Reklama

Marek Michalak był Rzecznikiem Praw Dziecka w latach 2008-2018. Z wykształcenia pedagog specjalny. Kanclerz Międzynarodowej Kapituły Orderu Uśmiechu. Ma dwoje dzieci: córkę Julię i syna Miłosza.

Reklama

– Zacznę konkretnie: zza drzwi sąsiadów dobiegają krzyki, dziecko płacze i podejrzewamy, że jest bite. Co robimy?

– Zawsze reagujemy, to najważniejsze. Można zapukać i zapytać, czy jakoś pomóc, poprosić o pożyczenie szklanki mąki i wtedy spokojnie porozmawiać, oferując pomoc. Warto to zrobić, żeby przerwać przemoc. To forma szybka i wymagająca odwagi. Ale sytuacje są różne, nie chcę w ludziach wzbudzać poczucia winy, że nie mają odwagi, np. ze względu na agresję sąsiada. Jeśli podejrzewamy, że za ścianą rzeczywiście dochodzi do przemocy, to dzwońmy: 997 lub 112. Na te numery można zgłaszać przemoc wobec dzieci, także anonimowo, prosić o interwencję.
Jeśli obserwujemy coś, co nas niepokoi od jakiegoś czasu, możemy sprawę zgłosić do ośrodka pomocy społecznej. Tam pracują ludzie, którzy są członkami zespołów interdyscyplinarnych walczących z przemocą, mogą założyć Niebieską Kartę (dokument wypełniany w przypadku stwierdzenia przemocy w rodzinie – przyp. red.), podjąć działania. Zgłaszajmy, jeśli widzimy, że dzieciaki są zaniedbane, przez dłuższy czas nie wychodzą na podwórko czy w mieszkaniu jest cicho – to też sygnał. Najważniejsze, żeby się zainteresować.

– I to jest właśnie cel Pańskiej kampanii „Reaguj na przemoc wobec dzieci. Masz prawo”.

– Przede wszystkim chodzi o zmianę świadomości Polaków dotyczącą przemocy wobec dzieci. Wciąż 10 proc. społeczeństwa na pytanie: „Co byś zrobił, gdyby za ścianą było bite dziecko”, odpowiada: „Nic”. Kampania ma pomóc nam ocknąć się i zrozumieć. Po pierwsze, że dziecko nie jest niczyją własnością, nawet rodziców. I jeśli jest krzywdzone przez najbliższych, to mamy nie tylko prawo, ale i obowiązek się wtrącić. Druga rzecz: donosicielstwo. To coś, co ciągnie się za nami od czasów komuny. Wtedy jakakolwiek współpraca z instytucjami państwowymi była traktowana negatywnie, jako donosicielstwo, coś niegodziwego. Musimy uświadomić sobie, że zawiadamianie instytucji państwowej o krzywdzie dziecka nie jest donosicielstwem, tylko ratowaniem drugiego człowieka. Trzecia rzecz: dziecko jest obywatelem tu i teraz, nie jest czymś, co można oddać na przechowanie, zostawić wyjeżdżając na wczasy, tylko człowiekiem, który jest chroniony prawem. Prawa dziecka to kategoria praw człowieka, która ma je chronić w najtrudniejszych momentach życia. Przesłaniem mojego urzędu jest to, że prawa człowieka rozpoczynają się od praw dziecka. Musimy być gotowi do reakcji, gdy dziecku dzieje się krzywda.

Kliknij w obrazek, przeczytaj i wydrukuj podpowiedzi, jak reagować na przemoc wobec dzieci:

dieta rocznego dziecka, jadłospis rocznego dziecka, karmienie rocznego dziecka

[CMS_PAGE_BREAK]

– Zaniedbanie to też przemoc wobec dzieci? Na przykład zostawienie dziecka samego w samochodzie.

