Karmienie piersią jest nieodłącznym elementem opieki nad noworodkiem i niemowlęciem. Dla wielu mam jest absolutnie naturalne. Nie oznacza to jednak, że zawsze proste i bezproblemowe. To potwierdziły mamy biorące udział w naszym konkursie.

Reklama

Za każdym sukcesem stoją kryzysy

Chyba każda karmiąca piersią mama napotkała kryzysy, momenty bardziej bolesne czy nieprzyjemne. Wiele w zadaniu konkursowym pisało o nich głośno, znajdując rozwiązanie i… angażując do pomocy swoich bliskich. Mamy pisały, że trafiając na problemy z karmieniem, odciągały mleko i przekazywały stery.

Ewelina: Dla mnie karmienie piersią to wielkie wyzwanie. Problemy zaczęły się już od samego początku – na sali porodowej synek nie chciał jeść, udało się dopiero za kolejnym podejściem. Przystawianie go do piersi – był to horror dla mnie i dla niego. Położna zadecydowała, abym odciągała pokarm i dokarmiała butelką. Karmiłam Piersią, ale trochę inaczej i nie czułam się absolutnie gorsza od innych mam! Zdecydowanie to mąż był moim wielkim wsparciem i pomocą każdego dnia przy całej procedurze odciągania i karmienia synka. To on wyparzał, mył butelki, gdy ja siedziałam i odciągałam pokarm, to on karmił synka. Dawał mi wiele sił każdego dnia, był moim wielkim wsparciem!

Ale wsparcie w ocenie piszących do nas mam oznaczało nie tylko dosłowną pomoc i karmienie maluszka odciągniętym mlekiem. To również ciepłe słowa i sama obecność.

Ewa: Najbardziej wspiera mnie mama. Bo choć mąż też jest pomocny to jednak ona ma wiedzę wzmocnioną przez doświadczenie. I zazwyczaj wystarcza tylko kilka słów, dotyk, a ze mnie ucieka cały stres. Bo wiem, że jest przy mnie ktoś kto „umie w karmienie piersią” i że musi być dobrze. A gdy pojawiają się nieprzewidziane sytuacje mama zawsze ratuje mnie radami, przekazywanymi z pokolenia na pokolenie i opierającymi sie na naturalnych środkach. I w naszym przypadku to działa! Dlatego, gdy pojawia się najmniejszy choćby problem nie waham się zadzwonić do niej, a ona nawet zdalnie pomaga mi go rozwiązać. Taka pomoc - to skarb!

Zobacz także

A także pomoc w opiece nad maluchem.

Natalia: Rodzina pomagała mi opiece nad małym w czasie, gdy ja ściągałam mleko. Teściowa przygotowywała obiady, mama robiła bawarki i wspierała mnie w podtrzymywaniu laktacji. Dziadek robił zakupy i mąż, który po pracy ich zmieniał. To było coś niesamowitego. Wiedziałam do tej pory, że mogę na nich liczyć, ale wtedy wszyscy przeszli samych siebie. Dzięki temu bardzo się do siebie zbliżyliśmy.
Za kilka dni ponownie zostanę mamą, teraz się nie boję, bo wiem, że o każdej porze mogę wezwać wsparcie! Mogę śmiało powiedzieć, że czuję, że nie karmiłam sama, to co mogliśmy najlepszego dawaliśmy od siebie wszyscy.

Nie bój się mówić o nich głośno

Ze wszystkich udzielonych przez mamy odpowiedzi bije optymizm. Duży spokój i świadomość tego, że karmienie piersią nie wyklucza momentów odskoczni i wcale nie musi oznaczać straty dla malucha. Wręcz przeciwnie – jeśli od czasu do czasu maluszka nakarmi ktoś inny i wspólnie uda się przejść przez chwile kryzysowe, momenty te stają się jeszcze bardziej wyjątkowe.

Izabela: Moje początki karmienia piersią były dla mnie jako początkującej młodej matki jak zmieniająca się pogoda. Na początku towarzyszyły temu chmury i huragany. Ale po wielu burzach wyszło słońce na dobre! Teraz karmienie piersią jest czymś wyjątkowym dla nas obojga. Ja daję mojemu synkowi to co najlepsze – mleko matki. On daje mi swoją miłość i chwilę kiedy mogę go przytulić, pogładzić po policzku oraz po porostu być z nim w tej szczególnej chwili.

Każda z piszących do nas mam podkreślała, że musiała nauczyć się, że w zastępowaniu jej w procesie naturalnego karmienia nie ma nic złego. Wręcz przeciwnie. I że odciągając mleko mamy szansę na chwile dla siebie, ale też na podarowaniu osobom bliskim tego, czego w inny sposób nie mogłyby doświadczyć – czyli niezwykłej więzi i bliskości z malcem.

Marta: Mąż przez cały czas towarzyszył mi i widząc moją rozpacz oraz łzy powtarzał, że jestem wspaniała i wszystko się ułoży, że warto zachować przede wszystkim spokój i cierpliwość ! A to z perspektywy czasu wiem, że dotyczy zarówno karmienia piersią, odciągania pokarmu, powrotu do formy z przed ciąży, jak i nieprzespanych nocy, kolek, ząbkowania czy rozwoju maluszka. Wszystko ma swój czas i miejsce, dlatego nie należy wywierać na siebie presji tylko czerpać radość z macierzyństwa i łapać chwile, które są tak ulotne. Dzięki mężowi, jego bliskości, wsparciu poprzez małe i większe gesty czułam się SZCZĘŚLIWA. Wiedziałam, że z jego pomocą dam radę.

Bo karmienie piersią to nie tylko „pełen brzuszek”. To również spektrum korzyści: od budowania więzi, przez wzmacnianie odporności malucha, uspokajanie go, aż po wygodę i oszczędność!
Wszystkie wiadomości od mam były niezwykle budujące i wartościowe. Wszystkie zasługują na wspomnienie ich tutaj. I choć tylko do pięciu mam wysłaliśmy zestawy od Philips Avent: laktator elektryczny oraz butelkę Natural 2.0, każdej z osób biorących udział w konkursie należą się ukłony i gratulacje, za bycie wspaniałą mamą!

Reklama

Artykuł powstał z udziałem marki Philips Avent

Reklama
Reklama
Reklama