Ankiety w szkołach: jak często się modlisz? Czy rodzice są po rozwodzie?
Nauczyciele w porozumieniu z kuratorium i MEN przeprowadzili ankiety dla uczniów, w których pytali o bardzo prywatne kwestie. ZNP żąda wyjaśnień od ministerstwa.
W wielu szkołach w woj. lubuskim w ostatnich dniach przeprowadzane były ankiety skierowane do uczniów, w których znajdowały się bardzo niedyskretne pytania o tak delikatne kwestie, jak sytuacja rodzinna czy praktyki religijne. Ankiety zostały przygotowane w porozumieniu i za zgodą kuratorium i Ministerstwa Edukacji Narodowej. Nauczyciele z ZNP i rodzice nie kryją oburzenia, natomiast MEN przytacza wyniki badań wykonanych na jego zlecenie, zgodnie z którymi religia ma być zabezpieczeniem przed takimi pokusami, jak przemoc domowa czy alkoholizm.
Wszystko przez program wychowawczo-profilaktyczny
Dyrektorzy szkół mają obowiązek przygotowywać na każdy rok szkolny specjalny program wychowawczo-profilaktyczny. Aby to zrobić, muszą najpierw zebrać dane na temat tego, jakie potrzeby i trudności mają uczniowie oraz czy w ich środowisku pojawia się zagrożenie używania substancji psychotropowych, środków zastępczych oraz nowych substancji psychoaktywnych.
Podczas tegorocznej narady dyrektorów z przedstawicielami lubuskiego kuratorium ustalono, że nauczyciele przeprowadzą anonimowe ankiety, te same, które były realizowane przez fundację „Masz szansę” na zlecenie Ministerstwa Edukacji Narodowej. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wiele z pytań, jakie się tam znalazły, było zwyczajnie nie na miejscu. Uczniowie klas 1-3 musieli napisać m.in.:
- czy mieszkają z rodzicami biologicznymi, czy może z macochą lub ojczymem,
- czy rodzice są w separacji lub po rozwodzie,
- jaka jest ich sytuacja rodzinna,
- jakie wykształcenie posiadają rodzice.
Przypomnijmy, że mowa jest o uczniach klas początkowych, którzy mogą jeszcze nie potrafić pisać, a wówczas pomoc nauczyciela jest niezbędna i nie ma mowy o anonimowości ankiety.
W ankietach dla starszych uczniów znalazły się też pytania o to:
- jak często w ciągu ostatniego roku brali udział w nabożeństwach,
- jak często się modlą,
- czy byli dotykani w intymne miejsca bez ich zgody,
- ile czasu tygodniowo poświęcają na spotkania grup kościelnych.
Krzysztof Baszczyński, wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego, przyznaje oburzony: „Nie jest dla mnie zrozumiałe, dlaczego dziecko musi odpowiadać na takie trudne i wrażliwe dla jego rodziny pytania. Nie wiem, w jakim celu uczniowie pytani są o to, czy mieszkają z macochą, czy jego rodzice są rozwiedzeni. To nie ma nic wspólnego z anonimowością, bo taką ankietę musi wypełnić nauczyciel wspólnie z uczniem”.
Autorzy badania odpierają jednak stawiane im zarzuty. Jeden z nich, dr Wiesław Poleszek, twierdzi: „Nad tymi badaniami pracowali naukowcy z kilku uczelni w Polsce, w tym m.in. Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dodatkowo posiłkowaliśmy się podobnymi badaniami, które były prowadzone w USA. Jest mi bardzo przykro, że Krzysztof Baszczyński jako nauczyciel nie rozumie ich sensu. Rzeczywiście padają pytania o praktyki religijne. Dzięki tym informacjom wiemy, że nie mają one zbyt dużego znaczenia w szkołach podstawowych i gimnazjalnych przy różnego rodzaju pokusach do spożywania np. alkoholu czy radzeniu sobie z przemocą lub stresem, ale już religia w tym zakresie odgrywa duże znaczenie wśród starszych uczniów”.
Naruszono granice prywatności
Eksperci przyznają rację oburzonym rodzicom i nauczycielom. Uważają, że w ankietach znalazły się pytania przekraczające granice prywatności. Mec. Robert Kamionowski nie kryje swojej krytyki wobec pomysłu na tak przygotowane ankiety. „Zakres i tematyka pytań bezpośrednio wkracza i narusza prawo do prywatności, zasady neutralności światopoglądowej i religijnej. Najbardziej rzucają się w oczy pytania o status rodziny, materialny, wykształcenie, ale przede wszystkim o stosunki wewnątrzrodzinne i kwestie religii. To samo dotyczy zresztą także ankiety dla rodziców, której pytania o sytuację osobistą to kuriozum” – stwierdził mecenas.
Co na to MEN?
Ministerstwo broni lubuskich ankiet. Rzeczniczka MEN, Anna Ostrowska, tłumaczy: „Badanie w żaden sposób nie było obligatoryjne dla dyrektorów szkół. Istniała i istnieje możliwość stosowania własnych narzędzi pomiaru. Co więcej, ankiety były dobrowolne, a rodzice byli o nich poinformowani. Również każde pytanie było uzasadnione potwierdzonymi badaniami naukowymi i wynika z kanonu wiedzy stosowanej powszechnie przez środowisko akademickie. I tak np. część pytań dotyczyła rodziny, gdyż może ona stanowić nieocenione źródło wsparcia i być czynnikiem chroniącym lub też czynnikiem ryzyka”.
A co wy sądzicie o tego typu ankietach? Jak byście zareagowali, gdyby wasze dzieci musiały udzielać w szkołach podobnych informacji?
Źródło: gazetaprawna.pl