Mam już dwa miesiące
To nie był łatwy czas. Ani dla mamy, ani dla jej córeczki. Przez pierwszy miesiąc obie uczuły się, jak żyć poza brzuszkiem (to Gabrysia) i jak być mamą (to mama). Za nimi kolejne tygodnie. Jak minął im drugi miesiąc?
Notes mamy Gabrysi zapisany jest jej przestrzeżeniami, uwagami, pytaniami… Pierwszy wpis zrobiła w drugim tygodniu życia córeczki. W ten sposób chce zachować wspomnienia, ale i podzielić się swoimi uwagami np. z lekarzem. Drugi miesiąc zaczął się od wpisu: „Zima się rozpanoszyła, jesteśmy uwięzione w domu. Pierwszy śnieg Gabuni, a ona nie może zobaczyć, jaki jest piękny. Za zimno na spacer. Mała ma dopiero kilka tygodni, a na dworze minus 20”. Ale obiecuje córci, że gdy zrobi się ciut cieplej, pokaże jej, jak się lepi bałwana :)
Brzuszki
Zanim Gabrysia nauczy się lepić bałwana, musi powalczyć z grawitacją. Pierwsza lekcja nie jest łatwa: leżenie na brzuszku. Mama dziewczynki napisała: „To niesamowite, ile takie niespełna dwumiesięczne dziecko ma sił! Leżąc na brzuszku, podnosi główkę. Wydaje mi się, że całkiem wysoko – pięć centymetrów”. Dumna mama Gabrysi pilnuje, by malutka codziennie poleżała na brzuszku. Wie, że w ten sposób mała ćwiczy mięśnie grzbietu. Teraz dziewczynka tylko leży, ale za chwilę będzie potrzebować sporo sił, by pełzać, raczkować, chodzić… Inne zdanie ma sama Gabrysia. Nie jest zadowolona.
Jak tu być zadowolonym? Nie lubię leżeć na brzuchu, bo nic nie widzę. W ogóle niewiele jeszcze widzę, a przynajmniej niewyraźnie, a tu takie ograniczenie. Co z tego, że mama postawi przede mną ukochaną kaczuszkę kąpielową, gdy widzę tylko jej stópki. Podnoszę głowę, ale chwieje się ona jak makówka na wietrze. Kilka sekund zaledwie i bęc! Mimo że podpieram się na ramionach. Mimo że wyprężam się, ile sił, a i tak ryję noskiem”.
Jak powiedzieć mamie, że leżenie na brzuchu jest be? Rozpłakać się. To pierwsza lekcja komunikacji – gdy dziecko płacze, mama reaguje.
Gorzkie łzy
To nie znaczy, że Gabrysia do tej pory nie płakała. Krzyczała i zawsze w podobny sposób. Teraz to się zmieniło. Jej mama odnotowała to w notesie: „Serce mi się kraje, gdy widzę te usteczka wykrzywione płaczem. Ostatnio pojawiły się łezki. Już nie krzyczy, płacze jak… jak dziecko!”. Mała poznała moc swoich łez.
Wystarczy, że chwilę popłaczę, a mama przybiega do mnie. Jest wtedy taka zaaferowana, zadaje mi mnóstwo pytań. Czy jestem głodna, czy mnie coś boli, czy siusiu zrobiłam. Chcę jej powiedzieć, że chciałam ją zobaczyć, by mnie przytuliła, wzięła na ręce.
Już dwumiesięczne niemowlę orientuje się, jaką moc ma jego płacz. Więc Gabrysia płacze za każdym razem, gdy zapragnie towarzystwa.
[CMS_PAGE_BREAK]
O, rusza się!
Gdy Gabrysia tak płacze, jej mama wzrusza się, widząc, jak córcia macha chaotycznie rączkami i nóżkami. Ostatnio zauważyła, że ruchy Gabrysi stały się bardziej płynnie. Na początku drugiego miesiąca pisała: „Jakby kontrolowała swoje rączki. Trochę niezdarnie...”, a pod koniec już: „Jeszcze do niedawna miała rączki ściśnięte w piąstki. Teraz dłonie częściej ma otwarte. A pewnego dnia włożyła nawet jedną do buzi. Przewidziałam się?”. Oczywiście, że nie – powiedziałaby Gaba, gdyby umiała.
To był przypadek. Ta ręka w buzi. Bo jeszcze nie potrafię wcelować. Czasem uda mi się je złączyć, jakbym brawo biła. I podrzucam rączkami, gdy się przestraszę. No i sięgam po zabawki, które migają mi przed oczami. To mama macha nimi, oj, za szybko macha, jak mam wcelować?
Zabawki przyciągają uwagę malca, zwłaszcza te, które włoży mu się do rączki, ale najbardziej na świecie smyk lubi twarze mamy i taty.
Zobacz także
Poznaję cię
Mama Gaby uwielbia te chwile, gdy jej córcia mizia ją po twarzy. „I robi takie słodkie minki, gdy do niej mówię, jakby chciała naśladować ruch moich ust”.
Gdy mama nachyli się nade mną, to widzę wyraźnie jej oczy, nos, usta. Mama ma taką miękką twarz i można palce włożyć do buzi, do nosa, pociągnąć ją za włosy, którymi mnie łaskocze. O, dlaczego mama syczy i wyrywa się? Nie, nie puszczę jeszcze jej włosów. Nie uciekaj!
Gdy mama tak piśnie, to malec też ma ochotę sobie pogadać. Na razie po swojemu.
Mówi się?
Trudno nazwać to mową, ale mama Gabrysi była taka szczęśliwa, gdy usłyszała pierwsze „gugu”. Zapisała: „Bawiłyśmy się, gdy Gabrysia zagugała. Powtarza to swoje „gege”, gdy jest zadowolona”. Choć mama bardzo chce, by te „gege” coś znaczyło, to na razie – nie oszukujmy się – nic nie znaczy :) Skąd wiemy? Od dziewczynki.
Mama myśli, że ja coś chcę jej powiedzieć. Jakby nie wiedziała, że na to jest jeszcze za wcześnie. Każdy, kto na tym się zna, powie, że ja się tylko bawię swoim głosem, bo go dopiero odkryłam. Jak muzyka to brzmi te gugu, prawda?
Zdarza się, że taki „gadający” maluch zamiera z wrażenia, gdy usłyszy swój głos. Ale im więcej się do niego mówi, tym więcej on mówi.
Uśmiech
Drugi miesiąc to czas na pierwszy świadomy uśmiech. „Czekam na TEN jej uśmiech. Sama uśmiecham się do niej... I dzisiaj Gabunia zrobiła to!”. Na razie maluszek uśmiecha się tylko do mamy.
Ale frajdę zrobiłam jej tym uśmiechem. Wreszcie mi wyszło to uśmiechanie się na zawołanie. Ja szeroko, mama jeszcze szerzej, więcej nie mogłam, więc zamachałam łapkami. A wczoraj głośno się zaśmiałam. Mamę zatkało, mnie też, gdy usłyszałam swój głos. Fajny, bo taki radiowy.
Drugi miesiąc życia Gabrysi minął. A co przyniesie kolejny?
Gabrysia urodziła się 2 stycznia. Ważyła 3100 g i mierzyła 52 cm. Chyba nie trzeba tłumaczyć, że jej rodzice byli wtedy (i są nadal) najszczęśliwsi na świecie. My też jesteśmy szczęśliwi, bo możemy obserwować, miesiąc po miesiącu, jak się ta mała dziewczynka rozwija. Rośnie jak na drożdżach. Ma już dwa miesiące i jest cięższa prawie o dwa kilogramy.