Wychowawcze czary-mary - Rozdział 11. - fragmenty
Rozdział 11. Odliczanie w praktyce. Reality Show pod tytułem 1-2-3-Magic.
- Materiały prasowe
Teraz przyjrzyjmy się paru przykładom stosowania metody 1-2-3 w praktyce i zobaczmy, jak oraz kiedy należy odliczać. W przytoczonych historiach i komentarzach pokażemy, co należy robić, a czego nie. W niektórych przykładach, w których rodzice początkowo nie radzą sobie zbyt dobrze z dyscypliną, damy im szansę na poprawienie swoich błędów. Czyż nie byłoby miło, gdybyśmy dostawali taką szansę w prawdziwym życiu? Wiecie co? Program 1-2-3 daje Wam taką szansę!
Rywalizacja pomiędzy rodzeństwem
Jak to bywa w wypadku większości braci i sióstr, dziewięcioletni Janek i siedmioletnia Bianka są najlepszymi przyjaciółmi a zarazem najgorszymi wrogami. Teraz siedzą na podłodze w dużym pokoju i budują konstrukcje z klocków lego. Tata ogląda mecz w telewizji i jak dotąd sam jest zdumiony, że dzieci tak ładnie się bawią. Ale nic nie trwa wiecznie.
„Bianka, potrzebuję jeszcze jednego kółka do czołgu” — łagodnie odzywa się Janek.
„Nie mogę ci go dać, bo jest już w moim wózku” — nerwowo odpowiada Bianka.
(Tata wierci się w fotelu. Jego drużyna właśnie przystąpiła do ataku).
„Daj mi to koło na moment. Oddam ci je później” — prosi brat.
„Nie, mój wózek musi mieć cztery koła” — odpowiada mu siostra.
„Twój wózek jest głupi!”
„Tato, Janek chce mi zabrać jedno koło, a ja je miałam pierwsza!”
(Drużyna taty właśnie została zastopowana na polu karnym. Tata nie jest tym faktem zachwycony).
„Skończcie z tym oboje!”
„Ona nie musi zabierać wszystkich kółek. Kółek jest za mało i nie mogę zbudować tego, co chcę, a to jest moje lego”.
„Ale ja pierwsza zbudowałam wózek!”
„Dzieciaki, jedno i drugie, raz!”
„Kretynka!” (Janek rzuca konstrukcją o podłogę i wychodzi z pokoju).
Komentarz: Dość dobry przykład, jak należy trzymać dyscyplinę. Choć może powinien on zacząć odliczanie nieco wcześniej, zamiast rzucać „Skończcie z tym oboje!”. Czy ojciec powinien dodatkowo odliczyć Janka za to, że rzucił czołgiem o podłogę i wyzwał siostrę? Niektórzy rodzice tak by zrobili, inni nie, argumentując, że czołg należał przecież do niego i można go odbudować. Ponadto Janek chyba słusznie postąpił, wychodząc z pokoju i przerywając kłótnię.
Druga szansa: Tatuś otrzymuje drugą szansę na poprawienie techniki dyscyplinarnej.
„Bianka, potrzebuję jeszcze jednego kółka do czołgu” — łagodnie odzywa się Janek.
„Nie mogę ci go dać, bo jest już w moim wózku” — nerwowo odpowiada Bianka.
(Tata wierci się w fotelu. Jego drużyna właśnie przystąpiła do ataku).
„Daj mi to koło na moment. Oddam ci je później” — prosi brat.
„Nie, mój wózek musi mieć cztery koła” — odpowiada mu siostra.
„Twój wózek jest głupi!”
„Dzieciaki, jedno i drugie, raz!”
(Drużyna taty właśnie została zastopowana na polu karnym. Tata nie jest tym faktem zachwycony).
„Ona nie musi zabierać wszystkich kółek. Kółek jest za mało i nie mogę zbudować tego, co chcę, a to jest moje lego”.
„Ale ja pierwsza zbudowałam wózek!”
„Dzieci, dwa!”
Komentarz: Tym razem tata poradził sobie znacznie lepiej, tym bardziej że był jeszcze dodatkowo poirytowany nieskutecznym atakiem swojej drużyny. Doskonałe opanowanie i duży plus za niewyładowywanie swojej dodatkowej frustracji na dzieciach.
