„Watahy dzików na ulicach! Żądamy, żeby je odstrzelili, bo strach z dziećmi z domu wychodzić” [LIST DO REDAKCJI]
To, co się dzieje w moim mieście, przechodzi ludzkie pojęcie. Dziki od dawna pojawiały się na ulicach, ale teraz po prostu czują się tu jak u siebie. Chodzą całymi watahami – nie tylko wieczorami czy nocą. Boję się wyjść z dziećmi z domu. Mąż chciał mi załatwić gaz pieprzowy, ale co to pomoże na całe stado?
Zryte trawniki przed posesjami. Zdjęcia kilkunastu dzików, które nie pozwalają wjechać na posesję. Spacerujące watahy o poranku, w południe, wieczorem… Od kilku miesięcy to jest nasza codzienność. Władze miasta próbowały już wszystkiego (w lesie stała nawet jakaś wielka pułapka, złapane w nią dziki były wywożone do innych lasów). Kiedy zapadła decyzja o odstrzale zwierząt – połowa mieszkańców zaczęła protestować! Wśród nich są nawet matki małych dzieci!
Bezpieczeństwo warchlaków ważniejsze od bezpieczeństwa dzieci? To jest chore!
Rozumiem, że ktoś może kochać przyrodę, nie jeść mięsa, nie nosić futer. Każdy ma do tego prawo. Ale ja czuję, że we własnym mieście, w którym płacę podatki, jako matka dwójki dzieci jestem mniej ważna od lochy ze stadem warchlaków. Bo bezpieczeństwo naszych dzieci liczy się mniej od bezpieczeństwa małych dzików! Przecież to jest chore!
Wszędzie jeździmy samochodem. Nie wychodzimy na spacery ani na rowerek. Czytam wpisy na miejskim forum i wiem, że boję się nie tylko ja, ale i wiele innych matek. I najbardziej dziwię się właśnie matkom, które podpisały petycję przeciwko odstrzałowi dzików.
Mam gdzieś, że jacyś idioci dokarmiają dziki
Czy zawsze musi być tak, że dopiero jak coś się stanie, to jest lament i wielka rozpacz? Czy trzeba czekać, aż dziki kogoś zaatakują? Przecież to są tylko zwierzęta.
Mam gdzieś te wszystkie społeczne akcje sprzątania lasów i miasta ze śmieci, które wabią dziki. Mam gdzieś, czy jacyś idioci przestaną dokarmiać dziki, wyrzucając przed domem obierki i resztki obiadu. Mam gdzieś, że miasto sprzedało działki w lasach i tam już coraz więcej domków jednorodzinnych (rzekomo właśnie to – tak jak budowy dróg połączonych z wycinką lasów – wpływa na to, że dziki mają coraz mniej leśnej przestrzeni dla siebie). Powtarzam: mam to gdzieś. Ja chcę tylko móc spokojnie wyjść z dziećmi z domu! I popieram wszystkich, którzy żądają odstrzału dzików – nie tylko w moim mieście, ale w całym kraju.
Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.
Paula
Piszemy też o: