Co jest dziecku potrzebne do szczęścia? Bez czego nie potrafi się obyć? Co jest dla niego najważniejsze? Wyjaśnia prof. Zofia Dołęga, psycholog z Uniwersytetu SWPS.

Reklama

Polecamy także: Dziecko też zasługuje na szacunek

Nasza obecność

By dziecko było szczęśliwe, potrzebuje naszej bliskości, pewności, że nie znikniemy nagle z jego życia, będziemy z nim stale, nawet jeśli na kilka godzin idziemy do pracy. – Niemowlę potrzebuje nas niemal nieustannie. Chce nas dotykać, widzieć, słyszeć, czuć. Starsze dziecko ma już więcej swoich spraw, ale nadal pragnie naszej dostępności, pewności, że będziemy przy nim, jeśli nas będzie potrzebowało – mówi prof. Zofia Dołęga. – Potrzebuje też zwyczajnego bycia z nami, robienia różnych rzeczy razem, po prostu spędzania z nami czasu.

Silna więź

Dziecko musi wiedzieć, że więź, która go z nami łączy, jest trwała i nienaruszalna. Że będzie istnieć, choćby nie wiem co. Że jest czymś, na czym zawsze można się oprzeć, zwłaszcza w sytuacjach trudnych i kryzysowych, których prawdopodobnie nie zabraknie, gdy dziecko podrośnie, a już na pewno, gdy stanie się nastolatkiem.
Miłość, która łączy malucha z rodzicami jest ważna dla jego szczęścia tu i teraz, ale też dla jego przyszłości: jest dla niego wzorem budowania związków.
Nie wiemy, jak będzie wyglądał świat za 20, 30 lat, jakie zawody będą dawały prestiż i pieniądze, jakie umiejętności będą cenione, czego ludzie będą pragnąć. Jedno na pewno się nie zmieni: człowiek jest istotą społeczną, więc nadal ważne będą dobre relacje z innymi.
– Dziecko, które łączy dobra, mocna, bezpieczna więź z rodzicami, ma większą szansę na to, że w przyszłości będzie umiało tworzyć zdrowe, oparte na zaufaniu i emocjach (a nie np. na interesach) związki z przyjaciółmi i partnerami – wyjaśnia psycholog.

Zobacz także: Potęga przytulania

Zobacz także

Bezwarunkowa akceptacja

– By dziecko było szczęśliwe, powinno czuć, że jest dla najbliższych ważne i że jego sprawy, potrzeby, stany, emocje, aktywność, słowem wszystko, co je dotyczy, są w polu ich uwagi. I że jest przez nich w pełni, bezwarunkowo akceptowane – mówi prof. Dołęga.
Czy to znaczy, że trzeba akceptować jego wszystkie (nawet te najgorsze) zachowania?
– Nie, chyba że dziecko jest bardzo małe i nie jest jeszcze w stanie kierować swoimi czynami. Złych zachowań 2-,3-latka czy starszego malca nie musimy akceptować. Gdy np. kogoś bije, możemy i powinniśmy powiedzieć: „Nie wolno tak robić” – wyjaśnia psycholog. – Dziecko nadal musi jednak wiedzieć, że ono samo jest przez nas akceptowane takim, jakie jest: właśnie takiej, a nie innej płci, z takim, a nie innym temperamentem, zdolnościami, wyglądem, stanem zdrowia itp. Zaspokojenie potrzeby akceptacji to baza, na której rozwija się jego poczucie własnej wartości.

Wspieranie rozwoju

Żeby dziecko mogło czuć się szczęśliwe, musi się rozwijać i być w tym wspierane tak, jak tego na danym etapie rozwoju potrzebuje, bez presji, by robiło coś szybciej, ale też bez wyręczania go, jeśli już sobie z czymś radzi.
– Bardzo ważne jest to, by rodzice nie mylili potrzeb dziecka z własnymi ambicjami, np. nie uczyli czytać trzylatka (bo córka znajomych już się zabrała za literki), kiedy ono w tym momencie najbardziej potrzebuje ruchu, wspinania się na drabinki czy czołgania w piaskownicy – ostrzega prof. Dołęga. – Trzeba proponować mu różne rzeczy, zaciekawiać je czymś, ale nie na siłę.
Warto też podążać za jego zainteresowaniami, pomagać mu je pogłębiać, uczestniczyć w tym, co chce i lubi robić, bo to zaspokaja potrzeby, o których była mowa wyżej, tzn. potrzebę bycia z nami, akceptacji, bycia ważnym, zauważonym, docenionym.

Samodzielność

Ważne jest także dawanie dziecku okazji do doświadczania własnej skuteczności, czyli satysfakcji z tego, że to ono jest sprawcą jakiegoś zdarzenia.
– Psychologowie używają terminu „uśmiech mistrza”. Tak uśmiecha się dziecko, któremu się coś udało, które czegoś dokonało, nawet jeśli na początku to „coś” polega na destrukcji, np. podarciu kartki czy zburzeniu zamku, który mu zbudowaliśmy z klocków – mówi prof. Dołęga. – Dziecko ma satysfakcję: „To ja tego dokonałem. To ja podarłem tę kartkę (zburzyłem zamek, zrobiłem hałas)”. Destrukcja to tylko etap. Potem mały mistrz cieszy z tego, że udało mu się zbudować wieżę, kopnąć piłkę itd. Możliwość przeżywania tej radości daje malcowi poczucie, że potrafi, że jeśli chce, to może. Oczywiście nie zawsze wszystko mu się udaje, ale porażka też jest ważnym doświadczeniem.

Pomoc w poznawaniu wartości, takich jak uczciwość, sprawiedliwość, koleżeństwo

– Tu nie chodzi o moralizowanie, powtarzanie dziecku, że np. nie wolno kłamać albo trzeba traktować innych z szacunkiem, ale przede wszystkim o to, jak sami je traktujemy i jak traktujemy innych
ludzi – wyjaśnia psycholog. – Dziecko uczy się uczciwości, gdy jest uczciwie traktowane, szacunku, gdy traktujemy je z szacunkiem.
Dlatego jeśli mówimy mu np., że jesteśmy zajęci, ale po skończeniu pracy pobawimy się z nim kolejką, to powinniśmy to zrobić. A jeśli nie możemy, musimy wyjaśnić mu, co się stało.
– To również będzie ważne doświadczenie. Maluch niekoniecznie będzie zadowolony (raczej nie będzie), ale będzie rozumiał, że nawet jeśli coś się nie udaje, nadal jest traktowany poważnie, a sojusz między nim a rodzicami nie został zerwany – mówi prof. Dołęga.

Polecamy: Wartości, których trzeba nauczyć w dzieciństwie

Reklama

Szczęśliwej drogi, kochanie!

– Tak naprawdę to, czy dziecko będzie w życiu szczęśliwe, nie zależy tylko od nas, ale także od wielu innych czynników: od okoliczności, na które nie mamy wpływu, od innych ludzi, wreszcie od samego malca – mówi prof. Dołęga. – Jednak zaspokajając jego podstawowe potrzeby, będąc przy dziecku, starając się unikać najpoważniejszych błędów, na pewno sprawimy, że jego przyszłe szczęście będzie bardziej prawdopodobne, bo lepiej wyposażymy je na drogę.

Reklama
Reklama
Reklama