Reklama

Uwaga na fałszywy casting dla niemowląt

W odpowiedzi na to powszechne już pragnienie coraz częściej pojawiają się w codziennych gazetach i w Internecie ogłoszenia typu: „bank twarzy, tel. ...”, „dzieci do reklamy serka (lodów, artykułów niemowlęcych itd.)”, „casting do reklamy (serialu)”, „profesjonalne portfolio, tanio”. Wystarczy zadzwonić, umówić się na sesję fotograficzną, zapłacić od 200 do 2000 zł za tzw. portfolio, czyli komplet zdjęć. I czekać na telefon. Tyle że ten nigdy nie zadzwoni. A jeśli nawet, to z propozycją zrobienia następnej, bardziej aktualnej czy rozbudowanej sesji. Oferujący owe usługi nie wspominają przy tym, że tych zdjęć nigdy nikomu nie posyłają lub robią je w ciemno, nie mając żadnych konkretnych zamówień. Mało kto wie, że ogłaszające się w ten sposób osoby żyją z rodzicielskich marzeń o przyszłej sławie dzieci. Ich zarobkiem są zawyżone opłaty za kilka, kilkanaście zdjęć, które co najwyżej można sobie wkleić do rodzinnego albumu.
– Nie ma tygodnia, by jakaś mama po takiej sesji nie dopytywała się, kiedy jej dziecko wystąpi w reklamie – mówi Jola Grodzicka z Agencji „Gudejko”. – A do nas nawet nie dotarło zgłoszenie. Zresztą, żeby zapisać malucha do naszej czy innej profesjonalnej agencji, nie trzeba robić mu tych kosztownych zdjęć. Wystarczy dobrej jakości amatorska fotografia, przysłana bez pośredników e-mailem czy pocztą. Dzieci zmieniają się tak szybko, że taka sesja zdjęciowa to naprawdę niepotrzebny wydatek. Decyzja, czy wystąpi ono w reklamie, jest podejmowana dopiero gdy maluch staje przed kamerą.
– Współczujemy osobom, które często zapożyczają się u całej rodziny, by zebrać 600-800 zł na „sesję” i oczekują, że umieścimy te zdjęcia w gazetach. Są przy tym przekonane, że taki wydatek otwiera ich dziecku drogę do medialnej kariery –dodaje Agnieszka Sołtys z Agencji „Absolwent”. – A takie zdjęcia po prostu się do tego nie nadają.
– Żaden współpracujący z czasopismami czy agencją reklamową fotograf nie weźmie pieniędzy od rodziców dziecka – stanowczo zaznacza Piotr Ratajski, autor wielu zdjęć okładkowych w „Twoim Dziecku”. – Wynagrodzenie dostaje od wydawcy pisma albo agencji reklamowej.

Reklama

Agencja niemowląt-modeli – tak, one istnieją!

Jak zatem dostać się do wymarzonego świata? Skąd masz wiedzieć, że firma, do której się zgłaszasz, cię nie oszuka?
– Poważna agencja modeli i aktorów nieprofesjonalnych nie pobiera opłat wstępnych i abonamentu – podkreśla Jola Grodzicka.
– Utrzymujemy się z prowizji od zrealizowanych kontraktów. Jeśli więc nasz podopieczny nie ma szczęścia i nie jest wybierany, rodzic nie ponosi żadnych kosztów poza dojazdami na castingi.
Wskazówką jest też to, że taka firma działa na rynku od lat i może udokumentować współpracę z wieloma agencjami reklamowymi. Jej podopieczni grywają w aktualnych reklamach i są zapraszani na zamknięte castingi. Najlepsze agencje modeli mieszczą się w Warszawie, bo tu jest najwięcej agencji reklamowych. A to, niestety, znacznie ogranicza szanse dzieci z oddalonych od stolicy miejsc.
– Odradzamy zapisanie dziecka do naszej agencji, jeżeli mieszka ono ponad 50 km od Warszawy – przyznaje Agnieszka Sołtys z „Absolwenta”. – Radzimy szukać gdzieś bliżej. Trudno bowiem z dalszej odległości ściągnąć kogoś na zdjęcia w ciągu kilku godzin, a informację o castingu dostajemy czasem tylko z kilkugodzinnym wyprzedzeniem.
– Na sesje najczęściej zapraszam dzieci znajomych i znajomych znajomych – przyznaje Piotr Ratajski. – Zdarza mi się zaproponować współpracę spotkanej na ulicy czy w parku mamie. Gdy mam problem z szybkim znalezieniem odpowiedniego dziecka, korzystam z banku twarzy znanej agencji. Wiem, że ono może być w studiu tego samego dnia.

Jakie dziecko ma szansę na reklamę?

Ładne maluchy są angażowane częściej, choć gwiazdą reklamy zostać może też tzw. charakterystyczne dziecko. Jednak największe szanse mają:

  • Niemowlęta – na okładkach pojawiają się maluchy między 6. a 18. miesiącem życia, o dużych oczach, proporcjonalnej główce i gładkiej cerze. Częściej dziewczynki niż chłopcy.
  • 5–10-latki – na dzieci w tym wieku jest największe zapotrzebowanie, bo reklamy adresowane są przede wszystkim do zamożnych rodziców kilkulatków.
  • Jasnowłose, niebieskookie – bo taki jest stereotypowy kanon słowiańskiej urody. Zdarza się jednak, że angaż dostaje ciemnowłosy, ciemnooki maluch, bo reklama robiona jest na rynek węgierski, albo rudowłosy urwis w typie Pippi.
  • Podobne do dorosłych aktorów – jeżeli mają zagrać czy być sfotografowane jako rodzina, liczy się fizyczne podobieństwo do reklamowej mamy czy reklamowego taty.

Nie oczekuj szybkich efektów

Tym, co zazwyczaj najbardziej zaprząta głowę rodziców potencjalnych modeli, jest otrzymanie gwarancji, że ich pociecha, po zgłoszeniu jej do agencji, na pewno znajdzie się na okładce czasopisma albo wystąpi w reklamie.
– Takiej obietnicy żaden profesjonalny agent nie złoży – podkreśla Jola Grodzicka. – Jeśli ktoś tak twierdzi, to z góry wiadomo, że oszukuje. Wyboru dokonuje tak wiele osób, że praktycznie do końca nie wiadomo, czy rzeczywiście dane dziecko wystąpi. Zdarza się, że nawet nagrana już reklama nie zyskuje aprobaty klienta albo w wyniku montażu scena z dzieckiem zostaje wycięta.
W przypadku niemowląt zawsze wybiera się główne dziecko i jedno, dwoje lub troje zastępców. Zdjęcia mogą odbywać się w dniu, w którym umówiony maluch jest chory albo nie ma ochoty robić tego, czego wymaga scenariusz. Wtedy dzwoni się po zastępcę. Bywa również i tak, że choć agencja typuje jakieś dziecko, klient wybiera to drugie w kolejce. Udział w reklamie to loteria, ale osoby, które przyprowadzają swoje pociechy, nie zawsze potrafią to zrozumieć.
– Zawsze uprzedzam rodziców, że choć robię zdjęcia dziecku do konkretnej reklamy lub na okładkę czasopisma, nie znaczy to, że zostaną one opublikowane – potwierdza Piotr Ratajski. – Rzadko jednak się zdarza, by wcześniej zaakceptowany maluch nie zyskał aprobaty. Jeśli sam go wybieram, liczę się z tym, że mogę nie sprzedać zdjęć. Bywa też, że artykuł, który miały ilustrować, po prostu „spada”.
Na prawdziwe castingi zaprasza się tylko tych małych modeli, którzy zdaniem agencji mają rzeczywiste szanse. – Już przy pierwszym spotkaniu potrafimy ocenić, czy dziecko się nadaje. Decyduje nie tylko wygląd – podkreśla agentka z „Gudejki” – ale też to „coś”, co maluch ma lub nie. Mamom trudno jest przyjąć do wiadomości, że ich obiektywnie ładna pociecha nie spełnia tych wymagań.
Na castingi przychodzą coraz lepiej przygotowane kilkulatki. Obyte z kamerą, po kursach tańca, ze szkolonym głosem. Bardzo zdeterminowane. To one nakłoniły rodziców, by je zapisać do agencji. Już na pierwszy rzut oka widać, które z nich są tu dlatego, że naprawdę same tego chcą, a które przyszły za namową rodziców. Wybór zwykle pada na jedno z tych pierwszych. One po prostu to lubią.

Reklama

Ile zarabiają dzieci w reklamie?

- 100-400 zł – dostaje mama, która w dniu zdjęciowym czeka pod telefonem, bo może być wezwana z dzieckiem na plan zdjęciowy.
- 400-1000 zł – może otrzymać dziecko za udział w sesji do reklamy prasowej czy telewizyjnej albo za zdjęcie na okładkę.
- 1000-5000 zł – na tyle może liczyć kilkulatek, który zagrał w reklamie telewizyjnej lub poligraficznej (w prasie, na plakatach, billboardach i ulotkach) jako główny bohater.
Zwrot kosztów, dojazd na casting trzeba opłacić z własnej kieszeni.
Jeśli dziecko dostanie angaż do reklamy, agencja reklamowa organizująca zdjęcia zwraca albo z góry pokrywa koszt podróży i zakwaterowania małego modela oraz jego opiekuna.

Reklama
Reklama
Reklama