Każdego roku, gdy tylko zaczyna się lato, dochodzi do tragicznych w skutkach nieumyślnych pozostawień dzieci w autach. Zjawisko ma nawet swoją nazwę – jest to syndrom zapomnianego dziecka. I choć większość internautów komentuje takie doniesienia stwierdzeniami „jak mógł to zrobić?!”, „jak mogła zapomnieć własnym dziecku?”, to taki wypadek może zdarzyć się naprawdę każdemu.

Reklama

Nie każdy poradzi sobie z poczuciem winy

Jedna z najbardziej dramatycznych historii pochodzi z USA, z Chesterfield. Z policją skontaktowała się rodzina dziecka i mężczyzny informując, że 37-latek poinformował o swoich planach samobójczych po tym, jak znalazł w swoim aucie martwego synka. Policja niezwłocznie udała się pod wskazany adres. Na podjeździe znalazła otwarty samochód, a w nim pusty fotelik dziecięcy. Zwłoki 18-miesięcznego chłopca znajdowały się w domu. Mężczyzna zdążył popełnić samobójstwo w lesie za domem. Zastrzelił się.

Jak podejrzewa policja (śledztwo jest w toku), dziecko zostało w samochodzie na trzy godziny. Dopiero po tym czasie ojciec przypomniał sobie o dziecku. Temperatura powietrza tego dnia wynosiła 26 stopni.

Nie krytykuj, wspieraj

Przerażeniem napawają komentarze, które pojawiają się pod doniesieniami o śmierci dziecka pozostawionego w samochodzie. Komentujący rzadko wykazują się współczuciem, krytykują, mają rodzica czy opiekuna za niespełna rozumu. Tymczasem to nie brak miłości do dziecka, niska inteligencja czy złe intencje kierują rodzicami, którzy w ten sposób tracą dzieci.

Każda taka sytuacja jest wypadkiem, nieumyślnym działaniem, które ma opłakane skutki. Utrata dziecka jest traumą dla rodzica, który niechcący przyczynił się do śmierci syna czy córki. Taki człowiek wymaga wsparcia, a nie krytyki, co najdobitniej pokazuje przykład ojca, który w takiej sytuacji popełnił samobójstwo.

Zobacz także

Źródło: wydarzenia.interia.pl

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama