Reklama

Migdałki to część układu odpornościowego. Są w nich produkowane tzw. antygeny, które służą do wytwarzania przeciwciał. Migdałki chronią więc przed zarazkami. Powiększają się podczas infekcji – po to, by przeciwciał było więcej. Potem – po chorobie - migdałki powinny powrócić do swojej naturalnej wielkości. Jeśli jednak dziecko często choruje, migdałki nie mają czasu, aby się zmniejszyć, dlatego czasem trzeba je usunąć, bo skutkują innymi dolegliwościami dla dziecka.

Reklama

Jakie są niebezpieczne objawy, które wskazują na konieczność wycięcia przerośniętych migdałków?

Jeśli mocno powiększone są migdałki podniebienne, dziecko ma kłopot z przełykaniem jedzenia. Jeśli przerośnięty jest migdałek gardłowy maluszek nie może swobodnie oddychać przez nos. Musi to robić ustami, a wtedy do gardła wpada powietrze zimne i nieogrzane, więc malec częściej choruje. Jeszcze gorzej jest w nocy. Przez przerośnięty migdałki dziecko chrapie. Powoduje to gorsze dotlenienie mózgu. Malec budzi się niewyspany, zmęczony, w dzień nie może się skoncentrować. A to źle wpływa również na rozwój dziecka. Mówi niewyraźnie, (trochę tak, jak by miał kluski w buzi). Powiększony migdałek gardłowy zatyka też część trąbki słuchowej, a wtedy w uchu zaczyna gromadzić się płyn. Może to powodować częste zapalenia ucha środkowego, a nawet niedosłuch. Powracające często anginy również są przesłanką do wycięcia dziecku migdałków. Zwłaszcza jeśli do tego pediatra zauważy na nich nalot albo powiększenie węzłów chłonnych na szyi.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama