Reklama

Reklama

Wydawało się, że audiobook to genialny sposób na to, aby jednak przeczytać książkę, kiedy zupełnie nie mamy na to czasu – sprzątamy, gotujemy, a jednocześnie, jakby nie patrzeć, pochłaniamy lekturę. Ale psycholodzy ostrzegają, że to, co dobre dla dorosłych, nie koniecznie dobrze robi dzieciom. Zwłaszcza kilkuletnim maluszkom.

Nic nie zastąpi głosu rodzica

- To nieporozumienie – mówi o puszczaniu małym dzieciom audiobooków pediatra prof. Barry Zuckerman, kierownik Wydziału Pediatrii z Boston University School of Medicine. Jak podkreśla, w ten sposób tracimy to, co jest w czytaniu dziecku najważniejsze - obecność rodzica. Wtedy mózg malucha rozwija się najlepiej.

"Nic nie jest w stanie zastąpić obecności rodzica. Badania pokazały, że mózg pracuje słabiej, kiedy dziecko widzi i słyszy czytającą mamę na ekranie, niż kiedy ma ją obok" - powiedział prof.

Wieczór i tylko my we dwoje

Jak mówi psycholog, po całodniowym pędzie i załatwianiu tysiąca spraw wieczorem przychodzi "ekskluzywna chwila", gdy czas się zatrzymuje i dziecko ma mamę albo tatę tylko dla siebie. Czytanie może stać się wówczas jedną z najprzyjemniejszych czynności, jakie wspólnie mogą wykonywać.

Ale warto też kilka razy dziennie usiąść z dzieckiem na trzy do pięciu minut i poczytać razem. Dziecko dostaje komunikat: mama lub tata jest tylko dla mnie. "Żadna zabawka nie da takiej korzyści. To dlatego wiele dzieci zachowuje najważniejsze książki jeszcze przez lata dorastania" - podkreśla psycholog.

Przegrani na starcie

Dlaczego czytanie dziecku jest tak ważne? Prof. Zuckerman, który jest współzałożycielem "Reach Out and Read" ("Sięgnij i Przeczytaj"), krajowego programu na rzecz umiejętności czytania i pisania w USA, tłumaczy, że czytanie dwu-, trzyletniemu dziecku nie jest celem samym w sobie. Chodzi o dzielenie się z dzieckiem książką. Kiedy rodzic z zaangażowaniem omawia z dzieckiem bajkę, powtarza słowa i prosi o ich powtórzenie, to w ten sposób:

  • rozbudowuje słownictwo malucha;
  • stymuluje rozwój jego mózgu;
  • dziecko nabywa umiejętność uczenia się.

Dzieci, którym się nie czyta w domu, są już na progu edukacji w tyle. Mają mniejszy zasób słownictwa i mniejszą umiejętność rozumienia nowych informacji. Z badań wnika, że czterolatki w rodzinach z amerykańskiej klasy średniej potrafią rozpoznać 54 proc. liter, a pięciolatki 85 proc. W biedniejszych rodzinach ten poziom spada do 16 proc. u czterolatków i 20 proc. u pięciolatków.

A co kiedy dziecko nie lubi książek?

A co z dziećmi, dla których czytanie nie jest atrakcją? Tu wiele zależy od pomysłowości rodzica. Musi obserwować dziecko, reagować i dostosowywać się. I co ważne - celem czytania nie jest sama historia z książki, ale też rozmowa o niej.

Warto na początku pytać malucha o to, co widzi na obrazku, podawanie właściwych nazw. Z czasem jest to już rozmowa dotycząca treści książki. Zatrzymujemy się, aby zapytać dziecko: jak myślisz, co wydarzy się dalej? Dlaczego on tak zrobił? Czy czułeś się kiedyś podobnie? Jak się czujesz, kiedy o tym słuchasz?

Rodzice wiedzą, ale nie mają czasu

Ale nie jest aż tak źle z czytaniem dzieciom. Profesor podkreślił, że współcześni rodzice są bardziej świadomi, jaką wartość ma czytanie dziecku. Choć wiedza nie zawsze przekłada się na działanie.

Profesor jako przykład podał rodziców z Chin, którzy uważają, że warunkiem sukcesu ekonomicznego jest nie tylko ciężka praca, ale i dogłębne wykształcenie, dlatego kładą ogromny nacisk na rozwój dziecka od pierwszych chwil po narodzinach. Z kolei w Singapurze rodzice kochają nowinki technologiczne i tradycyjną książkę czytaną przez mamę lub tatę zastępują audiobooki.

Czytanie książek zawsze uważane było za kopalnię wiedzy. Jak widać, nic się w tej sprawie nie zmieniło. Tylko czasy zmieniają się w zawrotnym tempie i nikt na nic nie ma czasu. Jak to wszystko pogodzić? Napiszcie w komentarzach, czy udaje się wam codziennie czytać książkę swoim maluszkom. A może z tymi audiobookami to jednak przesada i wystarczy umiar w korzystaniu z nich? Przecież są sytuacje, kiedy bardzo nam się przydają, np. w długiej podróży. Nie jedną mamę ratowało puszczanie nagranych bajek! Podzielcie się swoim zdaniem!

Reklama

Źródło: wyborcza.pl

Reklama
Reklama
Reklama