26-letnia Sarah Boyle karmiła synka piersią. Gdy podawała mu prawą pierś, Teddy zaczynał płakać. Po wizycie u ginekologa okazało się, że Sarah choruje na rzadki nowotwór piersi i wymaga natychmiastowego leczenia.

Reklama

Karmienie piersią ratuje życie

„Mój lekarz powiedział mi, że karmienie piersią pomaga w budowaniu więzi pomiędzy matką a dzieckiem. W moim przypadku było czymś więcej – ocaliło mi życie” – wyznała Sarah. „Powiedział mi, że nigdy nie widział czegoś takiego. Że mam szczęście, że karmiłam piersią, w innym wypadku moja choroba mogłaby nie zostać wykryta”.

Sarah zauważyła u siebie guzek w styczniu 2013 roku. Badanie wykazało, że guzek nie jest złośliwy i nie wymaga leczenia. W lutym 2016 roku urodziła synka. Choć przez pierwsze miesiące chętnie jadł, po pewnym czasie zaczął płakać, gdy tylko Sarah podawała mu prawą pierś. Zaniepokojona poszła do lekarza. Okazało się, że to rak.

Sarah natychmiast rozpoczęła chemioterapię. Przyznała, że choć utrata włosów była smutnym doświadczeniem, wśród najbliższych czuje się pewnie i wie, że jest kochana niezależnie od tego, jak wygląda. W przyszłości planuje podwójną mastektomię. Cieszy się, że dzięki synkowi udało jej się wykryć chorobę. „Czułam, że Teddy próbował mi coś powiedzieć. To był instynkt macierzyński” – przyznała Sarah.

Musicie przyznać, że Sarah miała wiele szczęścia. To niezwykłe, że dzięki synkowi odkryła chorobę!

Zobacz także

Zobacz także:

Reklama

Źródło: mirror.co.uk

Reklama
Reklama
Reklama