Reklama

Noszenie dziecka na rękach? Tak!

Nic dziwnego, że dziecko nie lubi leżeć w spokoju. Gdy mieszkało w twoim brzuchu, wciąż kołysałaś je swoimi ruchami. Jeśli teraz nosisz je na rękach, w chuście, kołyszesz lub bujasz, przypominają mu się wcześniejsze doznania, które tak lubiło.

Reklama

Nawet najmłodsze niemowlę uwielbia być na rękach. Jest zadowolone, gdy kręcisz się z nim w kółko, unosisz je do góry i opuszczasz (nawet czasami dość szybko i gwałtownie!). Rodzi się bowiem z bardzo dobrze rozwiniętym zmysłem równowagi.

Bezpośrednio po urodzeniu lekarz układa noworodka na brzuchu matki, aby nawiązały się pierwsze więzy dotykowe. Kontakt ten dostarcza dziecku pewności siebie, spokoju, a Ty przekazujesz mu swoje ciepło i czułość, tak bardzo potrzebne do prawidłowego rozwoju.

Skóra do skóry

Kontakt maleństwa ze światem zewnętrznym zaczyna się przez skórę – poprzez nią noworodek odczuwa temperaturę i odbiera bodźce dotykowe. Wszystkie naturalne czynności, jak pieszczoty, pocałunki, branie na ręce czy ciche mówienie są nieocenione w nawiązywaniu porozumienia i przekazywaniu emocji pomiędzy matką a dzieckiem.

Dotykaj z miłością

W ciągu dnia wiele razy bierzemy dziecko na ręce, aby mu zmienić pieluszkę, nakarmić czy uspokoić. Jeśli robimy to w sposób mechaniczny i w dużym pośpiechu, zaspokajamy jedynie biologiczne potrzeby dziecka. A ono potrzebuje dotyku miłości, który sprawi, że będzie czuło się kochane i bezpieczne. Dlatego podczas czynności pielęgnacyjnych postaraj się skupić tylko na maleństwie.

Dotyk uspokaja i usypia

Noworodki często noszone na rękach, pieszczone, kołysane i bujane mniej płaczą i szybciej zasypiają. Największe zdziwienie psychologów wzbudzało jednak to, że maluszki łatwiej się uspokajały, jeśli były kołysane ruchami pionowymi (czyli góra–dół) niż w poziomie! Psychologowie doszli do wniosku, że jest tak dlatego, że dziecko przyzwyczaiło się do tego typu ruchów w ostatnim trymestrze ciąży, kiedy to przekręciło się i ustawiło już główką w dół.

To właśnie dlatego wcale się nie boi – ba, wręcz jest zachwycone – gdy tatuś podrzuca je teraz do góry i łapie! Tylko ze ta zabawa jest dla niego bardzo niebezpieczna, dlatego surowo zakazana. W trakcie podrzucania dziecko jest narażone na wiele urazów, np. odgięciowy uraz kręgosłupa szyjnego. Może do tego doprowadzić gwałtowne odrzucenie do tyłu główki niemowlęcia, która nie ma jeszcze odpowiedniego wsparcia, natomiast mięśnie szyi nie są wystarczająco silne. Podczas podrzucania może dojść również do trwałego uszkodzenia mózgu, który w czasie potrząsania obija się o kości czaszki. Na skutek tego powstają obrzęki i siniaki, co może prowadzić do upośledzenia umysłowego lub fizycznego. Jednym z urazów związanych z podrzucaniem jest też oderwanie się siatkówki oka, a w konsekwencji zaburzenia widzenia lub nawet ślepota. Urazy te zdarzają się rzadko, ale nie warto ryzykować.

Gdy dziecko nie chce być noszone

Jest jednak grupa niemowląt, która za kołysaniem czy bujaniem nie przepada – dodaje Ewa Grzybowska. – Gdy te dzieci są starsze, źle się czują na huśtawce, karuzeli, zjeżdżalni. Powodem jest tzw. niepewność grawitacyjna, której przyczyną jest najprawdopodobniej niedojrzałość układu przedsionkowego mózgu.