Czteroletni kierowca Formuły 1
Robert ma cztery lata i uwielbia chodzić z mamą na zakupy do hipermarketu. Uwielbienie dla zakupów bierze się stąd, że w sklepie można wypożyczyć specjalne, małe wózki, które dziecko może pchać — tak jak mama i tata pchają swoje. Ale mama Roberta nie bardzo lubi wyprawy do sklepu z synem, a to dlatego że Robert bierze wózek i prędzej czy później zaczyna biegać z tym wózkiem bez opamiętania. W zeszłym tygodniu chłopiec wmeldował się swoim wózeczkiem w duży wózek z zakupami prowadzony przez starszego pana. Mimo że pan był uprzejmy i nawet żartował z wypadku, mama boi się, że kiedyś syn może komuś zrobić krzywdę.
Tym samym mama znajduje się pomiędzy młotem a kowadłem. Jeśli nie pozwoli Robertowi wziąć wózeczka, chłopiec z pewnością dostanie napadu złości na oczach całego sklepu. Mama odnosi wrażenie, że w sklepie syn zaczyna rządzić.
I niestety się nie myli. Oto co się dzieje, kiedy to mama z Robertem wchodzą do sklepu:
„Mamo! Czy mogę pchać wózeczek?”
„Nie, kochanie. Nie dziś. O, zobacz, miś Fuzzy!”
„Dlaczego nie mogę?”
„Przecież ci powiedziałam, skarbie. Proszę cię, nie zaczynaj robić mi tu scen”.
„Ja chcę sam pchać swój wózek!”
„Przestań już! Koniec tego! Chodź tu, mamy dużo rzeczy do kupienia”.
„Mnie nigdy nie wolno nic robić” — Robert zaczyna głośno płakać.
„OK, OK! Przestań już!” — Mama wypożycza wózek dla dzieci. Robert chwyta wózek, ale mama przytrzymuje go na chwilę i patrzy stanowczym wzrokiem na synka.
„Robert, spójrz na mnie. Musisz mi obiecać, że nie będziesz biegać z tym wózkiem. Mógłbyś w kogoś wjechać i zrobić mu krzywdę. Czy rozumiesz?”
„Tak”.
„I obiecujesz, że nie będziesz biegał z tym wózkiem?”
„Tak”.
„Powiedz: obiecuję”.
„Obiecuję”.
„OK. W takim razie idźmy zrobić zakupy. Włożymy parę rzeczy do twojego wózka”.
Robert sprawuje się całkiem grzecznie przez jakieś sześć minut. Potem zaczyna biegać z wózkiem, a mijając w biegu stertę puszek z groszkiem, chichocze sam do siebie. Matka udaje, że nic nie widzi, potem postanawia skończyć zakupy, mimo że nie ma jeszcze nawet jednej trzeciej tego, co planowała kupić. Może wróci później bez Roberta i dokupi resztę.
Komentarz: Klasyczny przykład dziecka zastraszającego rodzica groźbą narobienia wstydu w miejscu publicznym. Zdesperowana mama próbuje tłumaczyć dziecku niczym małemu dorosłemu („Mógłbyś w kogoś wjechać i zrobić mu krzywdę”) i wymusić na nim puste obietnice.
Dajmy mamie drugą szansę na poprawę zachowania. W gruncie rzeczy mama Roberta ma do dyspozycji dwie opcje: 1) odliczać wszystkie próby biegania z wózkiem i po odliczeniu do trzech zabrać wózek, oraz 2) w ogóle nie pozwalać Robertowi brać wózka.
Opcja 1: Odliczanie prób biegania z wózkiem
„Mamo! Czy mogę pchać wózeczek?”
„Tak, kochanie. Ale musisz z nim chodzić, nie wolno ci biegać. Jeśli doliczę do trzech za bieganie, zabiorę ci wózek”.
Robert chodzi z wózkiem przez trzy minuty, po czym zaczyna z nim biegać.
„Robert, raz. Jeśli dojdę do trzech, zabieram ci wózek”.
Komentarz: To podejście jest znacznie lepsze. Prawdopodobnie będzie wielkie larum, jeśli Robert dotrze do „Trzech”, więc mama powinna być przygotowana na atak wściekłości i może go zabrać do samochodu na jakiś czas, dopóki synkowi nie przejdzie. Jeśli zabranie Roberta do samochodu okaże się konieczne, nie wolno jej prawić żadnych „A nie mówiłam” i tym podobnych.
Opcja 2: Nie pozwolić Robertowi wziąć wózka
„Mamo! Czy mogę pchać wózeczek?”
„Nie. Ostatnio z nim biegałeś”.
„Dlaczego nie mogę?”
„Raz”.
„Ja chcę sam pchać swój wózek!”
„Dwa”.
Komentarz: Świetnie ci poszło, mamo!