Choć może się to wydawać niewiarygodne, ta historia wydarzyła się naprawdę, i to nie w odległej przeszłości, ale w tym roku! Dwulatek ze zdjęcia od ośmiu miesięcy żył na ulicy, żywiąc się tym, co znalazł lub co rzucili mu przechodnie. Okazało się, że został wypędzony ze swojej wioski po tym, jak starszyzna przekonała jego rodziców, że jest czarownikiem.

Reklama

Czekała go pewna śmierć z wygłodzenia, ale na szczęście znalazł się ktoś, kto nie pozostał obojętny. Mieszkająca w Nigerii Dunka, Anja Ringgren Lovén, założycielka organizacji charytatywnej African Children's Aid Education and Development Foundation (ACAEDF), otrzymała informację o błąkającym się po ulicach przeraźliwie chudym małym dziecku i od razu podążyła na pomoc.

Facebook/Anja Ringgren Lovén

"Kiedy usłyszeliśmy, że chodzi o dwu- lub trzyletnie dziecko, nie wahaliśmy się nawet przez chwilę. Takie małe dziecko nie przeżyje samo na ulicy. Od razu przygotowaliśmy akcję ratunkową" - mówi Lovén w Huffington Post UK. Po przewiezieniu w bezpieczne miejsce chłopiec otrzymał pomoc lekarską. Był wygłodzony, odwodniony i zarobaczony. Potrzebował transfuzji krwi.

Facebook/Anja Ringgren Lovén

Lovén nazwała chłopca Hope (z ang. nadzieja) i regularnie publikuje na Facebooku wiadomości o stanie jego zdrowia i postępach, które robi. Ostatnie zdjęcie opatrzyła komentarzem: "Hope czuje się dużo lepiej. Sporo przybiera na wadze i wygląda dużo zdrowiej. Teraz czekamy tylko aż zacznie mówić. Ale to przyjdzie samo, kiedy wyjdzie ze szpitala i rozpocznie życie wśród naszych dzieci. Dzieci stają się silniejsze w swoim towarzystwie".

Zobacz także

Se lige de runde kinder på Hope ???????????? Han ser allerede så sund og rask ud og han tager på i vægt hver eneste dag! Han er s...
Posted by Anja Ringgren Lovén on 11 luty 2016

Nigeryjczycy wierzą, że głód pomaga wypędzić złe czary z dzieci i wyrzucanie nieletnich "czarowników" poza lokalną społeczność jest tam wciąż powszechne. Lovén prowadzi w Nigerii dom dziecka dla nieletnich oskarżonych o czary. Kiedy pierwszy raz zetknęła się z tym problemem, nie dawało jej to spokoju. Po powrocie do Danii sprzedała wszystko, co miała i wróciła do Nigerii, żeby pomóc tym dzieciom. W tej chwili ona i jej partner mają pod swoją opieką 34 dzieci – wszystkie były uznane za czarowników.

Dzikie dzieci

Przypadki dzieci wychowujących się bez pomocy dorosłych nie są tak rzadkie, jak mogłoby się nam wydawać. I wcale nie chodzi o fikcyjne historie, takie jak ta z filmu "Nell" z Jodie Foster, o dziewczynce wychowującej się samotnie w lesie, czy jak w opowieści o Tarzanie. Głośny w XIX wieku przypadek Kaspara Hausera – "sieroty Europy" - wydarzył się naprawdę. Szesnastoletni Kaspar odnaleziony na ulicach Norymbergi wychowywał się w ciemnej celi, nie widywał żadnych ludzi i umiał wypowiedzieć dwa zdania. Miał psychikę sześciolatka i podejrzewano, że jest spokrewniony z Wielkim Księciem Badenii.

Reklama

W 1991 roku na Ukrainie odnaleziono natomiast sześcioletnią dziewczynkę, która wychowywały psy po tym, jak jej rodzice alkoholicy wyrzucili ją z domu, kiedy miała dwa lata. W Indiach w 1972 roku znaleziono czterolatka wychowanego przez wilki – chłopiec żywił się upolowanym przez siebie surowym mięsem i nigdy nie nauczył się mówić. W Kolumbii odnaleziono dziewczynkę, która przez pięć lat wychowywała się w dżungli pod opieką małp kapucynek. Takich historii jest niestety więcej i nie wszystkie kończą się tak dobrze jak ta małego Hope z Nigerii.

Reklama
Reklama
Reklama