Dziewczynka urodziła się jako wcześniak, trzy miesiące przed terminem. Mimo to jej mama i tata byli pełni nadziei, że ich rodzina wreszcie się powiększy. Alana i Daniel mieli za sobą trudne doświadczenia, wskutek poronienia stracili już dwoje dzieci. Niestety, ich córeczka Everleigh żyła tylko 12 dni. Wkrótce miało okazać się, że to wcale nie koniec dramatu…

Reklama

Ciało dziecka potraktowano jak brudną pościel

Kiedy rodzice chcieli pochować córkę, okazało się, że szpital nie może wydać im ciała maleństwa, bo… nikt nie wie, co się z nim stało. Zawiadomili policję.

Policjanci ustalili, że maleństwo zostało pomylone z... zabrudzoną pościelą. Prawdopodobnie przez pomyłkę lekarza patologa, ciało wcześniaka trafiło do kontenera z odpadami, a następnie… albo do spalarni, albo na wysypisko śmieci. Mimo że służby przeszukały składowisko, gdzie trafiają szpitalne odpady – ciała dziecka nie udało się odnaleźć.

„To tak, jakby znowu umarła” powiedziała matka dziewczynki.

Po dwóch latach od tragedii, Alana i Daniel traktują wszystko, co zostało im po córeczce, jak największe skarby. To biało-różowa czapeczka, kartka z danymi dziecka w dniu narodzin, atramentowe odciski stópek i kilka zdjęć.

Zobacz także

Szpital przeprasza, ale…

Przez blisko dwa lata, Alana Ross i Daniel McCarthy próbowali dojść do siebie po tym co się stało z ich dzieckiem. W pewnym momencie uznali, że szpital musi ponieść odpowiedzialność. W ostatni czwartek złożyli pozew przeciwko placówce z żądaniem odszkodowania.

Na drugi dzień po otrzymaniu pozwu, Sunil Eappen, dyrektor szpitala zapewniał, że personel wciąż współczuje rodzinie straty dziecka i „bolesnych okoliczności”, w których przyszło im przeżywać żałobę. Dyrektor dodał też, że – jak zawsze gdy pojawiają się wątpliwości co do standardu pracy personelu – sprawa została szczegółowo wyjaśniona.

Wiadomo też już, że szpital nie zamierza wypłacić żądanej kwoty.

Źródło: New York Times, Daily Mail

Piszemy też o:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama