Rady dla rodziców niejadka
Płacze przy stole, pluje jedzeniem? Nawet takiego upartego niejadka można zamienić w smakosza. Nie od razu, ale powoli, stosując garść sprawdzonych rad.
- Malwina Małecka
Kłopot z niejadkami jest taki, że nie ma na nie jednego sposobu. Jeden maluch da się przekonać do warzyw, jeśli będą ładnie podane, inny nie tknie ich nawet wówczas, gdy zrobisz z nich stację kosmiczną. Sposób, który działał we wtorek, już w środę może utracić skuteczność. Dlatego wiele poniższych rad można potraktować jedynie jako punkt wyjścia dla własnych poszukiwań. Są jednak i takie (np. ta, by nie zmuszać do jedzenia), które warto stosować stale.
Bądź rozsądna
Spróbuj przez kilka dni zapisywać każdy kęs dziecka. Uwzględniaj także ilość wypitych przez nie soczków, słodzonych herbatek itd. Być może okaże się, że twój malec wcale nie jest niejadkiem! Rodzice oczekują, że ich pociechy będą zmiatać z talerzy potężne porcje, tymczasem dzieci na ogół jedzą tyle, ile potrzebują. Nie zawsze jednak robią to w rozsądnych proporcjach. Jeśli maluch wypija litr soku dziennie, warto mu go ograniczyć (na początek np. do dwóch szklanek). Wtedy nabierze apetytu na inne potrawy.
Akceptuj dziwactwa
Są dzieci, które jadają tylko kilka produktów, np. jogurt na zmianę z szynką, ewentualnie dokładnie przecedzony rosół. Inne nie tkną niczego, co jest czerwone, ma grudki albo jest na innym talerzu niż zwykle. Co gorsza, upodobania niejadków się zmieniają: potrawa, którą twój malec łaskawie tolerował, może w jednej chwili stać się paskudztwem. Choć zachowania tego typu wydają się irracjonalne, warto ustępować smykowi – oczywiście w granicach rozsądku.
Zachowaj spokój
Plucie zupką, którą przyrządzałaś dwie godziny, może doprowadzić do szału, musisz jednak panować nad emocjami. Awantury przy stole tylko pogłębią problem. Nie rób dziecku wyrzutów. Nie przesadzaj z dyscypliną. Stałe napominanie, by smyk siedział prosto, nie chlapał zupą, nie kruszył chleba itd., odbiera apetyt.
Nie zmuszaj i nie przeciągaj
Nie ma sensu katować malca kalafiorem, jeśli szczerze go nie cierpi. Nawet dorośli odmawiają jedzenia potraw, które im nie smakują. Nie można także zmuszać malca, by zjadł więcej, niż jest w stanie, ani przez godzinę stać nad nim, by tylko skończył zupę. Lepiej dać dziecku około 20 minut na zjedzenie obiadu, a potem pozwolić mu odejść od stołu. Nawet gdyby w tym czasie niczego nie tknęło (ale potem nie pozwól na przekąski, bo nici z kolacji).
Pamiętaj, że je się oczami
Staraj się, by jedzenie maluszka wyglądało apetycznie. Przygotowanie maleńkich tartinek czy szaszłyka z owoców nie zajmuje więcej czasu niż przyrządzenie kanapki. Warto uatrakcyjniać nawet najprostsze posiłki. Może twój malec zje warzywa, jeśli pokroisz je w słupki i podasz w miseczce dip, w którym można je moczyć? Kolorowy makaron jest smaczniejszy niż zwykły, tak jak ziemniaczki uformowane łyżką do lodów. Na niektóre dzieci świetnie działa też zmiana nazwy nielubianej albo nowej potrawy. Brokuły mogą nie wzbudzić zachwytu, „drzewka” mają szansę. A jajecznicę zamiast szczypiorkiem posypcie „konfetti”.
Pozwól decydować
Zdarza się, że dziecko wybrzydza przy jedzeniu, bo to jedyna okazja, kiedy może o czymś decydować. Pozwól mu wybierać to, na co ma ochotę. Daj mu jednak ograniczony wybór: „Chcesz płatki czy bułeczkę z miodem?”.
Nakładaj małe porcje
Góra ziemniaków, piramida klopsów, a do tego kopa surówki to stanowczo za dużo dla dziecka. Widok takiego pełnego talerza może mu skutecznie odebrać apetyt.
Gotujcie razem
Coś, co malec zrobi własnymi rękami, będzie mu smakować bardziej. Nawet półtoraroczny brzdąc może „pomagać” w kuchni, chociaż ta pomoc polega głównie na przeszkadzaniu. A dwu-, trzylatek z łatwością stanie się małym kuchcikiem.
Daj się wyszaleć
Chodź z dzieckiem na spacery, zachęcaj je do biegania, podskoków czy jeżdżenia na rowerze. Ruch sprawi, że smyk zmęczy się i zgłodnieje. A świeże powietrze doskonale zaostrzy jego apetyt.