Wciąż zadaję sobie pytanie: czy to by się stało, gdyby Klaudia została w domu? Zawsze taka spokojna, poukładana, najlepsza uczennica w klasie. Jedyne imprezy, na które chodziła, to koncerty muzyki poważnej. Klaudia gra na skrzypcach…

Reklama

Zapach smażonej cebuli

Kiedy wróciła z Hiszpanii, była bardzo smutna. Myślałam, że to z powodu końca bardzo fajnej przygody… W ogóle nie chciała opowiadać o tym, co się działo. Kiedy jeszcze stamtąd do nas dzwoniła, rozmawiałyśmy normalnie, a po powrocie… Przez cały miesiąc widziałam, że ukradkiem popłakuje. Że kryje się z tym, jakby nie chciała, bym pytała ją o cokolwiek.

W pewnym momencie do jej kiepskiego nastroju doszły dolegliwości fizyczne. Klaudia nie chciała jeść. Na początku martwiłam się, że to depresja, ale kiedy po raz pierwszy pobiegła wymiotować, bo poczuła zapach smażonej cebuli… pierwszy raz przyszło mi do głowy, że może jest w ciąży. W grę wchodziło jeszcze zatrucie, ale kiedy sama spodziewałam się dziecka – nie mogłam znieść właśnie zapachu smażonej cebuli.

Jak dowiedziałam się, że córka jest w ciąży

To wtedy postanowiłam już nie dawać się zbywać. Powiedziałam wprost, że przecież widzę, że coś jest nie tak. Że proszę, by opowiedziała, dlaczego od dwóch tygodni płacze i czy chodzi o jakiegoś chłopaka.

Choć nie dowiedziałam się zbyt wiele, okazało się, że tak, chodzi o chłopaka. Ale że nie ma o czym mówić, bo to nie była nawet wakacyjna miłość… Na drugi dzień, mimo wszystko, próbowałam dalej z nią rozmawiać. Widziałam, jak wykańczają ją mdłości. Schudła i była bardzo blada. Z rozmowy nic nie wyszło. Ale zgodziła się, kiedy zaproponowałam wizytę u lekarza.

Zobacz także

– Chcesz iść do Kawkowskiej czy może do Wojtkowskiego?

– Do Wojtkowskiego – usłyszałam i wiedziałam już wszystko. Kawkowska to nasza lekarka rodzinna, Wojtkowski to ginekolog [nazwiska lekarzy zostały zmienione – red.]

Kiedy wyszła z gabinetu (umówiłyśmy się, że wejdzie sama), powiedziała tylko, że jest w piątym tygodniu ciąży i że musi szybko zrobić badania krwi.

Wakacyjna miłość?

Wracałyśmy, milcząc. Klaudia była jakaś spokojniejsza. Jak znam Wojtkowskiego, to pewnie on przekonał ją, że nie warto uprawiać czarnowidztwa… On ma taki dar, że zaraża swoim optymizmem i spokojem.

W pewnym momencie Klaudia sama zaczęła opowiadać. Już od dłuższego czasu zastanawiałam się, czy ojcem dziecka jest Polak, czy Hiszpan.

Okazało się, że ani Polak, ani Hiszpan, tylko Ukrainiec. Że ma na imię Stanisław i że Klaudia jest z nim w kontakcie. Że ma tyle lat co ona. Że był w jej grupie na tych koloniach.

Miałam milion myśli na sekundę, ale nie skomentowałam.

Zmieniłam temat na to, jak powiemy o wszystkim tacie. Do tej pory nie podzieliłam się z mężem swymi przypuszczeniami, czekając na rozwój sytuacji. Ale ukrywanie faktów już nie miało przecież sensu…

Mąż nie chce go widzieć

Klaudia sama rozmawiała z tatą. Po tej rozmowie Krzysiek wyszedł i wrócił nad ranem kompletnie pijany. Spał całą sobotę, rozmawialiśmy dopiero wieczorem. Powiedział, że będziemy Klaudii pomagać, ale tego gnoja nie chce tu widzieć, że tego nie przeżyje. Powtarzał wciąż, że córka musi zdać maturę i dostać się na studia. I że to musi jakoś się ułożyć.

Zaraz wrzesień i szkoła. Za kilka miesięcy ciążę Klaudii będzie widać. Nasz wnuk urodzi się wiosną. Wszyscy się z tą myślą oswajamy. Mimo wszystko wraca myśl: gdyby nie kolonie, córka nie poznałaby tego Stanisława…

Kiedy ją rodziłam, byłam dużo starsza. A i tak mnóstwo rzeczy okazało się trudne. Mimo że miałam męża, wsparcie od naszych rodziców i pracę, do której wróciłam po urlopie wychowawczym.

Oczywiście liczyłam się z tym, że Klaudia założy kiedyś rodzinę, że będzie miała życie erotyczne… Ale nie w wieku siedemnastu lat! Mąż nie zmienił zdania i nie chce słyszeć o tym chłopaku. Obarczył go winą za to wszystko. Tak, jakby Klaudia nie miała w tym udziału… Albo my, którzy namawialiśmy ją, by jechała na te kolonie. Córka już nie płacze tak często, ale płacze. Wiem, że się boi. Ja też się boję.

Monika

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama