W Łodzi zamknięto dom dziecka i wszyscy się z tego cieszą (my też!). Dlaczego?
Jeszcze półtora roku temu w tej placówce było 25 dzieci. Dziś nie ma ani jednego podopiecznego.
Łódzki magistrat uroczyście ogłosił, że udało się wygasić Dom Dziecka nr 8 w Łodzi. Władze miasta musiały zdecydować się na ten krok, gdyż nie było w nim już dzieci. Jak to możliwe?
Dom dziecka to nie dom
Kiedy półtora toku temu Piotr Rydzewski obejmował stanowisko dyrektora łódzkiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, zapowiadał duże zmiany. Deklarował, że skupi się na likwidowaniu dużych domów dziecka. Pierwszy z nich właśnie został zamknięty, a pusty już budynek przy ul. Zuchów zaprezentowano dziennikarzom. Mogli się oni przekonać na własne oczy, jak bardzo to miejsce różniło się od warunków domowych . Jak wyjaśnia Rydzewski, w ciągu kilkunastu miesięcy udało się znaleźć wszystkim dzieciom pozainstytucjonalną pieczę zastępczą . Większość dzieci wróciła do swoich rodziców albo innych krewnych. Resztę udało się umieścić w niespokrewnionych rodzinach zastępczych. To ogromny sukces pracowników MOPS, którzy dokładają wszelkich starań, aby jak najwięcej dzieci mogło opuścić dom dziecka . Najbardziej cieszy, że większość dzieci wróciła do swoich rodziców lub krewnych. Do jednej z mam wróciła aż szóstka jej dzieci. Kobieta miała kłopot z alkoholem, ale dzielnie walczyła, żeby się z tym uporać. MOPS pomógł wyposażyć jej mieszkanie. Z kolei troje dzieci zamieszkało ze swoim dziadkiem. Wcześniej odwiedzał wnuki w placówce, a tam słyszał, że nie może zostać rodziną zastępczą, bo jest za stary (ma 63 lata). Dzięki pomocy pracowników MOPS-u odzyskał dzieci. Sąd nie miał wątpliwości, że nadaje się na opiekuna. Mężczyzna mógł także liczyć na pomoc, w przygotowaniu mieszkania dla dzieci. Jeden chłopiec zamieszkał z dorosłą siostrą, która jest dla niego rodziną zastępczą, a na opiekę nad jednym z wychowanków zdecydował się pracownik domu dziecka.
Władze Łodzi zdecydowały także, aby niemowlęta porzucane przez rodziców...