Reklama

Mama i blogerka, Janie Porter, opublikowała na swoim blogu list zaadresowany do mam karmiących piersią. Wyjaśnia, dlaczego nie rozumie kontrowersji związanych z karmieniem piersią w miejscach publicznych.

Reklama

Drogie mamy karmiące piersią, czy tak trudno jest się zakryć?

Ten post nie ma wszczynać wojny przeciwko karmieniu piersią w miejscach publicznych. To tylko moje zdanie: nie rozumiem tego. Jest tyle głosów i tyle zdań w tej kwestii, wydaje mi się, że ludzie boją się o tym otwarcie mówić. Dla mnie to zamiatanie problemu pod dywan.

Drogie Mamy Karmiące Piersią,

Okej, powiem to, o czym każdy myśli.
O co chodzi z całą tą kontrowersją wokół publicznego karmienia?
Serio,
Czy tak trudno jest się zakryć?
Rzecz w tym, że: Nieznajomi nie chcą oglądać waszych sutków. (Tak, o to chodzi.)
Nie rozumiem, co w tym obraźliwego.

Słuchajcie, rozumiem. Karmiłam moje dzieci piersią, całkowicie rozumiem, że zakrywanie się może być problemem. Na początku jest znośnie, ale później, gdy dziecko skończy 6 miesięcy, jest na tyle duże, że zaczyna zauważać, że jedzenie z kocykiem lub pieluszką na głowie nie jest przyjemne.
Też to przerabiałam, rozumiem.
Karmiłam moje dzieci na środku najwytworniejszych restauracji, na plaży, w przychodni, w bibliotece, na lotnisku, w supermarkecie i na milionach (okej, na dziesiątkach) parkingów. Kiedyś nawet usiadłam na jakimś skrawku trawy, żeby nakarmić moje dziecko w spokoju.
Jednak, za każdym, kiedy moje dziecko jadło, zakrywałam kocem albo chociaż własną koszulką nagi sutek.

Całkowicie rozumiem, jak ważne jest oswajanie karmienia piersią i uświadamianie, że w my po prostu karmimy nasze dzieci. Co, oczywiście, jest ważniejsze od całej reszty.
Rozumiem was. Jestem po waszej stronie.
Ale przestańmy udawać, że walczymy o coś, co nie istniało w 2015 roku. Dzisiaj, kiedy mówisz komuś, że karmisz piersią, chwali cię i mówi komplementy. To nie lata 50., kiedy firmy produkujące sztuczne mieszanki tworzyły kampanie przeciw karmieniu piersią, żeby zwiększyć sprzedaż, co doprowadziło do tego, że kobiety zaczęły brać pigułki, żeby zatrzymać laktację.
Dziś, wszystko wygląda inaczej.

Jeśli już, to piętnowane są kobiety, które nie karmią piersią.
Prawda jest taka, że nie chcę oglądać waszych gołych cycków. Nie chcę, żeby robili to mój mąż i mój syn.
Nie oznacza to, że seksualizuję karmienie piersią. To oznacza, że w naszej kulturze, naga pierś jest obiektem seksualnym. I, przynajmniej według mnie, żadna ilość dzieci jedzących z nagich piersi nie zmieni tego, że te piersi wciąż są "nagie".
Tak, wasze piersi są piękne. Tak, karmią dzieci. Tak, są naturalne.
Ale wiecie co?
Wasze waginy pomogły w zrobieniu dziecka, a nie zauważyłam, żebyście świeciły nimi dookoła.

Może to ja. Może to ja jestem ignorantką. Może to wy próbujecie coś udowodnić, a ja tego nie rozumiem. Wszystkie mamy swoje sposoby na macierzyństwo, uwielbiam to. Naprawdę uważam, że to wspaniałe, że każda mama jest inna.
Więc, to co najważniejsze, to moja prywatna opinia: Jeśli nie jesteście moją siostrą, mamą lub przyjaciółką, wolałabym nie oglądać waszych nagich ciał. Wybaczcie.
Do dzieła.
Karmcie dzieci w parkach, w sklepach, w kościele. (Ja tam karmiłam.)
Karmcie piersią do 4. roku życia. (Serio, popieram to.)
Ale nie znienawidźcie mnie, bo nie chcę oglądać waszych nagich piersi.

Z pozdrowieniami,

Karmiąca Piersią Mama-Kumpelka, Która Po Prostu Tego Nie Ogarnia

Zakrywać się czy nie zakrywać?

Jeśli nie pamiętacie, przypomnijcie sobie akcję #ThisIsHowWeCoverBFMT. Młode mamy, używając tego hashtagu, publikowały zdjęcia, na których podczas karmienia piersią, zakrywały... swoje twarze. Dla nas, to najlepszy komentarz tej sytuacji. Nie do końca rozumiemy postawę autorki tego listu... Zgadzacie się z nią czy uważacie, że tak naprawdę nie wspiera karmiących mam?

Reklama

źródło: shejustglows.com, popsugar.com

Reklama
Reklama
Reklama