Gdy urodził się mój synek, nasi znajomi przynieśli mu mnóstwo zabawek: zastępy miśków, masę grzechotek, kolorowe klocki, maskotki itd. Bartek długo nie korzystał z tego bogactwa. Bawił się jedną grzechotką, czasem piłką czy jeszcze czymś, jednak bez większego przekonania. O wiele fajniejsze było to, czym bawiliśmy się my, rodzice: komórki, piloty, myszki komputerowe, wszelkie pokrętła (np. wieży stereo) i papiery (zwłaszcza te ważne). Mój synek z upodobaniem badał także zawartość torebek pozostawionych przez nieuwagę w zasięgu jego łapek oraz sprawdzał wytrzymałość kabli. Dopiero pod koniec pierwszego roku życia przychylniej spojrzał na to, co stworzono z myślą o dzieciach: tablicę z przyciskami, pluszowego pieska czy książeczki. A czym bawią się inne maluszki?

Reklama

Grzechotki, misiek i … kapcie
Choć we włoskich sklepach (mieszkamy w Rzymie) wybór zabawek dla niemowląt jest tak samo duży jak w polskich (a może i większy, bo Włosi mają absolutnego hopla na punkcie dzieci), Rysiu najbardziej lubi się bawić tym, czego nie można w nich kupić: butelkami
z wodą, szeleszczącymi workami itd. Najbardziej jednak fascynują go… kapcie (im bardziej zniszczone, tym lepiej, i najważniejsze jest to, żeby były na czyichś nogach i by ten ktoś rytmicznie nimi kołysał). Rysiu poluje na nie jak na dzikiego zwierza. Gdyby mu na to pozwolić (no cóż, czasem mu się udaje), pewnie włożyłby je sobie do dziobka. Lubi także grzechotki, jednak zwyczajne potrząsanie wcale nie jest tym, o co chodzi. O wiele więcej przyjemności sprawia mu energiczne walenie zabawką w stół. Wieczorem, gdy jest zmęczony, lubi turlać się wśród miękkich rzeczy i przytulać do zwykłego pluszowego misia. Olga Gadek, mama ośmiomiesięcznego Riccarda

Zabawki interaktywne i lew z szeleszczącym motylkiem
Tomek lubi małe autka (takie, które mieszczą mu się w rączce) i zabawki interaktywne, np. pianinko z odgłosami zwierząt. Gdy był odrobinę młodszy, uwielbiał wszelkie grzechotki i gryzaczki. Jedną z jego ulubionych zabawek był także panel leżaczka trzy w jednym Chicco. Mały siedział sobie wygodnie w leżaczku i sięgał po zabawki. Potrafił używać przycisków i bardzo się cieszył, gdy coś zaczynało grać itd. Teraz nie korzysta już z leżaczka, ale nadal się bawi panelem. Bardzo lubił (i lubi do dziś) szmacianego lwa z kilkoma dodatkowymi zabawkami: motylkiem, lusterkiem, gryzaczkim itd. Każdy z tych przedmiotów ma inny kolor i fakturę. Mojego synka najbardziej interesował motylek z szeleszczącymi skrzydełkami. Tomek uwielbia także… metki. Niewykluczone, że jego zdaniem to najciekawsza część każdej zabawki ;-) Aneta Biskup, mama ponadrocznego Tomka

Zjeżdżalnia, łoś i książeczki
Do niedawna Lenka lubiła grzechotki i gryzaczki. Teraz zaczęła interesować się zabawkami interaktywnymi. Uwielbia naciskać guziczki, włączać muzykę, światełka itd. Bardzo lubi także zjeżdżalnię do kulek Fisher Price. Kulki są duże (nie ma więc ryzyka, że włoży je sobie do buzi – nie zmieszczą się) i mają gumowe nakładki, dzięki którym łatwiej je złapać i nie wypadają z ręki. Najpierw Lenka tylko naciskała dźwignię i obserwowała spadającą kulkę. Teraz potrafi już ją złapać, włożyć, gdzie trzeba i zacząć zabawę na nowo. Przepada też za pluszowym łosiem, do którego tuli się, gdy zasypia. Ostatnio zabawkami numer jeden stały się tekturowe książeczki. Lenka wyciąga je sama z półek, układa wokół siebie i przewraca sztywne kartki. Potrafi już pokazać ptaszka, kotka i pieska. Tylko z krową ma kłopot, pewnie dlatego, że jest schowana za płotem ;-) Sylwia Płonka, mama jedenastomiesięcznej Lenki

Reklama

Po pierwsze: bezpieczeństwo
Niestety, nie wszystkie dostępne w sklepach i na bazarach zabawki są takie, jak należy. Dobra zabawka jest:
- ŁATWA DO UTRZYMANIA W CZYSTOŚCI. Można ją wymyć lub wyprać.
- SOLIDNA. Żaden element nie może się odłamać, odpruć ani odczepić.
- DOBRZE ZAPROJEKTOWANA. Żaden element nie może być na tyle mały, by dziecko mogło go połknąć. Nie ma sznurków ani tasiemek, które mogłyby oplątać szyję dziecka.
- WYKONANA Z MATERIAŁÓW, KTÓRE NIE SĄ TOKSYCZNE. Kupując tandetę, nie masz takiej gwarancji, a przecież wszystko – od misia po klocki – wcześniej czy później wyląduje w buzi smyka.
- MA NA OPAKOWANIU SYMBOL „CE”. To zapewnienie producenta, że zabawka została wykonana zgodnie z wymogami bezpieczeństwa.

Zobacz także
Reklama
Reklama
Reklama