Już wkrótce po rozpoczęciu roku szkolnego, do dyrektorki dużej szkoły ponadpodstawowej na Pomorzu wpłynęło „oświadczenie dotyczące procedur bezpieczeństwa wprowadzonych w szkole”. Rodzice nastoletniego chłopca odmówili stosowania się ich dziecka do zaleceń w związku z pandemią. W uzasadnieniu powołują się na konstytucję i fakt, że „wolność człowieka podlega ochronie prawnej”, a także twierdzą, że… ich dziecko „nie jest osobą chorą, ani podejrzaną o zachorowanie na chorobę COVID-19”.

Reklama

Argumenty rodziców

Według oficjalnych wskazówek MEN, noszenie maseczek i dezynfekcja rąk są jedynie zaleceniem. Dyrektorzy szkół mają więc związane ręce. „Nie mogę takiego ucznia nie wpuścić na lekcję, ale jaki to daje przykład?” – zastanawia się dyrektorka pomorskiej szkoły.

Podobnych przypadków nie brakuje w całym kraju. „Dziś usłyszałam, że rodzice nie wierzą w koronawirusa i mam im nie zawracać głowy” – mówi dyrektorka szkoły podstawowej w Poznaniu, a nauczyciel-wychowawca z miasteczka w Małopolsce przywołuje przykład rodziców, którzy nie zgadzają się, aby ich dziecko nosiło maseczkę „ze względów religijnych”: „Powiedzieli, że wszystko pozostawiają w rękach Boga”.

Nieuregulowane prawo

Prawny bałagan to, według posłanki opozycji Katarzyny Lubnauer, efekt krótkich i powierzchownych konsultacji wobec kluczowych przepisów w sprawie organizacji nauki w pandemii. Sytuację komentuje też Marek Pleśniar, dyrektor Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty: „Ministerstwo edukacji większość kwestii związanych z koronawirusem uregulowało tylko w wytycznych, a nie w rozporządzeniach”.

MEN odpowiada, ale nie pomaga

W odpowiedzi na liczne zarzuty, MEN wystosowało oświadczenie, które… niczego nie zmienia. „Uprzejmie informuję, że wytyczne GIS, MZ i MEN w czasie pandemii COVID-19 nie stanowią ograniczeń wolności i praw obywateli wynikających z postanowień Konstytucji RP, ale wynikają z przepisów ustaw o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, a więc dotyczą zachowań prozdrowotnych i profilaktycznych dzieci, uczniów, nauczycieli i innych pracowników przedszkoli, szkół i innych placówek oświatowo-wychowawczych oraz rodziców” – wyjaśnia Anna Ostrowska, rzeczniczka ministerstwa.

Zobacz także

W praktyce oznacza to, że dzieci i rodzice nadal nie są zobowiązani do stosowania się do procedur, a dyrektorzy... nadal nie są w stanie temu zapobiec.

Żródło: TVN24

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama