Dziewczynka spłonęła żywcem. Strażacy mogli tylko trzymać jej mamę, by ta nie rzuciła się w ogień
Pożar, w którym zginęła 6-letnia Hania, wybuchł w nocy. Gasiło go sześć jednostek straży pożarnej. Ogień bardzo szybko zajął mały domek, nie pozwalając strażakom wejść do środka, by ratować dziecko. Strażacy mogli tylko pilnować, by pożar się nie rozprzestrzeniał i… trzymać zrozpaczoną matkę, by nie rzuciła się w ogień na pewną śmierć.