Brak empatii na porodówkach: poruszająca historia mamy, której dziecko zmarło kilka chwil po urodzeniu
Utrata dziecka jest przeżyciem bolesnym, traumatycznym. Doświadczenie to mogłoby zostać złagodzone dzięki odpowiedniej opiece, niestety często tak się nie dzieje... Kobiety po poronieniach, porodach martwych dzieci zazwyczaj pozostawione są same sobie, bez odpowiedniego wsparcia.
Wyniki kontroli NIK w polskich szpitalach wskazują na bezduszność, ignorancję. Kobiety nie mają zapewnionej odpowiedniej opieki, nie przestrzega się procedur. Czasami, niestety, również personel medyczny nie wykazuje się empatią. Wsparciem dla takich kobiet jest Fundacja Gajusz, pomagająca nieuleczalnie chorym dzieciom i ich rodzinom.
„I wtedy nadeszła wiedza i siła”
Tisa Żawrocka, prezes Fundacji Gajusz wspierała telefonicznie mamę małej Kalinki. Dziewczynka po porodzie żyła tylko przez chwilkę. Jej mama widziała, jak z trudem łapie powietrze, jak cierpi. Kobieta czuła, że maleństwo podłączone do kroplówki wpatruje się w nią, jakby „czekało na pozwolenie”. A ona chciałaby zatrzymać ją jeszcze, choć na moment...
„Co ze mnie za matka – pomyślałam. I wtedy nadeszła wiedza i siła. Zamknęłam oczy. Zerwałam tę nić pomiędzy mną a Kalinką. Po kilku minutach usłyszałam, jak lekarz mówi, że słyszy pojedyncze tony serca. Spojrzałam ostatni raz w gasnące oczy mojego dziecka” – opisuje mama małej Kalinki.
„A ta noc jest bardziej świętem niż horrorem. Nie wierzyłam, że to możliwe. Chyba nikt, kto nie odda dziecka śmierci, nie wie, jak to jest i czy da radę. Wyobraźnia płata figle. Lekarze straszą traumą. Psycholog zawodowo pociesza, a politycy czują się ekspertami tam, gdzie jedynym specjalistą byłam ja. No i pani na głośnomówiącym” – podsumowała kobieta.
Wsparciem, na które mogła liczyć, była prezes Fundacji Gajusz: „Podziękowałam pani w słuchawce za tę wczesnoporanną pomoc. Za mądre słowa. Za to, że pilnowała, żeby położna zrobiła zdjęcia. Dziś są naszym skarbem”.
Bez pożegnania...
Jakiś czas temu opisałyśmy także historię mamy Ady i Ali. Zrozpaczona mama daremnie błagała o pomoc, aby ojciec dziewczynek mógł się z nimi pożegnać. W związku z panującymi obostrzeniami nie został jednak wpuszczony na oddział szpitala, a kobieta została sama, bez wsparcia najbliższej osoby. W tej sytuacji również wsparciem była Fundacja Gajusz.
Dramat kobiet po poronieniu, urodzeniu martwego dziecka
Oziębłość i brak empatii personelu medycznego często sprawiają, że przeżycie, które jest i tak traumatyczne dla kobiety, staje się horrorem. Łamane są procedury, kobiety nie mają zapewnionej odpowiedniej opieki. Po poronieniu nie mogą pożegnać się ze zmarłym dzieckiem, muszą przebywać w sali z mamami zdrowych dzieci, nie mogą liczyć na opiekę psychologiczną. Jedyną pomocą są wtedy najbliżsi lub fundacje. Fachowe wsparcie, dobre słowo, mądra rada, odpowiednie podejście są bezcenne w tych trudnych chwilach.
Źródło: Facebook/ Fundacja Gajusz
Zobacz także:
- Nie wiesz co powiedzieć kobiecie, która poroniła dziecko? Może wyślesz jej kartkę?
- Pogrzeb dzieci, które nigdy nie ujrzały swoich rodziców
- Psycholog w Dniu Dziecka Utraconego: „Pamiętaj, ale idź do przodu”