"Łobuziaki" - tradycyjna muzyka dzieci dla dzieci
Nazywają się „Łobuziaki” i chcą podbić serca polskich fanów.
- materiały prasowe
Podczas gdy gwiazdy polskiej muzyki sprzedaż 15 tys. płyt uważają za sukces, oni w samych tylko Niemczech sprzedali prawie milion kopii, a w ciągu trzech miesięcy od premiery ich album pokrył się platyną. Co ciekawe, mowa tu nie o The Rolling Stones czy Red Hot Chili Peppers, ale o dziesięciolatkach. Nazywają się „Łobuziaki” i chcą podbić serca polskich fanów.
Kto z nas nie nucił „Puszka Okruszka” Natalii Kukulskiej, czy piosenek Majki Jeżowskiej? Która z dzisiejszych trzydziestoparolatek nie podkochiwała się w Krzysztofie Antkowiaku, śpiewającym o zakazanym owocu? Kto z ówczesnych kilkulatków nie śpiewał o ogórku ubranym w zielony garniturek, czy mydle co wszystko umyje? W latach 80. i 90. piosenka dziecięca święciła triumfy, goszcząc w milionach polskich domów i przedszkoli. Jednak kolejne pokolenia zamiast zastanawiać się nad tym „co powie tata?” i deklarować, że wolą „swoją mamę, co ma oczy jak atrament”, postanowiły swoją miłością obdarzyć nastoletnie gwiazdy Walta Disney'a i amerykańskiej popkultury pod batutą Hannah Montany, Justina Biebera czy Lady Gagi.
Nostalgia dzisiejszych trzydziestolatków za czasami dzieciństwa, czyli latami 80. i 90., może okazać się szansą na to, że mając w pamięci wspomnienia o „Puszku Okruszku”, zaproponują swoim dzieciom płyty z tradycyjną piosenką dla najmłodszych. Zresztą nie tylko w Polsce, również w Europie widać potrzebę stworzenia alternatywy dla amerykańskiej dziecięcej rozrywki, czego najlepszym przykładem jest dotychczasowa kariera holenderskiego projektu dziecięcego, realizowanego w różnych krajach Europy. Projekt ten puka właśnie do polskich drzwi pod nazwą „Łobuziaki”.
Łobuziaki i Dzieci dzieciom
„Łobuziaki” to nowa, polska artystyczna grupa dziecięca, w której dzieci śpiewają dla dzieci. Rodzicami przedsięwzięcia są: znany holenderski producent muzyczny Jan Kisjes i jego żona Debby. Jan komponuje muzykę i pisze teksty, a Debby jest reżyserką teledysków. Zdaniem Jana, uczestnicy realizowanego przez niego projektu to ”pewne siebie, radosne, nowoczesne i mające własne zdanie dzieciaki, które trzymają się razem”. Śpiewają o swojej pierwszej miłości, przemocy na świecie, kłótniach z rodzicami, przyjaźni i o tym, że boją się ciemności – czyli o najważniejszych sprawach dla każdego dziecka. „Łobuziaki” czerpią z tradycji piosenki dziecięcej, zaadaptowanej do nowoczesnych standardów, zabierają najmłodszych w podróż do świata ładnych melodii i mądrych tekstów – to co odróżnia je od innych produkcji to fakt, że bohaterowie ich piosenek nie próbują udawać dorosłych, lecz opisują świat oczami dziecka.
Hit dla dzieci, hit dla dorosłych?
W „Łobuziakach” śpiewają dzieci w wieku od 8 do 12 lat. Po osiągnięciu maksymalnego wieku muszą opuścić grupę, by mogły do niej dołączyć nowe dzieci. Nie są one traktowane jak gwiazdy, lecz jak dzieciaki z jednego podwórka, z którymi identyfikują się ich rówieśnicy – na tym polega ich siła. Większość piosenek została nagrana w Nashville, Tennessee w USA oraz w studiu nagraniowym Jana, w Holandii.
- Miałem możliwość współpracy z bardzo znanymi muzykami z Nashville i wykorzystałem szansę powierzenia im muzycznej produkcji także i tego projektu. Projekt zrobił wielkie wrażenie i było o nim głośno. Rezultat był niesamowity: każdy dorosły artysta potrafi bez problemu zaśpiewać nasze utwory. Stały się one popowymi hitami dla dorosłych - opowiada z dumą Jan Kisjes.
- Praca z dziećmi to wielka radość. Mają w sobie tyle energii i ekspresji, które udzielają się innym – mówi Debby. - Siłą projektu są videoklipy, które pomagają dzieciom w interpretacji tekstów piosenek. Dzieci dobrze zdają sobie także sprawę z tego, że realizacja takiego projektu wymaga wielkich inwestycji. Czują się wyróżnione, a przy okazji uczą się odpowiedzialności i rzetelnego podejścia do obowiązków - dodaje.
Milion sprzedanych egzemplarzy
Projekt zanim trafił do Polski zdążył odnieść sukces w rodzimej Holandii, gdzie grupa pod nazwą Snotneuzen sprzedała ponad 300 tys. kopii albumu, który w trzy miesiące od wejścia na rynek uzyskał status złotej płyty. Jednak dopiero zainteresowanie niemieckiej publiczności przeszło najśmielsze oczekiwania twórców projektu. Kompozycje Jana Kisjesa, wykonywane za Odrą przez zespół Rotznasen osiągnęły status platynowej płyty, a łączna sprzedaż albumu sięgnęła blisko miliona egzemplarzy. Jan i Debby zaskoczeni i zachęceni tak entuzjastycznym przyjęciem zdecydowali się rozszerzyć projekt na inne kraje. Dziś zaangażowanych w niego jest ponad 1200 dzieci i dorosłych z całego świata. Realizowany jest w 7 językach.
- Nie chcieliśmy po prostu zaimportować na polski rynek gotowego holenderskiego pomysłu. Zależało nam, żeby realizację „Łobuziaków” powierzyć młodym polskim artystom, którzy lepiej niż my znają polską kulturę - mówi Jan Kisjes. Dlatego w Polsce adaptacją „Łobuziaków” zajmują się polscy młodzi muzycy, tłumacze i tekściarze. Za przygotowanie małych wokalistów i realizację nagrań odpowiedzialny jest muzyk i producent – Sławek Ramian. Teksty Jana Kisjesa z języka niderlandzkiego na polski przetłumaczyła Anna Stelmach van Huet, a następnie polskie wersje piosenek napisał współpracujący z młodymi zespołami autor tekstów i dziennikarz – Jonasz Jasnorzewski. Promocją płyty i kontaktami z mediami zajmuje się Ola Guła oraz czuwająca nad realizacją całego projektu Natalia Walaszek.
Pryszcze nie przeszkadzają
Autorzy „Łobuziaków” podkreślają, że nie ma dla nich znaczenia, czy dziecko jest grube czy chude, bogate czy biedne, czy różni się wyglądem od innych dzieci, nosi aparat na zębach albo ma pryszcze. Grunt, żeby było wesołe, miało entuzjastyczne nastawienie i odrobinę charyzmy. No i żeby ładnie śpiewało. Ale twórcom nie chodzi jedynie o nagranie ładnych piosenek. Jednym z fundamentów realizowanego przez nich projektu jest element wychowawczy. - Zdarzają się przypadki rodziców, którzy za wszelką cenę dążą do tego, by ich dziecko stało się sławne. Nie jest to celem tego projektu i nie pochwalamy takiej postawy. Dzieci rodziców o takim nastawieniu nie są uwzględniane przy wyborze uczestników projektu. Taka postawa przysparza mnóstwo stresu innym dzieciom ze względu na wiążący się z nią egocentryzm i egoizm. „Łobuziaki” to zespół stanowiący jedność. Każde z dzieci ma w nim mnóstwo miejsca dla siebie, lecz jednocześnie dzieli się tym miejscem z innymi członkami grupy - mówi Jan Kisjes.
A teraz czas na Polskę
Dzieci do projektu trafiły poprzez casting, który odbył się w Warszawie początkiem listopada 2011 roku. Przesłuchania wyłoniły wspaniałą dwunastkę dzieciaków uzdolnionych muzycznie, które początkiem stycznia 2012 roku nagrały pierwszą z płyt planowanych w ramach projektu. Premiera płyty o wymownym tytule „Wszystkie Łobuziaki mają coś do powiedzenia” planowana jest na początek maja, nieco wcześniej bo już w połowie marca będzie można nabyć płytę w międzynarodowej sieci sprzedaży cyfrowej.