Reklama

Po to, by maluszek w przyszłym sezonie jesienno-zimowym nie chorował, już teraz pomyśl o wzmacnianiu jego odporności. Na pewno pomoże w tym nawet sam wakacyjny wyjazd i przebywanie wiele godzin na dworze, warto też jednak pomyśleć o wzmocnieniu malca „od środka”. Oczywiście jedzeniem, bo duże ilości komórek układu odpornościowego znajdują się właśnie w przewodzie pokarmowym. Właśnie tam tzw. dobre bakterie wytwarzają substancje stymulujące odporność. Chodzi o to, by tych dobrych bakterii było jak najwięcej. Gdzie ich szukać?

Reklama

Ważne urozmaicanie
Niestety, nie ma jednego warzywa, owocu czy rodzaju kaszy, który wystarczy jeść, by poprawić odporność. Dlatego to, co malec je, musi być jak najbardziej urozmaicone! Już pod koniec drugiego półrocza życia codziennie na jego talerzyku powinny się znaleźć: nabiał, owoce, warzywa, chude mięso, pieczywo (najlepiej pełnoziarniste, grahamki). Trzy, cztery razy w tygodniu maluszek powinien jeść jajko, a raz, dwa razy w tygodniu ryby, najlepiej morskie, w których znajduje się najwięcej kwasów tłuszczowych omega-3. Układ odpornościowy też bardzo ich potrzebuje, by dobrze pracować. Najlepiej podawać ryby duszone, pieczone (np. w folii) lub zupę rybną.

Kwaśne mleko, kiszonki
Jogurty, kefiry, kwaśne mleko – zacznij je podawać dziecku, gdy skończy 10 miesięcy. Zawierają probiotyki, czyli dobre bakterie kwasu mlekowego, które bardzo korzystnie wpływają na odporność. Probiotyki, gdy już dostaną się do jelit, przyczepiają się do błony śluzowej. Im jest ich więcej, tym lepiej, bo zabierają miejsce chorobotwórczym bakteriom i dzielnie z nimi walczą.
Jogurty i kefiry podawaj dziecku niesłodzone (najlepiej kupuj te naturalne, bez dodatków), gdyż cukier jest sprzymierzeńcem chorobotwórczych zarazków i grzybów, które dzięki niemu szybciej się namnażają. Do jogurtu czy kefiru możesz za to dodać świeże owoce.
Owe ważne i potrzebne probiotyki są też w naszej starej, poczciwej kiszonej kapuście i ogórkach, które warto dodawać także do letnich surówek (od drugiego roku). Biały nalot na kiszeniakach to właśnie dobre bakterie, więc nie wolno go zmywać. Od czasu do czasu (ale rzadko!) zamiast kanapki z szynką daj dziecku chleb z salami, które też ma dobre bakterie. Probiotyki są też dodawane do niektórych mlek modyfikowanych – porozmawiaj z lekarzem, czy warto je podać malcowi.

Kasze i płatki
Po to, by dobre bakterie mogły szybko namnażać się w jelitach, potrzebują dla siebie dobrej pożywki. A są nimi prebiotyki, czyli pewien rodzaj węglowodanów. Najwięcej znajduje się ich w płatkach owsianych, pieczywie razowym i graham, warzywach (cykoria, karczochy), owocach (banany). Prebiotyki są też dodawane do niektórych mlek dla niemowląt i kaszek: poszukaj takiej informacji na opakowaniu w trakcie zakupów (lepiej wybrać lepsze :-).

Owoce z warzywami
Truskawki, maliny, poziomki, porzeczki, jagody, brzoskwinie, morele, brokuły, ogórki, pomidory, fasolka szparagowa, groszek – koniecznie proponuj je maluszkowi. Dojrzały na słońcu, są świeże, mają mnóstwo witaminy C, której bardzo potrzebuje układ odpornościowy. Nie wystarczy jednak, że malec raz dziennie zje np. pół kilograma truskawek. Lepiej podzielić owoce na kilka mniejszych porcji, gdyż witamina C jest nietrwała. Organizm wykorzystuje jej tyle, ile potrzebuje, a nadmiar jest wydalany.

Cenne witaminki
Niestety, większość witamin z owoców i warzyw niszczy ich niewłaściwe przechowywanie, zbyt wysoka temperatura, kontakt ze światłem. Jeżeli surówka postoi godzinę w temperaturze pokojowej, będzie w niej o połowę mniej witaminy C niż tuż po jej zrobieniu! Dlatego krojenie warzyw zostaw zawsze na sam koniec. Owoców nie obieraj, gdyż pod skórką znajduje się najwięcej witamin. Jeśli gotujesz warzywa, to jak najkrócej, w małej ilości wody lub na parze.

Konsultacja: doc. dr Urszula Demkow, immunolog, Warszawski Uniwersytet Medyczny.

mtj_dopisek.gif

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama