Gdy w zeszłym roku pojawiła się pogłoska, że Polsat nie wyemituje w święta „Kevina samego w domu” zaprotestowało 46 tysięcy internatów. Stacja uległa, a młodziutki Macaulay Culcin po raz kolejny zagościł w naszych domach. Nie brałaś udziału w tym proteście? Tęsknisz za czymś innym, czymś szczególnym? Możesz spędzić te święta inaczej niż rok temu.
Bez jeżdżenia z wigilii na wigilię
Gdy ma się maleńkie dziecko, jeżdżenie z Wigilii na Wigilię (najpierw do rodziców, a potem do teściów albo odwrotnie) staje się problemem. Bo wiadomo: trzeba maluszka ubrać w kombinezon, zapiąć w foteliku, wypiąć, rozebrać, potem znów ubrać... :) – Gdy urodziła się nasza córeczka powiedzieliśmy „Dość!”, nie damy rady – mówią Alicja i Marcin. – Nie chcieliśmy jednak rezygnować ze wspólnej kolacji, dlatego choć nasze mieszkanie nie jest zbyt duże, zaprosiliśmy wszystkich do siebie. Trochę się baliśmy takiego rozwiązania („Czy nasi rodzice się dogadają”, „Czy uda się wszystkich zmieścić przy stole?”), ostatecznie jesteśmy zadowoleni. Zamiast dwóch smutnych kolacji (nasze rodziny są nieduże) mieliśmy jedną, za to większą i weselszą! Dodatkowe korzyści: nasze rodziny lepiej się poznały, mamy przyniosły górę smakołyków (chciały przed sobą nawzajem wypaść jak najlepiej), a my wreszcie mieliśmy choinkę, o jakiej zawsze marzyliśmy: prawdziwą, a nie sztuczną!
Kameralnie i na luzie
Kasia i Jacek także mieli dość jeżdżenia, ale postąpili inaczej niż Alicja i Marcin: zostali z dziećmi w domu. Rodzina nie była zachwycona, ale uszanowała ich decyzję, zwłaszcza, że ich młodszy synek, Jasiek, miał dopiero dwa miesiące i okropne kolki. – Nie było dwunastu potraw (przygotowaliśmy tylko to, co lubimy i co mogłam jeść karmiąc piersią), prezenty tylko symboliczne (no cóż, mieliśmy ostatnio sporo wydatków, a ja nie miałam jak biegać po sklepach), stroje… No, cóż... Niezobowiązujące (nie mieszczę się jeszcze w swoje przedciążowe ciuchy, a Jacek nie zakładał krawata, skoro ja byłam skazana na jego T-shirt), ale i tak święta były wspaniałe: bez nerwów, bez „Szybko, szybko, bo musimy już jechać”, bez pękania w szwach od nadmiaru jedzenia i bez wyrzutów sumienia, że nasz pies został sam w domu :)
Z przyjaciółmi
Nie zawsze stosunki panujące w rodzinie sprzyjają świątecznej atmosferze. – Nie chciałam spędzić Wigilii z rodzicami, bo konflikt między nami był w takiej fazie, że nie widziałam szans na powodzenie takiego przedsięwzięcia – opowiada Ewa. – Nie chciałam też zostać sama z dzieckiem (jego tato ma nową rodzinę), więc wybrałam się z dzieckiem do przyjaciół. To, że mogłam na nich liczyć w trudnej sytuacji, jeszcze bardziej nas do siebie zbliżyło.