Lekcja mówienia „nie”
Mamo, ja chcę... Mamo, ja nie chcę. Twój maluch powtarza te słowa nieustannie, testując twoją cierpliwość. Sprawdź, jak NIE wychować małego tyrana.
- Magdalena Kawka
Zwykle zaczyna się niewinnie. Dla świętego spokoju pozwalasz maluchowi pobawić się kolekcją samochodzików starszego brata, choć wiesz, że skończy się to awanturą, gdy jej właściciel wróci ze szkoły. Kupujesz kolejną zabawkę tylko dlatego, że maluch rzucił się na podłogę i zaczął wrzeszczeć, a ty nie wiedziałaś, gdzie oczy podziać. Ulegasz, ale czy wiesz, czym się to skończy?
Dlaczego jest takim despotą
Podstawową potrzebą każdego malucha jest poczucie bezpieczeństwa, które rodzice zaspokajają w naturalny sposób. Kołysanie, tulenie, głosy najbliższych wyciszają lęki dziecka, gwarantują mu komfort psychiczny i emocjonalny. Dziecko jest szczęśliwe w ramionach „dużych i silnych” rodziców. Jeśli z rozmaitych powodów to fundamentalne poczucie bezpieczeństwa zostaje zachwiane, maluch może próbować dominować nad otoczeniem, manipulować zachowaniami dorosłych w taki sposób, aby podporządkować ich swojej woli.
Na ile mogę sobie pozwolić
Wstępem do takich zachowań jest zwykle „próba sił”. Potencjalny mały despota sprawdza, w jakim stopniu może dominować nad rodzicami, gdzie przebiega granica ich tolerancji. Inaczej mówiąc – sprawdza normy i zasady, które rodzice mu narzucają. Odbywa się to poprzez wysuwanie żądań, często absurdalnych, i obserwowanie reakcji mamy czy taty, np. „Nie zjem zupki zwykłą łyżeczką, tylko plastikową”. Jeśli ustąpisz, prawdopodobnie zjedzenie kolejnego posiłku zostanie uzależnione od koloru talerza czy miejsca (nie przy stole, tylko chociażby na parapecie). Pomysłowość dziecka jest nieograniczona. Ustępliwość rodziców – niestety także.
Przekazywanie władzy
Uległość wobec dziecka wymusza na nim chęć przejęcia władzy. W swoich własnych oczach maluch nie jest już bezradnym dwulatkiem. Nabiera przekonania, że: „Wszyscy muszą robić to, co ja chcę”. Owo poczucie panowania nad rzeczywistością przynosi dziecku krótkotrwałą ulgę, ale potęguje jednocześnie poczucie dyskomfortu w jego delikatnej psychice, zaburza poczucie bezpieczeństwa. Zdezorientowany malec manipuluje rodzicami, chociaż wcale nie czuje się z tym dobrze. Jego reakcje są histeryczne, gwałtowne. Sam już nie wie, czy chce iść na spacer, czy nie, czy chce bawić się klockami, czy spać. Bezradność i niezdecydowanie rodziców potęgują jego frustrację. Jest jeszcze zbyt mały, aby wiedzieć, że sprawowanie władzy to ciężki kawałek chleba.
Naucz się mówić „nie”
Dzieci potrzebują ograniczeń, choć z całych sił próbują przeciwko nim protestować. Wbrew pozorom mały człowiek nie oczekuje nieograniczonej swobody i braku jakichkolwiek zasad. Przeciwnie! Potrzebuje określonych norm oraz konsekwentnego ich przestrzegania. Jeśli czuje się kochany, zakazy płynące z ust rodziców, nawet gdy wywołują krótkotrwały bunt czy teatralną rozpacz, zostaną przez niego zaakceptowane.
Mówienie dziecku „nie” to jedyny sposób, by poskromić zapędy małego tyrana. Łatwiej ci będzie odmawiać, gdy uświadomisz sobie korzyści, jakie z tego płyną dla dziecka.Twoja odmowa:
• Uczy odporności – dziecko, któremu rodzice oszczędzają wszelkich przykrości, nie rozwija w sobie umiejętności radzenia sobie ze stresem.
• Daje mu poczucie bezpieczeństwa – gdy zgadzasz się na wszystko, maluch kombinuje: „Skoro ja jestem najsilniejszy i najmądrzejszy, to kto mnie obroni?”.
• Uczy odmawiać – nie chcesz przecież, by w przyszłości twoje dziecko nie potrafiło powiedzieć „nie”, było uległe i podporządkowane, gdy ciebie nie będzie obok.
Ustal czytelne zasady
Zależą one od ciebie. W niektórych domach zakaz trzymania nóg w butach na kanapie i zakaz jedzenia w salonie to oczywiste kwestie. W innych najistotniejsze jest, by dziecko trzymało się z daleka od urządzeń elektrycznych. Ustal reguły, które potrafisz egzekwować. Pamiętaj jednak, by nie było ich zbyt dużo.
Ale uwaga! Zasadnicze znaczenie ma współna strategia obojga rodziców. Jeśli tata nie pozwolił synkowi bawić się kalkulatorem, nie dawaj go dziecku, mówiąc do męża: „Daj spokój, przecież nie jest włączony. Nie zepsuje go!”.
A potem ich przestrzegaj
Nieraz masz ochotę poddać się, gdy po twoim „nie” na twarzy twojego szkraba maluje się ten rozbrajający uśmieszek albo – co gorsza – jego mina zwiastuje burzę z piorunami. Ważne jednak, żebyś konsekwentnie trzymała się swoich zakazów – dla dobra dziecka, ale także... stołu, który za chwilę ma być pomazany kredkami. Może teraz wydaje ci się mało istotne, że maluch je ciastka w łóżku (zawsze przecież możesz wytrzepać kołdrę), jednak od początku ma to duże znaczenie. Jeśli dwulatek nie nauczy się przestrzegać prostych reguł, będzie mu potem o wiele trudniej.
Zawsze bądź konsekwentna
Gdy dzisiaj zabraniasz wchodzenia w butach na kanapę, a jutro na to pozwolisz, lub jeśli mycie rąk przed obiadem było obowiązkowe wczoraj, a dziś zostało przeoczone, wynika z tego taki morał, że świat jest zagmatwany, a reguły bez znaczenia. Będąc niekonsekwentną, utracisz wiarygodność. Jeśli już robisz wyjątek, wytłumacz to, np.: „Przed obiadem nie jemy słodyczy, ale dziś są twoje urodziny, więc możesz zjeść kawałek tortu”.
Konsultacja: Justyna Święcicka, psycholog, pracuje w Uniwersytecie dla Rodziców, prowadzi warsztaty dla dzieci, jest autorką poradników.