Blog Jureczka: spotkanie na spacerze
Świat jest mały. Ale zarazem bardzo różnorodny. Okazuje się na przykład, że można mieć różne spojrzenie na te same rzeczy, jak na przykład dieta matki karmiącej.
- Blog Jureczka
Poniedziałek
Dziś mama pojechała ze mną wózkiem na prawdziwy spacer, zamiast tylko pro forma wystawić mnie na taras, jak zwykle. A, no jasne. Po prostu potrzebowała czegoś ze sklepu.
W drodze powrotnej spotykamy inną panią z wózkiem. A w nim - ktoś na oko dokładnie w moim wieku. Mama oczywiście od razu do pani zagadała. I co się okazało? Że pani mieszka niedaleko, w wózku leży Bartek, a mama z tą panią rodziły jednego dnia, w tym samym mieście, tym samym szpitalu, i leżały potem na tej samej sali poporodowej!
Mama spędziła w ciąży ze mną w szpitalu trzy miesiące (wielokrotnie już o tym słyszałem i jeszcze na pewno usłyszę) i mówi, że pamięta tylko te osoby, z którymi była co najmniej dwa tygodnie w pokoju. A i tak, nie zawsze je poznaje, kiedy są ubrane, umalowane i stoją, bo zazwyczaj znała je tylko leżące w piżamie.
Więc dzisiaj to ta pani mamę poznała, a nie odwrotnie. Jestem pełen podziwu dla jej zdolności rozpoznawania twarzy, bo mama wygląda teraz naprawdę całkiem inaczej. Chociaż z kolei głos pewnie jej się nie zmienił, a znając ją - pani musiała się go na tej sali poporodowej trochę nasłuchać.
Pani mówi, że nie widziała mamy tu wcześniej na spacerze, a spaceruje codziennie. Mama tłumaczy, że faktycznie, wyjątkowo wyszła, bo musiała kupić mleko.
– To ty pijesz mleko? – dziwi się pani.
– Tylko do kawy – tłumaczy się mama.
– To ty pijesz kawę??? – jeszcze bardziej zdziwiła się pani.
Wieczorem mama zdaje tacie relację z tej rozmowy, i mówi, że powinna była jeszcze powiedzieć, że pije kawę tylko, jak pali papierosa. A pali tylko na kacu. Ale, że zrobiło jej się już żal tamtej pani.
A mi jej kawa z mlekiem nie przeszkadzają. Tylko po łososiu robią mi się jakieś czerwone cętki.
Ale i tak czuję, że z tego, co mama jada, łososia będę lubił najbardziej.
Polecamy: Blog Jureczka - walka ze smokiem