Psychologowie odkryli, że dzieci nielubiące bujania, huśtania, zabaw na zjeżdżalniach czy przechodzenia na placu zabaw przez tunele są bardziej lękliwe, nieśmiałe i wycofane. Trudniej też nawiązują kontakty z rówieśnikami. Dlatego jeśli twój maluszek nie lubi kołysania, powiedz o tym pediatrze. Podpowie, jak postępować z malcem, jak się z nim bawić i ćwiczyć lub skieruje do terapeuty.[CMS_PAGE_BREAK]

Głos porozumienia

Dotyk to pierwsza forma porozumienia pomiędzy matką a noworodkiem. Niemal równolegle z nią przebiega kontakt głosowy – maluch szybko odróżnia głos mamy od głosu innych domowników czy obcych osób. Szybko uczy się także rozpoznawać nastrój mamy po brzmieniu głosu. Dlatego psychologowie zalecają częste przytulanie maleństwa, przemawianie do niego łagodnym tonem, nucenie piosenek, szeptanie do ucha. Bodźce dotykowe, słuchowe i wzrokowe są niezbędne do prawidłowego rozwoju dziecka.

Odwieczna forma wyrażania matczynej miłości

Mamy z plemion afrykańskich, Azjatki żyjące w kulturach pierwotnych, Eskimoski – wszystkie te kobiety od wieków zgodnie z tradycją i kulturą niemal nie rozstają się z dzieckiem. Maluchy nosi się na plecach lub na boku w przewiązanej chuście. Dzieci niemal od pierwszych chwil życia asystują mamie w pracy, odpoczynku, posiłku czy nawet towarzyskiej rozmowie. Często ze zdziwieniem obserwujemy, najczęściej na filmach i w reportażach, jak spokojne są te dzieci – nie płaczą, często śpią, mają uśmiechnięte, zadowolone buzie.

Psychologowie twierdzą, że noszenie dziecka i bezpośredni kontakt z matką stanowią podstawę jego spokoju i zapewniają poczucie bezpieczeństwa. Poruszanie się w rytm matczynych kroków i gestów jest swoistym przedłużeniem życia płodowego, a kontakt z ciałem matki, wyczuwanie jej zapachu i ciągłe słuchanie jej głosu sprawia, że malec rozwija się spokojnie, zgodnie z naturalnym rytmem.
Zdaniem psychologów, to cywilizacja sprawiła, że dzieci pozbawione matczynej bliskości mają zaburzenia rozwojowe, są niespokojne i płaczliwe.

Czy nie będzie rozpieszczone?

Wiele mam zadaje sobie pytanie, czy branie maleństwa na ręce nie sprawi, że dziecko przyzwyczai się do pieszczot i stanie się małym tyranem domagającym się ciągłego noszenia i kontaktu z mamą. Pamiętając o tym, jak ważne są dla malca dotyk i przytulanie, nie zapomnij o konieczności zaspokajania także innych jego potrzeb – rozwoju społecznego i poznawania otaczającego świata. Przekazując dziecku uczucie dotykiem i uśmiechem, możesz się nie obawiać, że je rozpieścisz.

Na rękach lub na huśtawce

Kołysanie i bujanie przyspiesza rozwój dzieci! Eksperymenty naukowców, opublikowane niedawno w prestiżowym medycznym piśmie „Science”, wykazały, że maluchy poddawane tego typu stymulacji szybciej się uczą. Badano grupę niemowląt w wieku od trzech do trzynastu miesięcy. Dzieci cztery razy w tygodniu przez miesiąc siadały dorosłym na kolanach i kręciły się na obrotowym krzesełku. Maluchy były zachwycone taką zabawą (zwłaszcza jeśli potem gwałtownie się zatrzymywały!), śmiały się, wydawały radosne okrzyki. Rezultaty eksperymentów zdumiały badaczy: te dzieci potem szybciej uczyły się siadać, raczkować, wstawać i chodzić.

Reklama

Warto więc malca tulić, nosić na rękach, kołysać, a potem... kupić mu huśtawkę!

Reklama
Reklama
Reklama