Siedmiu synów i dwie córki – dokładnie tyle dzieci ma 42-letnia Regina Bruska z Chojnic. Najstarsze ma 20 lat, a najmłodsze 2 lata. Przyznaje, że zawsze chciała mieć dużą rodzinę, ale nigdy nie marzyła, że będzie miała dziewięcioro dzieci. Jak radzi sobie z taką gromadą? W portalu wp.pl ukazał się wywiad z tą dzielną mamą. Zobaczcie, co powiedziała!

Reklama

Nieprzespane noce to już codzienność

Pani Regina ostatni raz przespała nieprzerwanie całą noc… 17 lat temu! Była wówczas mamą 3-letniego Mateusza, który nie przebudzał się już w nocy, a drugie dziecko było dopiero w drodze. Potem już nigdy nie udało jej się porządnie wyspać. Zawsze któreś z dzieci albo było na tyle małe, że nie potrafiło jeszcze przesypiać całych nocy, albo chorowało, albo miało koszmary senne.

Utrzymanie tak dużej rodziny to niemały wydatek…

Wielodzietna mama przyznaje otwarcie, że dzięki programowi 500+ jej dzieci mogą żyć godnie. Dostają co miesiąc 4000 zł (najstarszy syn ma 20 lat, więc na niego nie przysługuje już dopłata). Oprócz tego mają 1700 zł zasiłku rodzicielskiego i dodatku dla rodziny wielodzietnej. Dawniej pensja męża i dodatek rodzicielski nie wystarczały. Musieli się zapożyczać, żeby wytrwać do kolejnej wypłaty.

Zobacz też: Konkurs "Zabawy, które wywołują uśmiech!" Wygraj 1 z 30 zabawek dla dziecka​

Dziś, mimo że pani Regina rozstała się z mężem, stać ją na zabezpieczenie potrzeb dzieci. „Kiedyś był kłopot z wycieczkami szkolnymi. Dzieci przeżywały wstyd, że nie stać nas na nie. Za każdym razem było spuszczenie głowy. (…) W tej chwili mogę wybiec w przyszłość, zaplanować wyjazd, remont. (…) Mogę spokojnie iść i kupić dzieciom nowe buty, nie z odzysku. Nie boję się przechodzić koło budki z lodami. Jest spokój, że lodówka jest pełna”. – przyznała w wywiadzie.

Zobacz także

Gotowanie dla dziewięciorga dzieci to nie lada wyzwanie!

Każda mama wie, jak trudno jest przygotowywać posiłki, które zasmakują całej rodzinie. A jeśli w tej rodzinie jest aż dziewięcioro dzieci? to dopiero wyczyn! Pani Regina jednak nie narzeka, przyznaje, że gotuje zawsze jeden obiad. „Jak głodne, to zjedzą” - to jest jej zasada. Oczywiście stara się urozmaicać posiłki i wybierać te produkty, które większości dzieci smakują. A kiedy przyjdzie im ochota na naleśniki… smaży je przez 3 godziny! „Przy naleśnikach jest hierarchia jedzenia. Zaczynamy od najmłodszych. Najpierw jedzą maluchy, potem starsi. Na końcu, po dokładkach, jem ja” – zdradza pani Regina. W tak dużej gromadzie nie może być miejsca na chaos, wszystko musi być zaplanowane i dobrze przemyślane.

Dziewięcioro dzieci? To patologia!

W Polsce wciąż brakuje tolerancji i szacunku dla rodzin wielodzietnych. Pani Regina przyznaje, że to jest właśnie najtrudniejsze, kiedy jej dzieci są wytykane przez innych i wyśmiewane, że są patologią lub rodziną zastępczą. Mówi ze smutkiem: „Uważa się nas za patologię. Ostatnio Dawid przyszedł od kolegi z płaczem i skopanym rowerem. Jacyś starsi chłopcy wyzywali go od biedaków. I pytam: a kolega nie stanął w twojej obronie? Nie. On się śmiał, powiedział” .

A wy co myślicie o tak dużych rodzinach? Doceniacie trud mam, jaki wkładają każdego dnia w wychowanie dzieci, czy uważacie, że to przesada? Są tu jakieś wielodzietne mamy? Napiszcie, jak rodzicie sobie z codziennymi obowiązkami i wychowaniem swoich pociech!

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama