Nie krytykuj innych rodziców póki nie będziesz mieć własnych dzieci

Bardzo łatwo ferować wyroki i oceniać innych rodziców zanim ma się własne dzieci. Pamiętam sama, zanim zostałam matką, z jaką łatwością krytykowałam w myślach i za plecami poczynania znajomych rodziców, którzy mieli rozbrykane i niegrzeczne – jak mi się wydawało wtedy - dzieci. A jak krzywo patrzyłam na te wszystkie matki, które pozwalały dzieciom oglądać telewizję bez ograniczeń! Wszystko się zmieniło, kiedy sama zostałam mamą. Biję się w pierś, nic nie wiedziałam o życiu.

Reklama

Przeczytaj także: Eksperci ostrzegają: Świnka Peppa szkodzi dzieciom!

Piła kawę z koleżanką, a dzieci sadzała przed telewizorem. Z ciasteczkami!

Tak samo opisuje to jedna z blogerek, Annie Ridout, na babycentre.co.uk. Obserwowała znajomą z dwójką dzieci. Kiedy piły kawę w jej kuchni, koleżanka sadzała dzieci przed telewizorem z ciasteczkami, żeby je czymś zająć i żeby nie przeszkadzały w rozmowie. Przysięgała sobie wtedy, że nigdy nie da własnemu dziecku ciasteczka, ani nie będzie pozwalać na oglądanie takiej ilości telewizji…

Kiedy mama jest chora lub musi się zająć drugim dzieckiem...

Nawet mamy, którym przez około 2 lata udawało się unikać oglądania z dziećmi telewizji, w końcu stają przed takim dylematem. Najpierw udaje się jakoś zajmować dzieci kreatywnymi zabawami - ciastoliną, wyprawami do parku i na place zabaw, zwiedzaniem kawiarni czy restauracji z kącikami dla dzieci (to raczej w dużych miastach), ale przychodzi taki dzień… Chociażby wtedy, kiedy spodziewają się drugiego dziecka, muszą się nim zająć albo je po prostu nakarmić piersią lub budzą się rano tak chore, że ledwo trzymają się na nogach. Wtedy wyjście z domu lub jakakolwiek inna aktywność jest ponad siły zwykłej kobiety. Wówczas nie pozostaje nic innego jak włączyć dziecku jakąś bajeczkę.

Sprawdź też: 7 powodów, dla których rodzice nie cierpią Świnki Peppy

Zobacz także

Tak też było w przypadku Annie Ridout. Właśnie kiedy choroba zwaliła ją z nóg włączyła 2-letniej córeczce Joni bajkę o Śwince Peppie. I niemal natychmiast dziecko ją pokochało. Tak to już bywa z tą "straszną" Świnką Peppą...

"Świnka Peppa" stałym punktem rozkładu dnia mamy i córeczki

I każdego ranka, przez cały czas jak była chora, sadzała córeczkę przed TV, żeby ją czymś zająć, a sama mogła w tym czasie odrobinę odpocząć. Dziecko było zachwycone zwierzęcymi postaciami i ich nieskomplikowanymi przygodami. Potem tak jakoś się też stało, że mama zaczęła "puszczać" dziecku odcinki „Peppki” także wtedy, gdy chciała przygotować obiad, a gdy mała była znudzona zabawkami w pubie czy restauracji – włączała jej bajeczkę na telefonie. I coraz bardziej obie przyzwyczajały się do tego, że Peppka i jej przygody są integralną częścią ich życia. Życia córeczki i życia matki. Znacie to? Tak to właśnie działa. Bardzo łatwo się uzależnić od takiej prostej pomocy i uspokajacza.

Pogorszenie zachowania córki pod wpływem telewizji

Okazało się, że coraz trudniej było odciągnąć córeczkę od ekranu i coraz trudniej czymś innym zainteresować. Córeczka niechętnie dołączała do wspólnego obiadu czy kolacji odciągnięta od Świnki Peppy i jednocześnie była w podłym nastroju. Stawała się coraz bardziej nieposłuszna, bezczelna i to wcale nie w zabawny czy łobuziarski sposób. Kiedy Annie wyzdrowiała nie chciała już od samego rana polegać na niańce-telewizorze więc zdecydowała, że koniec z tym.

Dziewczynka pokazuje język
Fotolia

fot. Fotolia

Jak zabronić dziecku oglądania "Świnki Peppy"? Właśnie tak, po prostu!

Kiedy córeczka następnym razem poprosiła o oglądanie Peppy, powiedziała nie. Po prostu. Córka wyglądała na zdenerwowaną i zapytała dlaczego. Wyjaśniła jej, że za każdym razem, kiedy ogląda telewizję to powoduje, że ma zły nastrój. Powiedziała też, że jeśli oglądanie Peppy powoduje jej zły humor, będzie lepiej dla wszystkich, żeby nie oglądała tej bajeczki. A zamiast tego mogą zrobić wspólnie coś fajnego, np. coś ugotować albo narysować.

Jak dziewczynka zareagowała na zakaz? Zadziwiające i daje do myślenia!

Ku jej zaskoczeniu, córka nie zaczęła się awanturować, ani kłócić. Razem poszły do kuchni, wyciągnęły jakieś kartki, naklejki, farbki i zrobiły coś kreatywnego. Córeczka odkryła zabawki, które wcześniej odłożyła na bok, mama nauczyła ją jak robić ciasto bananowe, jej tata zabrał ją do ogrodu i wspólnie zgrabili, pozbierali liście. Dziecku nagle się przypomniało, że są jeszcze inne zajęcia, które lubi i które sprawiają, że czuje się szczęśliwsze. Właściwie o wiele bardziej szczęśliwe, niż przed telewizorem.

Dziewczynka bawi się kreatywnie
Fotolia

fot. Fotolia

Nikt nie nazwał tego wprost „szlabanem na telewizję”, ale w praktyce to właśnie było to. Córeczka stała się szczęśliwsza, chętniej uczestniczyła we wspólnych posiłkach i - co najciekawsze - nie poprosiła ani razu, żeby oglądać telewizję. Tak jakby sama wiedziała, że to oglądanie telewizji nie jest zbyt korzystne dla niej i jej rozwoju.

Podejmiecie to wyzwanie? Zabronicie dziecku oglądać telewizję?

Ta historia dała mi naprawdę do myślenia… Czy to nie jest przypadkiem tak, że nam rodzicom trochę się nie chce wymyślać innych zajęć dla dzieci? Zwłaszcza wtedy, kiedy już przyzwyczajamy się, że oglądanie bajeczki to stały punkt dnia? I że dziecko wcale by aż tak strasznie nie protestowało, gdyby nie włączać mu bajeczki?

Czy podjęłybyście takie wyzwanie? Zabroniłybyście oglądać dziecku „Świnkę Peppę” (lub inną ulubioną bajkę)? Co by się wtedy stało?

Blogerka Annie dodaje, że od tamtego czasu Peppka powróciła do ich życia! Ale dzieje się to wyłącznie okazjonalnie, na telefonie, kiedy karmi piersią nowo narodzone niemowlę. Teraz córeczka rozumie, że to nie jest coś co dzieje się codziennie o określonej godzinie. To tylko okazjonalne oglądanie.

Źródło: babycentre.co.uk

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama