Bycie tatą to coś więcej niż wstawanie w nocy do dziecka. Przekonał się o tym autor listu opublikowanego w serwisie Popsugar. Przeczytajcie, jak zmieniło się jego podejście do ojcostwa, gdy zrozumiał, jak naprawdę wygląda wychowywanie dziecka.

Reklama

Ojciec to bohater. A matka?

"Ustawiłem siebie na piedestale za zrobienie czegoś tak oczywistego, jak pomaganie mojej żonie przy naszym dziecku.

Rozmawiałem z żoną o długiej nocy z niemowlakiem, która była już za nami, i powiedziałem: Przynajmniej ci pomagam. Wielu mężczyzn tego nie robi. Powinnaś być wdzięczna. Byłem zmęczony. Powiedziałem to tak, jakby naprawdę była szczęściarą, że mnie ma. Jakbym był lepszy, bo jestem ojcem.

To była dopiero siódma rano. Mel nic nie odpowiedziała, usiadła w fotelu, Aspen spała na jej kolanach. Miała czerwone oczy, jej brązowe włosy były związane w luźny kucyk. Ciasno trzymała małą, myślała o tym, co powiedziałem. Myślałem, że się ze mną zgodzi.

Czytaj także: Nie oczekuję wiele. Doceń mnie!

Zobacz także

W tamtym czasie Mel studiowała, miała pod opieką troje dzieci i była wolontariuszką w szkole. Spędzała godziny przy kuchennym stole, przyklejona do klawiatury i notatnika, z co najmniej jednym dzieckiem uczepionym jej nogi.

Mimo zaangażowania w edukację i mojego udziału w życiu rodzinnym, zawsze mówiła, że odczuwa ogromną presję związaną z utrzymywaniem w domu porządku – nie wspominając o zabieraniu dzieci do lekarza, przygotowywaniu posiłków, odwożeniu dzieci na zajęcia dodatkowego, dbania o nie, czuwania nad ich bezpieczeństwem i zachowaniem w miejscach publicznych. Była studentką i matką, przy tym czuła presję, że jest jedyną opiekunką naszych dzieci. I wtedy wkroczyłem ja, wspominając jej, że pomaganie w nocy przy dziecku jest jakimś hojnym gestem wynikającym z roli ojca. [...]

Mel wstała, trzymała dziecko w ramionach. Nasze starsze dzieci spały, więc szeptaliśmy. Powiedziała, że czuje się, że jakbyśmy nie byli w związku. Jakbym oczekiwał, że będzie mnie całować po tyłku za każdym razem, kiedy wstanę w nocy. A to przecież też moje dziecko. Powiedziała, że docenia to, że jej pomagam, ale nie cierpi, kiedy zachowuję się tak, jakbym robił coś niesamowitego, a robię tylko to, co powinien robić ojciec dziecka. [...]

Zrozumienie, że to Mel jest odpowiedzialna za dom i dzieci, było głęboko zakorzenione w mojej podświadomości i postawiłem siebie na piedestale, bo robiłem coś tak oczywistego, jak pomaganie żonie w nocy przy niemowlęciu. Zaparkowałem samochód i poszedłem do biura, czułem się podle. Zadzwoniłem z pracy do Mel i przeprosiłem ją. Przyznałem jej rację. Powiedziałem, że to powinien być związek partnerski i nie powinienem się zachowywać, jakbym robił coś niesamowitego, bo wstaję w nocy do dziecka. Mel nic nie mówiła. Powiedziała tylko: Dziękuję".

Wychowywanie dzieci to też praca!

Jak zachowują się wasi partnerzy? Nie macie czasem wrażenia, że zachowują się podobnie do autora tego listu? Napiszcie nam w komentarzach, jak dla was powinien wyglądać związek i wychowywanie dziecka. Czy rzeczywiście ojcowie robią z siebie bohaterów, bo zmienili pieluchę albo nakarmili własne dziecko?

Zobacz także: Jak wygląda macierzyństwo? Zobacz przezabawne ilustracje!

Reklama

Źródło: popsugar.com

Reklama
Reklama
Reklama