Poniedziałek

Dziś mama pojechała ze mną wózkiem na prawdziwy spacer, zamiast tylko pro forma wystawić mnie na taras, jak zwykle. A, no jasne. Po prostu potrzebowała czegoś ze sklepu.
W drodze powrotnej spotykamy inną panią z wózkiem. A w nim - ktoś na oko dokładnie w moim wieku. Mama oczywiście od razu do pani zagadała. I co się okazało? Że pani mieszka niedaleko, w wózku leży Bartek, a mama z tą panią rodziły jednego dnia, w tym samym mieście, tym samym szpitalu, i leżały potem na tej samej sali poporodowej!
Mama spędziła w ciąży ze mną w szpitalu trzy miesiące (wielokrotnie już o tym słyszałem i jeszcze na pewno usłyszę) i mówi, że pamięta tylko te osoby, z którymi była co najmniej dwa tygodnie w pokoju. A i tak, nie zawsze je poznaje, kiedy są ubrane, umalowane i stoją, bo zazwyczaj znała je tylko leżące w piżamie.
Więc dzisiaj to ta pani mamę poznała, a nie odwrotnie. Jestem pełen podziwu dla jej zdolności rozpoznawania twarzy, bo mama wygląda teraz naprawdę całkiem inaczej. Chociaż z kolei głos pewnie jej się nie zmienił, a znając ją - pani musiała się go na tej sali poporodowej trochę nasłuchać.
Pani mówi, że nie widziała mamy tu wcześniej na spacerze, a spaceruje codziennie. Mama tłumaczy, że faktycznie, wyjątkowo wyszła, bo musiała kupić mleko.
– To ty pijesz mleko? – dziwi się pani.
– Tylko do kawy – tłumaczy się mama.
– To ty pijesz kawę??? – jeszcze bardziej zdziwiła się pani.
Wieczorem mama zdaje tacie relację z tej rozmowy, i mówi, że powinna była jeszcze powiedzieć, że pije kawę tylko, jak pali papierosa. A pali tylko na kacu. Ale, że zrobiło jej się już żal tamtej pani.
A mi jej kawa z mlekiem nie przeszkadzają. Tylko po łososiu robią mi się jakieś czerwone cętki.
Ale i tak czuję, że z tego, co mama jada, łososia będę lubił najbardziej.

Reklama

Polecamy: Blog Jureczka - walka ze smokiem

Reklama
Reklama
Reklama