Nauka jedzenia
Zupka nie jest tak smaczna jak mamine mleko, sok się rozlewa... I jeszcze trzeba spokojnie siedzieć. To dla malucha ciężka praca. Dla rodziców również!
- Agata Teleżyńska
Każdej mamie bardziej zależy na tym, by dziecko zjadło, mniej ważne, czy odbędzie się to na kanapie, w czasie zabawy, czy przy stole. Gdziekolwiek, byle obiadek był zjedzony, bo chyba dziecko nie chce jeść. Może jednak uda ci się to zmienić, bo maluch, który częściej zasiada przy stole z dorosłymi, szybciej uczy się samodzielnego jedzenia. Ładnie brzmi, ale sama wiesz, co się za tym kryje. Pomożemy ci pokonać pierwsze trudności.
Czy zabawiać podczas karmienia?
Jedzenie samo w sobie nie jest dla dziecka interesujące. Maluch lubi, by podczas posiłków coś mu opowiadać albo dać do rączki ulubionego misia. Starszy smyk będzie zadowolony, gdy dostanie dodatkowy kubeczek, z którego będzie próbował pić. Lepiej jednak nie odrywać dziecka od jedzenia, np. czytając mu książeczkę.
Dlaczego wypluwa jedzenie?
Tak może się dziać, gdy wprowadzasz dania o nowej konsystencji, np. rozdrobnione na małe kawałki zamiast przetartych lub o nowym smaku. Maluch potrzebuje czasu, by oswoić się z nowościami. Nie da się tego przyspieszyć, ale błędem jest też długie podawanie zmiksowanych dań. Dziecko musi nauczyć się żuć dziąsłami – to trudna sztuka, więc wymaga cierpliwości. Nie zmieniaj jednocześnie konsystencji i smaku potraw, bo to za duże wyzwanie dla malca.
Jak zachęcić małego niejadka?
Bardziej sposobem niż na siłę. Do zupki możesz dodać trochę tego, co dziecko lubi, np. swojego pokarmu, soczku, albo podawać na zmianę łyżeczkę zupki i łyżeczkę kaszki. Wykorzystaj też momenty, gdy maluch jest głodny, bo nawet jeśli nie lubi jeść, trzeba go karmić, by zjadł tyle, ile powinien w swoim wieku. Sprawę bardzo ułatwia to, że niemowlę uwielbia obserwować świat z perspektywy dorosłych. Lubi, gdy w czasie posiłku jego leżaczek znajduje się na stole. Także tobie bardzo ułatwi to karmienie łyżeczką, lepiej będziesz mogła sprawdzać, jak maluch radzi sobie z jedzeniem, i nakłaniać go do kolejnych kęsów.
Dlaczego na widok łyżeczki płacze?
Już niespełna roczne dziecko lubi określone potrawy, smaki, a nawet naczynia, z których chce jeść lub pić. Maluch sam nie potrafi się o to upomnieć, ale będzie rozdrażniony i płaczliwy, niejako bez powodu. Może się tak zachowywać także dziecko, które chce jeść samodzielnie. Wystarczy posadzić je przy stole, postawić przed nim talerzyk, np. z kawałkami jabłka, i być w pobliżu. Maluch będzie wkładał je palcami do buzi, bo sama ta czynność jest dla niego ciekawa. Przez dłuższą chwilę potrafi siedzieć bez marudzenia. Wtedy można go karmić.
[CMS_PAGE_BREAK]
Od czego zacząć naukę samodzielnego jedzenia?
Warto jak najwcześniej oswajać dziecko z łyżeczką i, co jest oczywiście kłopotliwe, pozwalać mu na wkładanie jej do buzi, uderzanie nią w miseczkę i podejmowanie prób nabrania jedzonka. Możesz też dawać do rączki chrupkę kukurydzianą, później kawałek jabłuszka. Z czasem, gdy maluch nauczy się chwytać drobne przedmioty palcami, będzie mógł dostawać na talerzyku drobno pokrojone jarzynki.
Czy karmienie na podłodze to błąd?
Od bardzo ruchliwego dziecka nie można wymagać, że wysiedzi przy stole do końca posiłku. Dziesięć, piętnaście minut to dla niego szczyt możliwości. Taki maluch z pewnością będzie się buntował przy próbie wsadzenia go do krzesełka, które – w jego poczuciu – zbyt ogranicza swobodę. Mimo to warto próbować karmienia na siedząco, ale inaczej. Można to robić np. przy okazji zabawy klockami, ale karmienie powinno się odbywać przy małym stoliczku, do którego malec dobiegnie i na chwilę usiądzie. Lepiej od najmłodszych lat przyzwyczajać dziecko do zasady: „nie bawimy się podczas jedzenia”.
Co robić, gdy ucieka?
Zauważyłaś, jaki maluch jest zachwycony, gdy go gonisz? Ta wspaniała, nowa zabawa z oczywistych powodów koliduje z wypracowanym wcześniej sposobem karmienia. Nawet jeśli już przyzwyczaiłaś dziecko do jedzenia w krzesełku, interesowało się poznawaniem nowych konsystencji i smaków, teraz najważniejsza jest zabawa w uciekanie. Karmienie takiego malca wymaga oczywiście konsekwencji i pomysłowości, można np. częściej podawać małe porcje. Na szczęście ten etap w rozwoju kiedyś się kończy.
Na ile swobody pozwalać przy stole?
Z ciekawości malec może chwytać wszystko, co ma w zasięgu rączek, a skutek tego jest łatwy do przewidzenia. To głównie kwestia bezpieczeństwa, ale też komfortu lub raczej wytrzymałości innych biesiadników. Nie każdy chce być opluty zupką czy oblany sokiem. Dziecku można postawić ograniczenia, mówiąc: „Tak nie robimy przy stole”.
Jak zacząć wspólne biesiadowanie?
Zanim zasiądziecie z maluchem do świątecznego obiadu, warto potrenować zachowanie przy stole w czasie codziennych drugich śniadań albo podwieczorków. Najlepiej wybrać taką porę dnia lub dzień w tygodniu, kiedy domownicy mogą sobie pozwolić na większą swobodę i mogą wspólnie usiąść z dzieckiem. Także maluchowi przyjemniej jest jeść bez pośpiechu i poganiania. Chętniej zaciekawi się tym, co inni mają na talerzu, pozna nowe smaki. I odkryje przyjemność z jedzenia.
Konsultacja: Alicja Kubiak, psycholog, pracuje w ośrodku terapii analitycznej Anima, gdzie m.in. zajmuje się problemami rodzinnymi.