Reklama

Serwis dla rodziców ChannelMum.com przeprowadził badanie, które miało sprawdzić, z jakich powodów mężczyźni z reguły nie towarzyszyli rodzącym partnerkom podczas porodów. Przepytano w tym celu grupę 2000 rodziców. Wyniki są dość zaskakujące!

Reklama

Co powstrzymuje mężczyzn przed obecnością na sali porodowej?

Według naukowców najbardziej popularnymi powodami, dla których tatusiowie nie uczestniczyli w narodzinach swoich dzieci, były korki na mieście, zobowiązania w pracy lub przebywanie poza granicami kraju. Niestety zdarzało się i tak, że ojcowie nie mogli być na porodówce, bo sami przebywali akurat w szpitalu z powodu choroby lub urazu.

Jeden na stu ojców ominął moment narodzin dziecka, ponieważ… w tv leciał jego ulubiony mecz! 12 proc. mężczyzn przyznało, że nie mogli przybyć do szpitala, ponieważ nie dostali wiadomości o tym, że ich partnerki już rodzą. Co dziesiąty natomiast zwyczajnie nie został wpuszczony na salę porodową, ponieważ jego rodząca partnerka sobie tego nie życzyła.

Co robi mężczyzna na porodówce?

Ankietowani, którym udało się przybyć do szpitala na czas, przyznawali, że oczekiwanie na narodziny dziecka od strony ojca również nie jest łatwą sprawą. 43 proc. obecnych ojców mówiło, że czuło się wówczas bezużytecznymi, a 24 proc. przerażonymi. Spacer po pokoju, wyjście na papierosa czy wypróbowanie gazu rozweselającego to stałe rytuały porodowe przyszłych ojców. Oczywiście panowie starali się też pomagać rodzącym partnerkom.

Najważniejsze powody braku obecności ojca na porodówce

Serwis na podstawie odpowiedzi mężczyzn przygotował zestawienie 18 najczęstszych przyczyn braku ojca przy narodzinach dziecka. Oto co mówili tatusiowie:

  1. Nie chciałem tam być.
  2. Utknąłem w korku na drodze.
  3. Nie dostałem telefonu, że akcja porodowa już się zaczęła.
  4. W telewizji był ważny mecz piłki nożnej.
  5. Byłem w szpitalu.
  6. Nie wiedziałem, że poród już się zaczął.
  7. Partnerka nie chciała, żebym z nią był.
  8. Byłem za granicą.
  9. Kiedy jechałem do szpitala, zepsuł mi się samochód.
  10. Byłem w podróży służbowej.
  11. Utknąłem na naprawdę ważnym spotkaniu z klientem.
  12. Zamiast do szpitala, poszedłem do pubu.
  13. Nie chciałem widzieć partnerki cierpiącej.
  14. Oglądałem rugby.
  15. Byłem na treningu sportowym.
  16. Były opóźnienia w komunikacji publicznej.
  17. Rodzice nalegali, żebym nie był przy porodzie.
  18. Nie miałem zasięgu w telefonie / padła mi bateria.

Zobacz też: "Im głośniej krzyczała, tym mocniej waliło mi serce" - poród okiem taty

Poród to dopiero początek rodzicielstwa

Siobhan Freegard z ChannelMum.com poradziła wszystkim mężczyznom, którym nie udało się być przy porodzie, mimo że bardzo tego chcieli, by tego nie rozpamiętywali i nie traktowali jako porażki. Powiedziała: „Poród to dopiero początek życia z dzieckiem. Najważniejszą rzeczą jest okazywanie mu miłości w całym jego życiu”.

A jak było u was? Rodziłyście same czy z partnerami? A może towarzyszył wam ktoś inny, np. mama, siostra, doula?

Reklama

Źródło: independent.co.uk

Reklama
Reklama
Reklama