Mama zagubiona, zmęczona czy w depresji?
Kiedyś młode matki milczały i płakały wieczorem w poduszkę. Dziś mówią, że mają depresję poporodową, i nie krępują się opowiadać o swoich problemach.
- Natalia Przybylska
Czujesz się fatalnie, bo siedzisz w domu, bo z powodu dzieci wielokrotnie budzisz się w nocy, bo musisz być na każde żądanie, bo macierzyństwo przerwało zawodową karierę, bo czujesz się służącą we własnym domu, bo nie masz czasu dla siebie ani dla męża... Taki myśli mogą nagle pojawić się w głowie każdej młodej mamie. Warto wiedzieć, jak sobie wtedy pomóc, aby nie stać się ofiarą depresji.
Miej odwagę mówić
Gdy matki wychowujące dzieci przyznają się do chwili zwątpienia, gniewu czy załamania, robią to wyjątkowo szczerze. Nierzadko w desperackim odruchu „na skraju załamania nerwowego”, jakby chciały wszystko z siebie wyrzucić, zanim stracą wiarę w sens takiego działania. Ale chwile szczerości, by zostały dobrze przyjęte, wymagają właściwego słuchacza. Pewnie dlatego kobietom brakuje otwartości w opowiadaniu o trudach macierzyństwa. Bezpieczniej czują się w gronie innych matek i podczas rozmów telefonicznych. Kiedy jednak mówią, jak bardzo mają dość, że czują się zapędzone w kozi róg, padają z wyczerpania fizycznego i emocjonalnego, nie zawsze mogą liczyć na zrozumienie. Dlaczego? Bo „dobra matka nie narzeka”, bo „jak się chciało mieć dzieci, to trzeba mieć cierpliwość”. Takie stereotypy tkwią w wielu ludziach.
Polecamy: Zalety macierzyństwa
Rozmowa daje siłę
Nie będzie chyba przesady w stwierdzeniu, że wiele osób nie potrafi rozmawiać o trudnych przeżyciach (czego bardzo zazdrości się bohaterom amerykańskich filmów). Nie umieją też oddzielać spraw ważnych od niewartych uwagi, przez co marnują szansę na szczerą rozmowę. Dwa przeciwstawne typy kobiet, które nie radzą sobie z mówieniem, to milczące słuchaczki nastawione na odbieranie i gaduły na bieżąco relacjonujące wydarzenia każdej chwili. Oczywiście, samo mówienie nie rozwiązuje problemu, ale bez tego nie sposób przekonać się, o co tak naprawdę chodzi, zrozumieć, gdzie popełnia się błąd. Życzliwa rozmowa potrafi oczyszczać z frustracji i niepokoju. Daje też siłę do dalszego zmagania się z codziennością, pozwala łatwiej znaleźć wyjście z sytuacji. Nie sposób przyjąć na siebie wyłącznie roli słuchacza albo mówiącego. Kiedyś trzeba odwrócić role, bo dawanie i branie są jak dwie siły, które muszą się równoważyć.
Stres wcale nie taki mały
Zastanawia często fakt, czemu matki dzisiejszych matek z takim lekceważeniem lub pobłażliwością pytają, dlaczego teraz kobiety przeżywają depresję poporodową i „trudności macierzyńskie”, zamiast „normalnie wychowywać dzieci”. Czym matki i teściowe różnią się od swoich córek i synowych? Czy już zapomniały, na czym polega zajmowanie się dziećmi, czy też nie potrafią zdobyć się na wyrozumiałość wobec innych kobiet? Dla większości z nich sprawa jest prosta: macierzyństwo to obowiązek i trzeba zrobić wszystko, by go zmniejszyć. A tymczasem młode matki różnią się od pokolenia własnych matek tym, że znacznie dotkliwiej odczuwają stres macierzyństwa. Kiedyś rezygnacja z pracy nie wiązała się z perspektywą utraty dobrego stanowiska, a wybór nieodpowiedniej szkoły nie był wyznacznikiem poziomu wykształcenia. Teraz w ciągu jednego pokolenia całkowicie zmieniły się realia funkcjonowania rodziny. Na dowód tego, że dawne wzorce przestały pasować do współczesnej kobiety, przeprowadzono badania porównujące ocenę sytuacji stresowych w życiu. Oprócz tego, że doszły nowe, to dziś, o ok. 20 proc., trudniej jest dostosowywać się do wymagań codzienności.
Czytaj też: Stres a karmienie piersią
Asertywność poszukiwana
Podstawowa umiejętność, jaką musi posiąść matka, to jednoczesne dbanie o potrzeby dziecka i własne. To bardzo trudne, szczególnie dla kobiet, które już jako dziewczynki uczono bycia nieasertywnymi. Przez całe dzieciństwo i młodość faszerowano nas fałszywymi przekonaniami i wyobrażeniami – nauczono przekładania potrzeb innych nad własne. Dlatego dzisiejsze młode kobiety zapominają więc o należnym im komforcie, starają się być grzeczne, posłuszne i niewadzące nikomu. W konfrontacji z płaczącym dzieckiem, stertą prania i czekaniem na męża, który wróci zmęczony i pochłonięty własnymi sprawami, taka strategia nie tylko się nie sprawdza, ale także wzbudza złość. Ale czy matce wolno się złościć? Czy ma prawo otwarcie mówić, że ma dość, że potrzebuje zastępstwa, bo oszaleje?
Czytaj też: Jak nie pomylić baby bluesa z depresją poporodową?
[CMS_PAGE_BREAK]
Macierzyństwo to nie zadanie
Zbyt często traktujemy macierzyństwo jako zadanie, do którego nie trzeba się przygotowywać, które nie wymaga żadnych umiejętności poza obecnością. Bywamy surowe zarówno dla siebie, jak i innych kobiet, którym „nie bardzo wychodzi” wychowywanie dzieci. Może więcej byłoby w kobietach siły gdyby spróbowały otwarcie walczyć o swoje prawa?
Jeśli bywasz zdesperowana, pamiętaj, że:
- Jesteś równie ważną osobą, jak twoje dziecko, choć jego potrzeby są pilniejsze. Nie zaniedbuj jednak siebie.
- Nie jesteś w stanie codziennie wykonywać wszystkich obowiązków. Spróbuj uczyć się odróżniania zajęć ważnych od tych, z których można (a może trzeba) na jakiś czas zrezygnować, np. z prasowania.
- Nie musisz być jednocześnie idealną matką, żoną i gospodynią. Kiedyś miałaś więcej czasu, bardziej dbałaś o mieszkanie i lubiłaś wypady do kina. Teraz masz inne sprawy na głowie.
(Czytaj też: Jak być dobrą i spełnioną matką?) - Rozkładaj siły równomiernie w ciągu dnia: nie spalaj się przy wymyślaniu obiadu, bo nie starczy ci siły i cierpliwości do dziecka grymaszącego przy jedzeniu.
- Walcz z biernością, która przytrafia się każdej osobie nastawionej na spełnianie potrzeb dziecka. Nie marnuj czasu – miej pod ręką dobrą książkę albo płytę z ulubioną muzyką.
- Naucz się mówić, że coś jest nie tak, że coś cię złości. Nie zawsze jednak możesz okazywać zniecierpliwienie. Małe dziecko nic nie zrozumie, a jedynie się wystraszy. Wyładowuj złość, gimnastykując się.
- Walcz z ingerencją własnej matki i teściowej – w myśl powiedzenia „mój dom moją twierdzą” to ty ustalasz tu zasady. Jeśli krytykują cię, że nie jest pozmywane, niech ci pomogą albo zaakceptują fakt, że nie dajesz rady.
- Pozwól sobie na co najmniej dwuletni okres ochronny po urodzeniu dziecka. Jeśli to możliwe, nie wracaj zbyt szybko do pracy. Spróbuj najpierw wrócić do pełni sił, a potem decyduj, co dalej.
- Poznaj swoje słabe strony i ograniczenia, które utrudniają ci działanie. Nasilają się one w sytuacjach wyczerpania i zdenerwowania. Jeśli więc szczególnie źle znosisz brak snu – odsypiaj, kiedy i ile się da.
- Sprawdź, co ci pomaga przetrwać trudne chwile. Każda osoba ma inne sposoby radzenia sobie ze stresem i napięciem. Można spotykać się ze znajomymi, ugotować sobie coś pysznego, wypłakiwać się albo, przy pomocy „listy za i przeciw”, próbować opanować sytuację. Nie jest ważne, co się robi, ale na ile jest to skuteczne.
Czytaj też: Bądź mamą (nie)idealną - wywiad z psychologiem