Stawianie dziecka do kąta to barbarzyństwo. „Nigdy nie zrobię tego mojemu synowi”
Pani Sylwia napisała do naszej redakcji list, w którym opisała scenę, jaka rozegrała się w sali zabaw. To, co zobaczyła, skłoniło ją do szczerego wyznania i refleksji o tym, jak wychowujemy dzieci.

Pani Sylwia relacjonuje sytuację, którą zaobserwowała w zwykłe popołudnie w sali zabaw. Wszystko wyglądało spokojnie, aż jedna z mam postanowiła – jak pisze autorka – „postawić dziecko do kąta za to, że wylało sok”. Chłopiec miał nie więcej niż cztery lata.
„Stał z twarzą do ściany, jakby zrobił coś strasznego”
„Stał z twarzą do ściany, skulony, a ja czułam, jak serce mi się łamie” – opowiada w swoim liście.
Metoda „stawiania do kąta” od lat budzi emocje. Jeszcze do niedawna uznawano ją za łagodniejszą wersję kary, inną od krzyku i kar cielesnych, więc teoretycznie „bezpieczną”. Jednak coraz więcej psychologów podkreśla, że dla małego dziecka to upokarzające i niezrozumiałe doświadczenie. Ono nie łączy swoich zachowań z narzuconą karą, za to odczuwa wstyd i odrzucenie.
„Czego uczą się nasze dzieci, kiedy dajemy im karę izolacji? Kara izolacyjna uczy: 'Kiedy zrobisz coś, czego nie lubię, odrzucę cię'. Uczy dzieci, że kiedy mają trudności, nie chcemy być w ich pobliżu, dopóki nie będą zachowywać się w sposób, który nam odpowiada. Psychologowie nazywają to 'warunkową pozytywną uwagą'” − pisze ekspert ds. rodzicielstwa dr Justin Coulson na łamach Insitute for Family Studies.
Kara nie uczy, tylko rani
W liście naszej poruszonej czytelniczki czytamy dalej: „Matka stała obok, patrzyła w telefon, a jej synek próbował odwrócić się choć na chwilę. Płakał bezgłośnie. Wtedy pomyślałam: nigdy nie zrobię tego mojemu synowi”.
Autorka listu zaznacza, że nie ocenia innych rodziców, lecz ta jedna scena stała się dla niej przełomowa. „Wiem, jak trudno opanować złość. Sama mam temperament. Ale kiedy zobaczyłam jego twarz, zrozumiałam, że kara wstydu nie ma sensu” – pisze.
Eksperci podkreślają, że małe dzieci nie uczą się w stresie. Wyrzuty, groźby i stawianie w kącie mogą przynieść odwrotny efekt – zamiast refleksji pojawia się poczucie bycia gorszym. A to prosta droga do utrwalania w dziecku lęku i niepewności.
„Stawiając dzieci w kącie, sprawiamy, że czują się bezwartościowe, ponieważ ignorujemy ich potrzeby w chwili, gdy najbardziej nas potrzebują” − dodaje dr Coulson.
Autorka listu napisała jeszcze jedno zdanie, które mocno wybrzmiało w naszej redakcji: „Jeśli chcę, żeby mój syn potrafił mówić o emocjach i ufał mi, to nie mogę go zawstydzać, kiedy sam sobie z emocjami nie radzi”.

Czas na rozmowę zamiast kar
Psycholodzy zauważają, że problem nie tkwi w złych intencjach rodziców, tylko w braku narzędzi. Wielu powtarza modele znane z własnych domów. Tymczasem współczesna pedagogika zachęca do innego podejścia – rozmowy, nazwania emocji i wspólnego szukania rozwiązań.
Autorka listu kończy: „Każde dziecko potrzebuje kogoś, kto je wesprze, kiedy zrobi błąd. Ja chcę być właśnie taką mamą”.
To jedno zdarzenie stało się dla niej impulsem, żeby inaczej patrzeć na rodzicielstwo. I choć nikt nie jest idealny, historie takie jak ta przypominają, że dzieci zasługują na szacunek i bliskość również wtedy, gdy zachowują się trudniej.
Źródło: ifstudies.org
Zobacz też: Toksyczni rodzice rujnują życie dziecka. Po tych 10 zdaniach trudno się podnieść