Czy to autyzm? Specjaliści mają wątpliwości!
Antyszczepionkowcy grzmią, że liczba osób dotkniętych autyzmem rośnie. I to jest fakt – na papierze rośnie. Ale czy tak jest naprawdę?
Liczba osób, u których zdiagnozowano autyzm rośnie z roku na rok. W USA w roku 1996 u 0,05% populacji było dotknięte tym zaburzeniem. Obecnie już u 2% Amerykanów stwierdzono autyzm. Dla Polski takich danych nie mamy, ale możemy przyjmować, że statystyki są podobne jak te europejskie, czyli: 0,6% populacji. Czy te dane są wiarygodne?
Wątpliwości fachowca od autyzmu
Doktor Laurent Mottron, profesor na Univerystecie Montrealskim (Kanada) poddaje w wątpliwość dane, mówiące o tak znacznym wzroście liczby osób dotkniętych autyzmem. I nie są to jego czcze dywagacje, ale skutek analizy danych.
Wraz ze współpracownikami przeanalizował informacje związane ze zdiagnozowaniem autyzmu u ponad 23 tysięcy osób na przestrzeni lat 1966-2019. Z tych badań płynie jeden wniosek: wraz z upływem lat różnice między osobami zdrowymi a autystycznymi maleją!
Kto jest zdrowy, a kto autystyczny
Jak dotąd uznaje się, że różnice między osobami zdrowymi a tymi z autyzmem, obserwować można w następujących obszarach:
- rozpoznawanie emocji,
- rozumienie i rozpoznawanie intencji innych,
- przerzucanie uwagi z jednego zadania na drugie,
- planowanie działań,
- hamowanie informacji i reakcji,
- reakcje systemu nerwowego na bodźce,
- objętość mózgu.
Występowanie zaburzeń w tych obszarach definiuje autyzm.
Wyniki analizy – różnice się zacierają
Dr Motton zauważył, że w aż 5 wyżej wymienionych obszarach różnice między osobami diagnozowany jako autystyczne a resztą społeczeństwa maleją. Tylko w 2 z nich nadal pozostają bardzo wyraźne. Jeśli tak dalej pójdzie, to w ciągu kolejnych 10 lat różnice między autystykami a pozostałymi ludźmi zatrą się niemal zupełnie!
Problemy z diagnozowaniem autyzmu
Na przestrzeni ostatnich 50 lat kryteria diagnozowania autyzmu nie zmieniły się. Zatem samo stawianie diagnozy i interpretacja ludzkich zachowań musiała ulec zmianie. Niegdyś jednym z głównych sygnałów, że to zaburzenie u kogoś występuje, był brak zainteresowania innymi. Obecnie część lekarzy stwierdza, że nieposiadanie przyjaciół jest właśnie brakiem zainteresowania innymi. Ale czy to prawda? Poza tym: czy np. patrzenie komuś w oczy podczas rozmowy jest właściwym miernikiem? A co jeśli ktoś jest po prostu nieśmiały?
Dodatkowym kłopotem jest rozszerzenie pojęcia autyzm do pojęcia "zaburzenia ze spektrum autyzmu". Przez to diagnoza samego autyzmu się rozmywa. Coraz trudniej jednoznacznie stwierdzić, czy ktoś autyzm ma, czy jest to jednak nieco inne zaburzenie. A jeśli jakieś nieprawidłowości występują, czy są dowodem na zaburzenia autystyczne?
Te problemy z jednoznaczną diagnozą sprawiają, że do grup badawczych dobierani są ludzie na podstawie niedokładnych diagnoz. Z tego powodu różnice między badanymi autystycznymi, a tymi, którzy autyzmu nie mają, zacierają się.
Wniosek? Rosnąca liczba osób ze zdiagnozowanym autyzmem może być zawyżona przez błędy w diagnozie.
Źródło: sciencedaily.com