– Tak. Przemoc to nie tylko ślady na ciele. Przykładem są sytuacje z tegorocznego lata: zostawianie dzieci samych w samochodach podczas upałów. Bez względu na to, czy są upały czy nie, zostawienie dziecka w aucie jest skrajnie nieodpowiedzialne. Co zrobić w takiej sytuacji? Wziąć kamień i wybić szybę. Po prostu. Tak, namawiam do wybijania szyb, wyważania drzwi, żeby uratować dziecko. Nie tak dawno zamknięte w aucie dzieci znalazły zapalniczkę, którą zapaliły. Nieszczęście. Kolejna sprawa: rodzic wychodzi z samochodu na chwilę, a ktoś kradnie auto razem z dzieckiem. To się zdarzało! I jeszcze dwójka dzieciaków, z których jedno udusiło drugie, zamykając szybę w samochodzie. To dorośli muszą przewidywać i zapobiegać sytuacjom, które mogą mieć negatywne skutki dla dzieci, one tego nie umieją. Ale przemoc wobec dzieci może być też psychiczna, może to być też głodzenie, nieleczenie, powodujące utratę zdrowia lub życia.

– A to w dzieciństwie kształtuje się człowiek. I jeśli chcemy mieć porządnych dorosłych, to dzieci trzeba dobrze traktować.

– Ależ oczywiście! Wzorem rozumienia dzieciństwa jest Janusz Korczak. Wskazywał podmiotowość dziecięcą, prawo dziecka do szacunku, do popełniania błędów, do niewiedzy, do odnoszenia sukcesów – to są sprawy, na które dorośli na co dzień mało zwracają uwagę, a w okresie dzieciństwa jest to szalenie istotne. Nie można pozwolić, by dziecku działa się krzywda.

– Często ludzie tłumaczą przemoc wobec dzieci tak: ja byłem bity i wyrosłem na człowieka, to i jemu nie zaszkodzi.

– Wtedy zawsze mówię: mimo wszystko wyrosłeś na człowieka, ale kogoś, kto bije, już trudno tak nazwać. Pamiętajmy, że bici biją, agresja rodzi agresję. Kiedy dzisiaj rwiemy włosy z głowy, patrząc na statystyki dotyczące przemocy wśród rówieśników, to warto poszukać praprzyczyny. To się nie bierze znikąd. Człowiekowi, który jest wychowywany w duchu porozumienia, dialogu, pięści nie idą od razu w ruch, bo on wie, jak inaczej załatwić sprawy. Bije ten, kto został tego nauczony. Przemoc trzeba wyeliminować na starcie, żeby ludzie nie krzywdzili się też jako dorośli. Uważam, że prawny zakaz bicia dzieci, prawo do wychowania bez przemocy to jedno z najważniejszych osiągnięć naszych czasów.

Zobacz też: Dlaczego nie wolno bić dzieci?

[CMS_PAGE_BREAK]

– Gdy widzimy, że ktoś bije dziecko, trzeba to przerwać, prawda?

– Oczywiście! To nie musi być przemoc w domu, to może się zdarzyć na ulicy, na przystanku. W naszych skryptach (dostępne są na: www.jakreagowac.pl) podajemy wzory zachowań. Pomysłem jest też odwrócenie uwagi, żeby nim dojdziemy w rozmowie do sedna sprawy, czyli przemocy, przerwać niewłaściwą sytuację. Trzeba liczyć się z tym, że reakcja człowieka stosującego przemoc może być nieprzyjemna. Nawet zapytanie takiej osoby, która jest godzina, może spowodować niemiłą reakcję. Warto też dobrze wymierzyć środki. Jeśli widzimy, że bezpieczeństwo dziecka jest zagrożone, trzeba zawiadomić policję, jeśli nie, wystarczy zwrócić uwagę.

– A co ma zrobić kobieta z małym dzieckiem, finansowo zależna od męża, gdy on jest agresywny, a ona nie ma gdzie uciec?

– To trudna sytuacja. Ale trzeba szukać pomocy, bo dziecko samo sobie nie pomoże. Najlepiej u bliższej i dalszej rodziny, przyjaciół, znajomych, ale i u profesjonalistów, np. w grupach wsparcia dla ofiar przemocy, dla osób współuzależnionych. Pomogą, pokierują. Jeśli dzieje się coś nagłego, to oczywiście policja, pomoc społeczna (są w każdej miejscowości), ośrodki interwencji kryzysowej. Najważniejsze, by chronić dziecko i siebie. Warto też korzystać z telefonów zaufania dla ofiar przemocy.

– Krzyczenie, upokarzanie dziecka to oczywiście też przemoc.

– To proste: czy pozwolimy sobie na to, żeby ktoś nas wyzywał? Przecież pójdziemy z tym do sądu! Dzieci też nikt nie ma prawa obrażać, wyszydzać. Warto sobie uświadomić, co takie zachowanie powoduje u dziecka. Jeśli słyszy: „Jesteś głupek, debil, idiota”, to w końcu zobojętnieje, ale negatywny obraz siebie przejmie. Później znajdzie się w grupie ryzyka: albo będzie krzywdził, albo będzie krzywdzony. Trzeba reagować, ale w tym przypadku wystarczy zwrócić uwagę. Nie trzeba od razu zwracać się do instytucji państwowych.

– Co robić, gdyby się zdarzyło, że te instytucje nie reagują?

– Nieraz obywatel w kontakcie z organami państwowymi czuje się bezsilny, bo one nie reagują właściwie. W tym celu powołano Rzecznika Praw Dziecka.

Zobacz też: 5 zabaw, by dziecko przestało bić innych

[CMS_PAGE_BREAK]

– Czym zajmuje się Pan na co dzień? Na czym polega Pana praca?

– Jest tego dużo. Razem ze współpracownikami podejmujemy interwencje indywidualne, analizujemy obowiązujące prawo i jego stosowanie oraz promujemy w Polsce prawa dziecka. Jeśli ktoś zgłasza maltretowanie dziecka na policję, a ona nie reaguje, i zgłosi to do mnie, wszczynam postępowanie wyjaśniające. Jeśli stwierdzę naruszenie przepisów, wzywam do wyciągnięcia konsekwencji. I tak w każdej instytucji: w szkole złe traktowanie przez nauczyciela, nieadekwatne działania pracownika pomocy społecznej, niezadbanie o dobro dziecka w sądzie.

– Zajmuje się Pan także prawami dziecka w szpitalu?

– Tak, wszystkimi sprawami, które dotyczą dzieci. Niedługo razem z Rzecznikiem Praw Pacjenta wydamy planszę dla szpitali, gdzie przypominamy o prawach dziecka w szpitalu. Aby dzieci miały jedenaście punktów, na które zawsze będą mogły się powołać.

– Prawnie jest zagwarantowany pobyt rodzica z dzieckiem na oddziale, a nie wszędzie tak jest.

– A powinno. Tylko wyjątkowe sytuacje upoważniają do tego, by go ograniczyć, np. zagrożenie epidemiologiczne. Ale co do zasady rodzic powinien móc być na oddziale z dzieckiem. To jest prawo dziecka. Powiem przewrotnie: mądrzy lekarze nie ograniczają tego prawa, bo wiedzą, że dziecko lepiej zdrowieje, kiedy przy nim jest jego rodzic. Dyskusja się toczy, bo w warunkach, jakie są w naszych szpitalach, ciężko jest stworzyć godne miejsce dla rodzica, np. wstawić dodatkowe łóżko. Często rodzice są w spartańskich warunkach, ale lepsze takie niż żadne. Ważne, by dziecko miało poczucie bezpieczeństwa.

– Czy kampania „Reaguj. Masz prawo” przyniosła już rezultaty?

– Efekty widzę po statystykach policyjnych i ilości zgłoszeń, jakie do nas wpływają. Jest ich więcej, bo ludzie są bardziej wyczuleni na przemoc wobec dzieci. W zeszłym roku liczba interwencji mojego urzędu wzrosła do 48,5 tysiąca, a w 2008 roku było to tylko 10 tysięcy. „Kampania Reaguj. Masz prawo” na pewno miała na to wpływ. Wzrosła też liczba telefonów do mojego biura. Niezwykle ważne jest, że maleje przyzwolenie na przemoc.

Rozmawiała: Aleksandra Sobieraj

Coraz mniej przemocy wobec dzieci
Dane są twarde: w ciągu 4 lat ilość Niebieskich Kart spadła z 47 tys. (2008 r.) do 19 tys. (2012 r.). W 2007 r. było 37 małoletnich ofiar zabójstw, a w 2012 r. – 13. W 2008 r. porzucono 643 dzieci, w 2012 r. – 371. Z badań opinii publicznej na temat przyzwolenia na bicie dzieci prowadzonych przez rzecznika: 60 proc. Polaków w 2013 r. roku uważało, że bicie dzieci to dobra metoda wychowawcza, a jeszcze kilka lat temu było ich 78 proc.!

Reklama

Zobacz też film z najnowszej kampanii Rzecznika Praw Dziecka „Bicie uczy, ale tylko złych rzeczy": Bicie dzieci uczy... – film

Reklama
Reklama
Reklama