasu na siedzenie przed komputerem czy inne niekonstruktywne zajęcia, nieustannie twierdząc, że na nic nie mam czasu... Po urodzeniu dziecka zrozumiałam, czym jest faktyczny brak czasu!

5. Kiedyś najważniejszymi rzeczami w mojej torebce był: puder, błyszczyk, lusterko i szczotka do włosów... teraz w torebce nie może mi zabraknąć: minizabawek, smoczka, ubranka na zmianę i innych dzieciowych akcesoriów

Elżbieta Kmiecik:

1. Przekonałam się na własnej skórze jak w ciągu dnia można od euforii przejść do totalnego załamania nerwowego z powodu przepełnionej pralki, braku snu i płaczącego malucha, a z dołka znów wyjść na prostą, gdy słodko zaśnie nasze młode.

2. Wszystkie złote rady koleżanek i kuzynek nie sprawdzają się ani na jotę, a ja zostałam sama na placu boju z domowym pobojowiskiem. Już teraz wiem, że lepiej zaufać sobie i swojej intuicji.

3. Nigdy nie uwierzę w reklamy z zadbanymi i sztucznie uśmiechniętymi mamuśkami i niemowlakami, bo moja rzeczywistość jest zupełnie inna.

4. Dopiero z dzieckiem w domu zdałam sobie sprawę, że na dobry rok wypadam z towarzystwa i wspólnych miłych wyjazdów, oraz zaniedbuję swoje pasje, czyli czytanie książek i oglądanie filmów.

5. Jestem świadoma tego, że nie ma lukrowanego macierzyństwa, a mieszkając na zapyziałej prowincji trzeba pomyśleć o pokazaniu dziecku czegoś ciekawego i rozwijającego. Nie siedzieć wzorem naszych mam na tyłku, tylko brać dzieciaka pod pachę i oswajać go z teatrem, kinem pojechać z nim w góry albo na Woodstock do Owsiaka. Urodzenie dziecka to nie koniec świata, ale zanim do tego doszłam, wiele nauczyłam się o sobie i swoim dziecku.

Ewelina Marc:

Nie wiem jak reszta, ale ja słodzić nie będę:

1. Nie mam czasu dosłownie na nic. Na żadne swoje przyjemności.

2. Jestem non stop zmęczona, przemęczona i już nie wiem jak to nazwać.

3. Marzę o jednym dniu wolnego lub samodzielnych, spokojnych zakupach.

4. Chciałabym zacząć spać sama lub z mężem ale niestety dziecko ani śni beze mnie spać! Czasami czuję się jak na łańcuchu...

5. Zmieniło mi się ciało i przybyło dodatkowych kilogramów co bardzo mi się nie podoba i niestety moja fajna garderoba sprzed ciąży już na mnie nie pasuje.

Ale wiecie co? Kocham moje dziecko najbardziej na świecie i nigdy nawet nie przyszło mi przez myśl, żeby czas odwrócić. Mimo że codziennie padam na twarz, kocham, kocham moje dziecię najbardziej na świecie. Kiedy dorośnie, będę mogła odpocząć i być z siebie dumna, że wychowałam takie cudo. Dziecko to cud – dosłownie.

Tymon Lejczak:

1. Przeżycia z mojego pobytu na porodówce są gotowym materiałem na film. Nic już nie jest tak samo jak przed tym wydarzeniem. Dużo tam zobaczyłem i usłyszałem, ale wcale nie zniechęciło mnie do mojej ukochanej kobiety. Do tej pory miałem się za twardego gościa – ależ się myliłem...

2. Ciągle łapię się na tym, że chcę dzwonić do domu i pytać co słychać u mego synka, nawet gdy wiem, że on smacznie śpi, bo tak mnie ta miłość rozsadza od środka (kiedyś miałem się za większego twardziela).

3. Nie wyobrażałem sobie kiedyś,żebym leżał na łóżku i wpatrywał się z miłością i czułością w kogoś godzinami,kto nie jest moją partnerką,a teraz robię to i obserwuję swoje dziecko (czy wspominałem, jaki kiedyś byłem twardy i pewny siebie?).

4.Moje męskie pasje kiedyś dawno temu były tylko moje i dzieliłem je wyłącznie z kumplami, co teraz oczywiście diametralnie się zmieniło. Jestem z tego powodu szczęśliwy i powoli oswajam się z myślą, co będziemy razem z synkiem robić gdy podrośnie. Chyba wcześniej za bardzo chciałem być męski i oryginalny.

5.Gdy zostałem ojcem bardzo się bałem i cieszyłem jednocześnie na przemian to euforia, to zwątpienie we własne siły dopadało mnie co rusz. Przecież już nic nie miało być takie jak dawniej i łapałem się na myśli,co ja robiłem ze swoim życiem zanim urodził się mój syn. Chyba zbyt długo chodziłem po świecie przekonany,jaki ze mnie świetnie maskujący się twardziel... Na szczęście mantra powtarzana w mojej głowie: „Damy radę!” przyniosła oczekiwany efekt.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama