Wizyta w supermarkecie ze zmęczonym maluchem może przerodzić się w koszmar. Wspólne spanie jest przyjemne i wygodne, ale jak długo powinno trwać? Czy ma sens zabieranie rozbrykanego dwulatka na przyjęcie do bezdzietnych znajomych? Te pytania zadają sobie chyba wszyscy młodzi rodzice. Zatem rozwiewamy wątpliwości, rozważając wszelkie za i przeciw.

Reklama

Spotkanie w kawiarni
Kiedyś raz w tygodniu umawiałam się z przyjaciółką w naszej ulubionej kafejce. Chciałabym powrócić do tego zwyczaju, ale czy jest sens chodzić tam z dzieckiem na ręku?

Śpiący w wózeczku niemowlaczek w kawiarnianym ogródku nikomu nie będzie przeszkadzał. Ale im starsze dziecko, tym szybciej w kafejce może się znudzić, zrzucić talerz, wysypać cukier itd. Rozrabiający szkrab przeszkadza innym. Nie wszystkich rozczula widok chlapiącego zupą brzdąca. Z drugiej strony starszy maluch ma okazję zobaczyć, jak się wybiera danie, składa zamówienie itd. Uczy się zachowywać w miejscu publicznym, może przyglądać się ludziom, pić przez słomkę, zjeść coś, czego nie jada się w domu.
Naszym zdaniem: Od czasu do czasu warto wybrać się z dzieckiem do kawiarni. Lepiej wybierać miejsca, w których maluchy są mile widziane (w wielu restauracjach – niekoniecznie typu fast food – można liczyć na wysokie krzesełko dla dziecka lub kredki i blok. A nawet jeśli nie, zawsze znajdzie się coś fascynującego, np. syczący ekspres do kawy.

Śpimy razem z Jasiem od urodzenia
Kiedy mały skończył dwa lata, mąż stwierdził, że pora go tego oduczyć. Ale ja wcale nie mam na to ochoty.

Wtulone w rodziców dziecko czuje się bezpieczne i rzadziej się budzi, a więc wszyscy śpią spokojniej. Jeśli mama karmi piersią, nie musi wstawać w nocy. Jednak w ten sposób malec zawłaszcza małżeńskie łoże. Może to wpłynąć na wasze relacje.
Naszym zdaniem: Spanie z malcem przestało być źle widziane i już od dawna wiadomo, że opowieści o czających się w pościeli rodziców groźnych dla dziecka zarazkach to bzdury. Decyzja powinna jednak zależeć od obojga rodziców: nie wszyscy mają na to ochotę. Nie wolno spać z malcem, jeśli któreś z rodziców bierze silne leki nasenne albo uspokajające, piło alkohol.

Odwiedziny na poczcie
Chętnie zabieram ze sobą córkę, gdy mam jakąś sprawę do załatwienia w banku lub na poczcie. Moja mama krytykuje to i mówi, że urząd to nie miejsce dla dziecka.

Kolejki, mama zajęta wypełnianiem formularzy – czasem dziecko może mieć tego dość. Wiadomo, co to oznacza: płacz, jęczenie... W efekcie trudno załatwić wszystko, co trzeba. Ale jednocześnie szkrab ma okazję uczestniczyć w dorosłych sprawach i poznaje nowe miejsca: pocztę, urząd, bank. Może zobaczyć, jak pracują ludzie różnych zawodów, a potem bawić się w domu np. w przybijanie pieczątek. Na pewno zaciekawią malucha komputery, bankomaty, kasy fiskalne, będzie zachwycony, samodzielnie biorąc numerek. Z czasem dziecko dowie się wielu ważnych rzeczy: że rachunek za telefon trzeba zapłacić w terminie (bo jeśli nie, nie będzie można dzwonić do babci).
Naszym zdaniem: Czasochłonne sprawy urzędowe lepiej załatwiać bez dziecka, jednak od czasu do czasu można je zabrać tam, gdzie wszystko odbywa się w miarę szybko.

Wizyta u przyjaciół
Nasi najlepsi znajomi nie mają dzieci. Obawiam się, że nasza gadatliwa trzyletnia córka może ich czasem irytować, ale bez niej nie mamy szansy wyjść razem z domu.

W czasie takich spotkań dziecko poznaje przyjaciół rodziny, rozmawia z dorosłymi. Uczy się, jak należy zachowywać się u kogoś w domu. Z czasem zorientuje się, że w różnych domach mogą panować różne zasady i że nie zawsze jest się w centrum uwagi. Niestety, wytrącony z codziennego rytmu malec może zacząć szybko marudzić. Niektórzy dorośli nie potrafią postępować z dziećmi, przez co niechcący je straszą albo wprawiają w zakłopotanie. A w niektórych domach pali się przy dzieciach!
Naszym zdaniem: Warto bywać z maluchem u innych, bo dzięki takim wizytom dziecko orientuje się, że jego rodzina nie żyje w próżni i że spotkania towarzyskie mogą być bardzo przyjemne. Przed wizytą u kogoś warto uprzedzić, czego nie powinien robić. Jednak nie na każde spotkanie można zabierać dzieci.

Zobacz także

Rodzinne zakupy
Kiedy jeszcze byłam w ciąży, często widziałam w sklepach płaczące maluchy i obiecałam sobie, że nie będę tego robić. Choć raz wybraliśmy się do sklepu z synkiem. I spodobało mu się to!

Na zakupach maluch spędza czas z rodzicami i ma okazję poznać sklepik osiedlowy, supermarket, targowisko itd. Dowiaduje się, skąd się biorą rzeczy – z czasem zacznie się orientować, że nie dostaje się ich za darmo. Ale zakupy nie mogą trwać za długo, bo dziecko szybko się nudzi. W zatłoczonym sklepie łatwo się spocić, złapać wirusa. Uwaga! Wizyta w sklepie nie może być jedyną rodzinną rozrywką.
Naszym zdaniem: Trzeba wziąć pod uwagę możliwości malca: kilkugodzinny rajd po sklepie jest ponad jego siły. Pokaż mu coś ciekawego, by się nie nudził. Zdejmij czapkę, kurtkę. Nie zabieraj go tam, gdy jest głodny, zmęczony.

mtj_dopisek.gif

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama