Reklama

Paradoksalnie ochraniacze łóżeczkowe, które z założenia miały chronić niemowlę przed uderzeniami głową o szczebelki, stały się przyczyną śmierci niemowląt.

Reklama

Lekarze z Amerykańskiej Akademii Pediatrycznej zarejestrowali kilkadziesiąt przypadków śmierci niemowląt z powodu uduszenia, z czego w 2/3 przypadków przyczyną było przyjęcie przez dziecko takiej pozycji, w której jego twarz dotykała do ochraniacza i uniemożliwiała oddychanie. Pozostała 1/3 to uduszenie spowodowane zaklinowaniem głowy niemowlęcia między ochraniaczem a szczebelkami.
Zagrożenie, jakie niosą za sobą ochraniacze łóżeczkowe, potwierdzają polscy lekarze. W jednym z wywiadów przeprowadzonym dla TVN pediatra porównuje dziecko oddychające w łóżeczku z twarzą bezpośrednio dotykająca do ochraniacza do nałożenia worka na głowę! Tłumaczy to oddychaniem w zamkniętej przestrzeni, w której niemowlę wydycha swoje powietrze i wciąga je z powrotem.

Ochraniacze łóżeczkowe - po co?

Ochraniacze łóżeczkowe były pierwotnie stworzone, by zakryć zbyt dużą przestrzeń między szczebelkami w łóżeczkach dla niemowląt. Dawniej szczebelki znajdowały się zbyt daleko od siebie, co było niebezpieczne dla dziecka. W Ameryce przepisy zmieniły się w 1970 roku, nakazujące, by szczebelki były rozmieszczone na tyle blisko, aby nie mogły stanowić zagrożenia dla dziecka. Firmy zaczęły produkować łóżeczka z prawidłowo rozmieszczonymi szczebelkami, a ochraniacze wciąż są powszechnie sprzedawane.

Dorota Zawadza napisała na swoim profilu na Fb "Od lat powtarzam, wyjąć z łóżeczka ochraniacze, "podusie" i dziesiątki pluszaków. Potrzebny jest dobry materac i dojście i widok z każdej strony." Lekarze potwierdzają zbędność ochraniaczy.

Zobacz też: Bezpieczny sen niemowlęcia - 10 ważnych wskazówek

Reklama

A Ty masz w swoim domu ochraniacza na łóżeczko?

Materiał o groźnych ochraniaczach w całości zobaczysz na TVN24.

Reklama
Reklama
Reklama