Złamana rączka, zadrapania twarzy, siniaki – z takimi obrażeniami niemowlę trafiło do wrocławskiego szpitala.
Niedziela – późny wieczór, do pogotowia ratunkowego w Świdnicy matka przywozi niemowlę z obrażeniami rączki (zniekształcenie w okolicy łokcia) oraz zadrapaniami na twarzy. Dziwne tłumaczenia matki zaniepokoiły lekarzy. Personel podejrzewa, że Fabianek był maltretowany. Dziecko jeszcze tej samej nocy przewieziono do Dolnośląskiego Szpitala Specjalistycznego we Wrocławiu. Zaledwie po kilku godzinach od przywiezienia rodzice zostawiają w szpitalu samego Fabianka z zabandażowanym barkiem i rączką, opuchnięta i siną buzią.

Reklama

- Nie wiem, jak można doprowadzić dziecko do takiego stanu! - powiedziała dla tvn24 pani Jolanta, mama chłopca, który leżał na sali z Fabiankiem. Mama pani Jolanty dodaje: „Na ogół jestem twarda, ale jak zobaczyłam to dziecko, nogi się pode mną ugięły”.
Pani Jolanta wyznaje, że nie mogąc patrzeć na stan dziecka, które było nie tylko pobite, ale i brudne, przywiozła dla niego butelki, pieluszki, chusteczki nawilżane.

Ojciec Fabianka został zatrzymany na zlecenie prokuratury. Postawiono mu zarzuty spowodowania obrażeń ciała u dziecka i znęcania się nad nim. Grozi mu do 5 lat więzienia. Mężczyzna nie przyznaje się do winy.

- Zostawiłam Fabiana z narzeczonym tylko na godzinę. Miał go przypilnować, przebrać, dać jeść. Kiedy po 40 minutach zadzwonił do mnie, że coś się dzieje z dzieckiem, od razu przybiegłam do domu. Powiedział, że przebierał zasikane body i coś mu zrobił z rączką – tłumaczy matka chłopca reporterowi tvn, dodając - On dał nam szczęście.

Beata Piekarska-Kaleta z prokuratury rejonowej w Świdnicy twierdzi, że matka Fabianka podawała różne wersje zdarzenia. „Dziecko to największy skarb. Nie ma litości dla sprawcy, którzy wykorzystując bezbronność małego dziecka, powoduje takie obrażenia – ostro oświadczyła.

Zobacz także

Jaka kara powinna czekać rodziców maltretujących dziecko? Napiszcie w komentarzu.

Źródło:tvn24

Reklama

Zobacz też: Zacznijcie się wtrącać. Przemoc to czas na reakcję, a nie robienie zdjęć

Reklama
Reklama
Reklama