Reklama

Sprawa wcześniaka z Białogardu zbulwersowała całą Polskę. Coraz częściej zdarza się, że rodzice odmawiają nie tylko szczepień, ale też podawania witaminy K i innych procedur medycznych. O komentarz poprosiliśmy dr. Wojciecha Trzeciakowskiego, pediatrę i neonatologa, który od ponad 25 lat pomaga wcześniakom i noworodkom po przyjściu na świat.

Reklama

Zdarza się, że rodzice odmawiają po urodzeniu dziecka procedur medycznych?

Niestety, zdarza się tak coraz częściej. Szczególnie dotyczy to szczepień. Tłumaczę, że moje dzieci otrzymały szczepienia po urodzeniu, podobnie witaminę K.

Co pan robi, gdy odmawiają szczepień, witaminy K, podania antybiotyku do oczu?

To trudna sytuacja, bo z jednej strony jestem lekarzem i wiem, że dziecko trzeba chronić. Dziecko ma prawo do ochrony życia i do bycia pod jak najlepszą opieką medyczną. Z drugiej strony jest prawo rodziców do decydowania o dziecku.
Dobrym wyjściem jest edukacja, tłumaczenie rodzicom, dlaczego stosuje się takie procedury, jak podanie witaminy K, zakraplanie antybiotyku do oczu, szczepienia. Coraz więcej rodziców przychodzi jednak do szpitala już z przekonaniem, że "nie, bo nie". Nie można ich do niczego zmusić.

Zdarzają się rodzice, którzy odmawiają podawania dziecku witaminy K po porodzie?

Niestety, tak. Moim zdaniem, jest to proszenie się o zrobienie krzywdy swojemu dziecku, w imię jakiejś spiskowej koncepcji na życie czy bliżej nieokreślonej ideologii.

Jak pan reaguje, gdy rodzice nie wyrażają zgody na podanie dziecku witaminy K?

Staram się tłumaczyć, że witamina K chroni przed chorobą krwotoczną noworodków i niemowląt. Każdy noworodek jak najszybciej po urodzeniu powinien dostać domięśniowo witaminę K. Wyjątkiem są stwierdzone zaburzenia układu krzepnięcia, kiedy nie można tej witaminy podać domięśniowo.

Choroba krwotoczna może pojawić się już w pierwszych dobach życia, dlatego witaminę K trzeba podać jak dziecku jak najszybciej po urodzeniu. Najpoważniejszym powikłaniem choroby krwotocznej noworodków i niemowląt jest krwawienie do ośrodkowego układu nerwowego. U dziecka, które rozwija się prawidłowo, dochodzi ciężkiego uszkodzenia. Konsekwencje mogą być na całe życie.

Jednak rodzic ma prawo się nie zgodzić?

Trzeba z nim rozmawiać, jednak każdy rodzic ma prawo do odmowy. Podpisuje wtedy specjalne oświadczenie, że nie zgadza się na podanie witaminy K.
Jako lekarz odpowiadam za życie i zdrowie powierzonych mi dzieci. Jeśli jednak rodzice uważają, że wiedzą lepiej, a ja chcę zrobić ich dziecku krzywdę, to mogę powiedzieć, że każdy ma prawo do teorii spiskowej. Rodzice ponoszą za to odpowiedzialność, niestety konsekwencje ich decyzji może ponieść dziecko - i to na całe życie.

Nie występuje pan jednak z tego powodu o odebranie rodzicom praw rodzicielskich?

Nie. Trzeba też powiedzieć, że nie każde dziecko, które nie dostanie witaminy K będzie miało chorobę krwotoczną i krwawienie do ośrodkowego układu nerwowego. Podobnie nie każde dziecko, które nie zostanie w wieku noworodkowym zaszczepione przeciw wirusowemu zapaleniu wątroby typu B będzie miało wirusowe zapalenie wątroby, marskość wątroby, raka wątroby i umrze. Po co jednak narażać je na takie ryzyko?
Jeśli natomiast jest sytuacja, że natychmiast trzeba leczyć dziecko, np. przy użyciu respiratora, albo rodzice chcą zabrać dziecko do ze szpitala do domu, a to jest dla niego niebezpieczne, to muszę interweniować i poinformować o tym prokuratora.

Miał pan osobiście przypadki, gdy rodzic odmawiał umieszczenia dziecka pod respiratorem?

Ja osobiście nie, ale były takie dzieci. Lekarz dyżurny musi wówczas pilnie zadzwonić do prokuratora.
Z drugiej strony, jeśli rodzice przychodzą do szpitala i chcą w szpitalu urodzić dziecko, ale nie zgadzają się na żadne procedury, to po co przychodzą do szpitala? Można przecież urodzić w domu. Kiedyś nie było opieki szpitalnej. Tylko trzeba zwrócić uwagę, ile kobiet umierało kiedyś przy porodzie, ile umierało noworodków. I porównać to z obecną sytuacją.

Dr Wojciech Trzeciakowski jest pediatrą i neonatologiem, od ponad 25 lat opiekuje się wcześniakami i noworodkami. Pracował m.in. w Centrum Zdrowia Dziecka, Instytucie Matki i Dziecka. Obecnie pracuje w Mazowieckim Szpitalu Bródnowskim

Reklama

Zobacz także: Prof. Mazela: Odebranie praw rodzicom bywa konieczne, by ratować życie dziecka

Reklama
Reklama
Reklama