Trafiła do szpitala w 21. tygodniu ciąży i… postanowiła: ani jednej więcej!
Kobieta w 21. tygodniu ciąży trafiła do szpitala, gdzie odeszły jej wody. Lekarze postawili diagnozę: nerki jej nienarodzonego dziecka nie pracują. Brak wód płodowych sprawiał, że szanse na jego przeżycie maleją bardzo szybko… Ciężarna była przerażona.
Kobieta nie chciała umrzeć – by nie podzielić losu Izy z Pszczyny, postanowiła walczyć o swoje życie. Podczas pobytu w szpitalu skontaktowała się z prawniczką. Czy akcja #aniJednejWięcej pomogła ją uratować?
Lekarze: albo urodzi się zdrowe, albo „warzywko”
Kiedy ciężarna pytała lekarzy o to, czy jej dziecko urodzi się zdrowe – lekarze rozkładali ręce. W rozmowie z pacjentką na temat dziecka użyli określenia „warzywko” – to wulgarne porównanie prawdopodobnie miało „przygotować” kobietę na jeden z najgorszych scenariuszy. Skutek był jednak odwrotny.
Śmiertelnie przerażona niedawną tragedią Izy z Pszczyny, ciężarna zapytała o możliwość przerwania ciąży…
Aborcja? „Nikt pani tego w Polsce nie zrobi”
Odpowiedź lekarzy była jednoznaczna: „Nikt pani tego w Polsce nie zrobi”. I stanowczo odmówili dokonania aborcji.
Wtedy pacjentka oraz jej mąż zaczęli szukać pomocy poza szpitalem. Kobieta zgłosiła się do Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Prawniczka poinformowała ją jakie ma prawa. A posłanka Katarzyna Kretkowska osobiście podjęła się kontroli poselskiej w szpitalu.
„Wywalczyliśmy aborcję w polskim szpitalu”
Kiedy lekarze na czele z ordynatorem dowiedzieli się, że ich ciężarna pacjentka jest w kontakcie z prawniczką – zmienili zdanie. Powołano specjalne konsylium, które postanowiło jednak przerwać zagrożoną ciążę.
„Pacjentka jest już bezpieczna i spokojna. Lekarzom gratulujemy mądrej decyzji” – czytamy w poście Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny z 20 listopada.
Źródło: Facebook/Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny
Zobacz także: