Reklama

Emocje wokół koronawirusa rosną w takim tempie, że coraz częściej zauważane są objawy epidemii paniki, a nie chińskiego wirusa. Owszem, wirus stale się rozprzestrzenia i bywa niebezpieczny, zwłaszcza dla pewnych grup ludzi, ale (!) nie jest tak, że każdy zarażony umiera, a diagnoza potwierdzająca zarażenie jest jednoznaczna z wyrokiem śmierci.

Reklama

Z danych prezentowanych w chińskim raporcie na podstawie informacji zebranych z chińskich Centrów ds. Kontroli i Prewencji Chorób (CCDC) oraz danych WHO wynika, że sytuacja nie jest tak poważna, jak niejednokrotnie bywa przedstawiana.

Większość chorych przechodzi koronawirusa łagodnie

Aż 80 proc. zarażonych do tej pory dobrze znosiło zarażenie, nie pojawiły się u nich powikłania, a blisko 28 tysięcy ludzi ma już chorobę za sobą i są zdrowi. WHO podaje, że śmiertelność w samym Wuhan, gdzie pojawił się wirus, wynosi od 2 do 4 proc., w pozostałej części Chin to tylko 0,7 proc. Z kolei chiński raport mówił o średniej umieralności na skutek koronawirusa na całym świecie na poziomie 2,3 proc.

Owszem, każdy śmiertelny przypadek jest ważny i nie mówimy tu o bagatelizowaniu problemu, ale nie jest tak, że świat nie radzi sobie z wirusem i czeka nas pandemia. Zresztą przed takim twierdzeniem przestrzega właśnie Światowa Organizacja Zdrowia, jej zdaniem może ono jedynie wzmagać nieuzasadnioną panikę.

Czy zarażenie koronawirusem to wyrok śmierci?

Wyżej odpowiedzieliśmy już poniekąd na to pytanie, ale ważne jest, by wybrzmiało to dobitnie. Nie, koronowirus nie ma 100 proc. śmiertelności. Można go leczyć i, co najistotniejsze, szanse na wyzdrowienie są duże. Słysząc o przypadkach śmiertelnych, powinniśmy też wziąć inne czynniki, które mogły na to wpłynąć, takie jak wiek chorego czy jego ogólny stan zdrowia. Okazuje się, że najgroźniejszy bywa dla osób w podeszłym wieku i schorowanych, cierpiących np. z powodu choroby sercowo-naczyniowej, cukrzycy, przewlekłych chorób dróg oddechowych lub nadciśnienia (dla których zresztą nawet zwykła grypa mogłaby być niebezpieczna).

Zobacz też: Grypa groźniejsza od koronawirusa. Nie żyje polska 9-latka

Co ciekawe, dzieci przechodzą koronawirusa wyjątkowo łagodnie. Do tej pory nie odnotowano żadnego przypadku śmiertelnego u dzieci poniżej 9. roku życia. W mediach pojawiła się też ostatnio informacja o stanie zdrowia noworodka, który został zakażony koronawirusem przez matkę, która również była zakażona. Dziecko wyzdrowiało w ciągu 17 dni, i to bez żadnego leczenia! Jego serce owszem, było osłabione, ale lekarze szybko poradzili sobie z tym problemem. „Ponieważ stan dziecka nie pogorszył się, nie przepisaliśmy mu żadnych konkretnych leków antywirusowych” – powiedział Zeng Lingkong, dyrektor oddziału neonatologicznego szpitala w Wuhan, w którym przebywał noworodek.

Szczyt zachorowań mamy już za sobą

Dyrektor generalny Światowej Organizacji Zdrowia, Tedros Adhanom Ghebreyesus, poinformował w trakcie poniedziałkowego spotkania z mediami, że szczyt zachorowań na koronawirusa miał miejsce między 23 stycznia a 2 lutego i od tego czasu systematycznie spada. Zamiast panikować, warto stosować się do zaleceń, które pomogą uchronić się przed zarażeniem albo odpowiednio przygotować, nawet jeśli w końcu wirus pojawi się również w Polsce.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama